Właściciel firmy transportowej spod Gryfina rozpoznał swego pracownika, który zginął w Berlinie

2016-12-20, 13:44  Polska Agencja Prasowa

Właściciel firmy transportowej spod Gryfina, do którego należała ciężarówka - narzędzie zamachu w Berlinie - rozpoznał na pokazanym mu przez policję zdjęciu swego pracownika. Ciało Polaka znaleziono na miejscu tragedii.

To był dobry i skrupulatny kierowca; gdy dowiedziałem się, że samochód porusza się po mieście, zamiast oczekiwać na rozładunek, wiedziałem, że coś się musiało stać - mówił dziennikarzom we wtorek właściciel firmy Ariel Żurawski.

Niemiecka policja podała we wtorek, że martwy mężczyzna znaleziony na terenie jarmarku, gdzie w tłum ludzi wjechała ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych to Polak; został zastrzelony. Według ostatnich informacji to nie on prowadził samochód, ale imigrant z Pakistanu. Według niemieckiego MSZ wiele przemawia za tym, iż doszło do zamachu. Zginęło co najmniej 12 osób, a 48 zostało rannych, w tym część ciężko.

We wtorek policja przesłuchała właściciela firmy, do którego należało auto i którego pracownikiem był Polak. "Policja chciała zabezpieczyć nasze komputery, dokumenty firmowe, dokumenty auta. Ale to wszystko znajdowało się w samochodzie, przy kierowcy. Nie ma co zabezpieczać" - powiedział dziennikarzom. Wyjaśnił, że w samochodzie jest zamontowany GPS i jest lokalizacja pojazdu. Aktualizacja sygnału odbywa się co 10 minut.

"Cała trasa była pokazana. O 15 rozmawiał z żoną, o 15.45 było na GPS widać pewne ruchy. (...). Samochód był zapalany, gaszony, ruszał do przodu i do tyłu. Tak jakby ten ktoś, kto kierował tym samochodem uczył się jeździć. Samochód stał w Berlinie pod firmą, gdzie miał się rozładowywać. Później do 19.40 nie było żadnych ruchów, samochód stał w tym samym miejscu. To było auto w automacie, wystarczy zwolnić hamulec ręczny, dać gazu i samochód jedzie" - powiedział Żurawski. Według niego, osoba, która od 19.50 kierowała ciężarówką, doskonale znała miasto i bezbłędnie zmierzała do celu, jakim był jarmark.

Jak mówił, na pokazanym mu przez policję zdjęciu rozpoznał swojego kierowcę. "Widoczne były rany, (...) było widać, że walczył" - powiedział. Według niego ostatni kontakt z kierowcą był o godz. 15 w poniedziałek. "Wtedy dzwoniła do niego żona, nie mogła rozmawiać (dłużej), ponieważ była w pracy. Umówiła się na późniejszy telefon o godz. 16, ale wówczas kontaktu już nie było" - dodał.

Właściciel firmy poinformował, że kierowca był półtora tygodnia w trasie, wracał z Włoch. Wiózł konstrukcje stalowe. "Były podejrzenia, że samochód został porwany ze względu na ładunek, który był na pace, i że ktoś chciał to ukraść. Ale tam było 24 tony stali, do niczego to by się nie przydało" - wyjaśnił.

"To był dobry kierowca. Taki, który jeżeli w sobotę wypił dwa piwa, to w niedzielę nie wsiadał za kierownicę. Ostatni z dobrych kierowców, którzy jeszcze są na rynku" - mówił Żurawski. Dodał też, że był to potężny mężczyzna. "Miał 1,80 m i ważył 120 kg. Jedna osoba na pewno nie dałaby mu rady. Być może został zaatakowany i wepchnięty do kabiny" - powiedział.

Żurawski mówił, że we wtorek około południa w Berlinie planowany był rozładunek tego pojazdu. "To miał być jego (kierowcy) ostatni kurs przed świętami. Pytał, czy wróci do czwartku do wieczora, bo chciał zdążyć żonie kupić prezent" - dodał właściciel firmy. Powiedział też, że zaniepokoiły go już pierwsze informacje, że jego auto jeździ gdzieś po Berlinie. "Ten kierowca nigdy pięciu minut czasu nie przekroczył. Miał w firmie ksywkę +inspektor+ (...), tak wszystkiego przestrzegał. Od razu wiedziałem, że coś niedobrego się stało" - mówił Żurawski.

Dodał, że gdyby samochód nie musiał czekać na rozładunek, to do tragedii by nie doszło. Z jego relacji wynika, że samochód stał naprzeciwko firmy, gdzie miał się rozładować we wtorek rano - to było centrum Berlina, 10 km od miejsca jarmarku, gdzie zdarzyła się tragedia. "Rozmawiałem z nim (kierowcą) w południe, mówił, że jedyni rodowici Niemcy, których widzi, są w biurze w tej firmie, a wokół są sami muzułmanie. Kupił sobie kebaba, nawet mam zdjęcie z baru, gdzie kupował" - powiedział właściciel firmy. Kierowca miał żonę i nastoletnie dziecko. (PAP)

Kraj i świat

Szef PO: posłowie opozycji pozostaną w Sejmie do wtorku 20 grudnia

2016-12-17, 12:44

W dniu swych urodzin papież spotkał się z bezdomnymi i odprawił mszę

2016-12-17, 12:08

Petru: mogą być niezbędne przedterminowe wybory

2016-12-17, 11:27

Błaszczak: wydarzenia w Sejmie – „próba drugiej nocnej zmiany”

2016-12-17, 10:57

Schetyna: będą doniesienia do prokuratury ws. piątkowych głosowań

2016-12-17, 10:56

MSWiA: będzie możliwość płacenia kartą za mandat

2016-12-17, 10:54

Wiceprezes IPN: ustawa "dezubekizacyjna" ma objąć wyłącznie funkcjonariuszy SB

2016-12-17, 10:10
Sejm obradował w Sali Kolumnowej opozycja: to było nielegalne PiS: wszystko zgodne z prawem

Sejm obradował w Sali Kolumnowej; opozycja: to było nielegalne; PiS: wszystko zgodne z prawem

2016-12-17, 00:37
Protesty KOD-u pod Sejmem w Warszawie i w kilku miastach w kraju

Protesty KOD-u pod Sejmem w Warszawie i w kilku miastach w kraju

2016-12-16, 22:45

Prezydent w 35. rocznicę tragedii Wujka: tym bohaterom zawdzięczamy dzisiejszą Polskę

2016-12-16, 20:44
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę