Opozycja: atak gazowy koło Damaszku; reżim zaprzecza
Syryjscy działacze związani z opozycją oskarżyli siły prezydenta Baszara el-Asada o przeprowadzenie w środę w regionie Damaszku ataku z użyciem gazu bojowego, w którym miało zginąć ponad 200 ludzi. Reżim zaprzeczył oskarżeniom.
Zdaniem źródeł agencji Reutera wojska reżimowe użyły rakiet z głowicami z gazem na przedmieściach Damaszku - Ain Tarma, Zemalka i Dżobar. Według cytowanej przez agencję pielęgniarki liczba ofiar ataku wyniosła 213, a wiele z nich to kobiety i dzieci.
"Ofiary przywożono z rozszerzonymi źrenicami, zimnymi kończynami i pianą na ustach. Lekarze twierdzą, że to typowe objawy u ofiar gazów bojowych" - powiedziała Bajan Baker.
Inne agencje powołując się na działaczy opozycji informują o "dziesiątkach" zabitych.
Syryjska telewizja zdementowała te informacje, cytując źródła rządowe, według których doniesienia te mają na celu odciągnięcie od pracy ONZ-owskich ekspertów ds. broni chemicznej.
Od niedzieli w Syrii przebywa 20-osobowa misja ONZ, która ma w trzech miejscach zweryfikować doniesienia o użyciu broni chemicznej w czasie syryjskiego konfliktu.
Syryjski rząd zaprzeczał, by w walkach sięgał po taki arsenał. Twierdził jednocześnie, że broni chemicznej użyli rebelianci walczący z Asadem. (PAP)