Franciszek w oknie papieskim: tematy radosne i smutne
Radosne i smutne tematy porusza papież Franciszek w wieczornych spotkaniach z zebranymi pod oknem na Franciszkańskiej 3 w Krakowie. Mówił o śmierci, cierpieniu, ale też radości ludzi młodych i małżonków. Za każdym razem prosił na koniec, by się za niego modlić.
Okno papieskie - w którym podczas swoich pielgrzymek do Polski pojawiali się Jan Paweł II i Benedykt XVI, nieformalnie spotykając się z wiernymi - znajduje się na pierwszym piętrze Domu Arcybiskupów Krakowskich. Tuż obok mieści się kaplica, w której Karol Wojtyła przyjął święcenia kapłańskie. Tradycję spotkań przy oknie na Franciszkańskiej zapoczątkował Jan Paweł II podczas swej pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 r. Pod oknem gromadzili się też mieszkańcy Krakowa w czasie ciężkiej choroby Jana Pawła II i w chwili jego śmierci - 2 kwietnia 2005 r. Tradycję spotkań z wiernymi na Franciszkańskiej 3 kontynuował papież Benedykt XVI podczas swej wizyty w Polsce w 2006 r.
Dochował jej także papież Franciszek, który w oknie pojawił się w środę, czwartek i piątek. Jego wystąpienia zaczynały się od polskiego "dobry wieczór", a potem papież przechodził na język włoski lub hiszpański. Poruszał zarówno tematy radosne, jak i smutne, bo - jak podkreślił - w życiu musimy być gotowi na jedne i drugie.
Zaczął od smutnego. "To coś o jednym z was. Maciej Szymon Cieśla" - powiedział papież, wspominając młodego absolwenta krakowskiej ASP, który jako wolontariusz przygotował oprawę graficzną ŚDM. Cieśla zmarł na początku lipca na raka, którego zdiagnozowano u niego nieco ponad pół roku wcześniej. "Jest rzecz, w którą nigdy nie powinniśmy wątpić: wiara tego chłopaka, tego naszego przyjaciela, który tyle pracował dla tych Światowych Dni Młodzieży, zaprowadziła go do Jezusa i teraz jest w niebie i patrzy na was. Wielkie brawa dla niego" - powiedział wzywając, by dziękować za przykłady odważnych młodych, które pozwalają iść przez życie. "Nie lękajcie się, nie lękajcie się!" – wołał słowami Jana Pawła II.
Później zmienił temat na radosny. "Bądźcie szczęśliwi i radośni, to jest nasz obowiązek, tych, którzy idą za Chrystusem" - wzywał papież i dodał: "Teraz czyńcie swoją powinność i naróbcie hałasu" - co było nawiązaniem do słów Franciszka z poprzednich ŚDM w Rio de Janeiro. Później zauważono, że tłumacz przekładający słowa papieża przetłumaczył je na: "nie hałasujcie za dużo". Na koniec papież poprosił zebranych: "Módlcie się za mnie! Naprawdę módlcie się za mnie!".
W czwartek papież po polskim powitaniu "Dobry wieczór!" postanowił zwrócić się do hiszpańskojęzycznych pielgrzymów, zaczynając od spostrzeżenia, że wśród zebranych widzi wiele młodych par i małżeństw. "Kiedy spotykam młodą osobę, która właśnie wychodzi za mąż, bądź się żeni, to myślę, że to są ci, którzy mają odwagę, ponieważ nie jest rzeczą łatwą stworzenie rodziny i nie jest łatwo poświęcić życie i zobowiązać się na zawsze. Trzeba mieć odwagę i gratuluję wam, bo macie tę odwagę" - powiedział. "Małżeństwo jest tak ładne, że trzeba je chronić, bo ma trwać na zawsze" - mówił papież podkreślając, że kluczem do tego są słowa: "proszę", "dziękuję" i "przepraszam".
"Proszę - zawsze trzeba pytać małżonka, +jak ci się zdaje, powinniśmy robić to, czy coś innego ?+. Nigdy nie narzucać" - radził. "Dziękuję" - związane jest z wdzięcznością. "Ile razy mąż powinien dziękować żonie? I ile razy żona powinna dziękować mężowi? Dziękować sobie wzajemnie, bo sakrament małżeństwa sprawia, że małżonkowie ufają sobie nawzajem. I ta relacja sakramentalna utrzymuje się dzięki uczuciu wdzięczności" - przekonywał Franciszek. Jego zdaniem, trzecie słowo, "przepraszam", jest bardzo trudne. "W małżeństwie czasami albo mąż, albo żona popełni błąd. Umiejętność uznania tego i prośba o wybaczenie czyni wiele dobrego" - przekonywał papież i prosił, by powtarzać za nim: proszę, dziękuję, przepraszam. "Głośniej, wszyscy!" - namawiał.
Przyznał zarazem, że w życiu małżeńskim "zawsze występują problemy i kłótnie". "I jest rzeczą normalną - zdarza się, że mąż i żona kłócą się, podnoszą głos, walczą. I czasem latają talerze, ale nie lękajcie się, kiedy coś takiego się dzieje. Dam wam radę - nigdy nie kończcie dnia bez pogodzenia się. Wiecie dlaczego? - pytał Franciszek. "Bo zimna wojna następnego dnia jest bardzo niebezpieczna" - dodał. "A jak to zrobić, ojcze - ktoś może mnie zapytać? Jak się pogodzić? Nie trzeba dużo mówić. Wystarczy jeden gest i już" - mówił papież, dotykając dłonią swego policzka. "Godzimy się, jeden gest załatwia wszystko" - podkreślił papież.
Trzeciego dnia, w piątek, Franciszek podzielił się z zebranymi pod oknem papieskim refleksjami z pobytu w b. niemieckim obozie Auschwitz, ze spotkania z chorymi dziećmi w klinice w krakowskim Prokocimiu i z wieczornej Drogi Krzyżowej na Błoniach - dlatego, wspominając także Jezusa, mówił o bólu, cierpieniu, okrucieństwie, chorych dzieciach i ludziach osadzonych w przeludnionych więzieniach.
"Odwiedziłem obóz Auschwitz-Birkenau. Wspominałem cierpienie i ból, które miały tam miejsce tyle lat temu. Ileż tam bólu? Ileż okrucieństwa? Czy to jest możliwe, by my, ludzie, stworzeni na podobieństwo Boga, byli zdolni do tak straszliwych uczynków? Jednak to się stało" - powiedział Franciszek dodając, że okrucieństwo nie skończyło się w Auschwitz-Birkenau, ono istnieje także i w dzisiejszym świecie. "W tylu miejscach, gdzie toczy się wojna, dzieje się dokładnie to samo" - zaznaczył papież. "Jezus cierpiał nie tylko tysiące lat temu. On cierpi również dziś, razem z tysiącami osób, które cierpią, razem z chorymi, ludźmi którzy są na wojnie, z bezdomnymi, głodnymi, ludźmi, którzy zmagają się z wątpliwościami w życiu, którzy nie czują się szczęśliwi, którzy uginają się pod ciężarem swoich grzechów" - dodał.
Opowiadając o swej wizycie w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu papież powiedział, że zadał sobie wtedy pytanie, dlaczego dzieci cierpią. "To jest tajemnica, na to pytanie nie ma odpowiedzi" - powiedział. "Módlmy się za wszystkie niewinne, chore dzieci, które też niosą swój krzyż, krzyż dziecka. Módlmy się również za wszystkich mężczyzn i wszystkie kobiety, które dzisiaj doświadczają tortur w tylu państwach na świecie" - wzywał papież. Prosił też o modlitwę za "więźniów, którzy są ściśnięci w przeludnionych celach. Żyją jak zwierzęta (...). Wiem, że to smutne słowa, ale mówię prawdę" - podkreślił.
"Czy ktoś nie czuje się grzeszny? Niech podniesie rękę" - zwrócił się do wiernych, a potem dodał: "Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale On nas kocha. Jesteśmy grzesznikami, ale jesteśmy też dziećmi Boga, dziećmi naszego Ojca" - podkreślił papież, wzywając zgromadzonych do wspólnej modlitwy za wszystkich, którzy dziś cierpią na świecie, doświadczają zła i trudności.
Na koniec wezwał do modlitwy "Zdrowaś Mario" i pożegnał się słowami: "jutro czeka nas kolejny dzień tych wspaniałych Dni Młodzieży!".
Wojciech Tumidalski (PAP)