Szef MSWiA: emerytury i renty funkcjonariuszy SB będą niższe
Emerytury i renty ponad 32 tys. b. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL za czas do 1990 r. mają sięgać maksymalnie średniego świadczenia w systemie powszechnym - oświadczył szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
We wtorek Błaszczak razem z szefem Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA Michałem Serzyckim zaprezentował szczegóły projektu noweli tzw. "ustawy dezubekizacyjnej" z 2009 r. W myśl projektu maksymalna emerytura dla byłych funkcjonariuszy SB za czas ich służby w tej formacji nie będzie wyższa niż średnie świadczenie w systemie powszechnym (2131 zł), a maksymalna renta - 1610 zł. Nowe prawo miałoby wejść w życie od przyszłego roku.
Na mocy nowelizacji obniżone miałoby zostać ponad 18 tys. emerytur, ponad 4 tys. rent oraz ponad 9 tys. rent rodzinnych. Oznacza to ponad 135 mln zł oszczędności rocznie - poinformował szef MSWiA. Projekt trafi teraz do uzgodnień.
"To jest naprawienie tego, co przez lata naprawione nie zostało. To jest wyraz sprawiedliwości społecznej. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i aparatu władzy państwa komunistycznego, represyjnego, wciąż jeszcze pobierają wysokie emerytury i renty. Projekt naprawia te błędy" - powiedział Błaszczak.
"Na tą ustawę czekaliśmy bardzo długo. Naprawiamy to co zostało zepsute przez lata. Chcemy doprowadzić do tego, żeby w społeczeństwie zatriumfowało poczucie sprawiedliwości. Nie ma na to zgody żeby funkcjonariusze służb aparatu opresji otrzymywali tak wysokie świadczenia za to, że dławili wolność, niepodległość naszego kraju" - podkreślił.
Nowe przepisy dotyczące emerytur obejmą wszystkich, którzy pracowali w Służbie Bezpieczeństwa w latach 1944-90. "Jeżeli zostali pozytywnie zweryfikowani (gdy w 1990 r. zlikwidowaną SB zastąpił Urząd Ochrony Państwa, część pozytywnie zweryfikowanych b. funkcjonariuszy SB przeszło do służby w UOP - PAP), to zobniżone zostanie świadczenie za czas, kiedy pracowali w SB" - wyjaśnił Błaszczak. Jak dodał, dotyczy to również osób, które np. w czasach PRL były w SB, a po przemianach z 1989 r. znalazły się np. w wojsku.
Minister wyraził przekonanie, że proces legislacyjny ws. nowelizacji "ustawy dezubekizacyjnej" zostanie szybko przeprowadzony. Dodał, że "jest bardzo realne", aby zmiana weszła w życie od przyszłego roku. "Projekt jest gotowy, będzie omawiany przez rząd, następnie trafi do Sejmu. Rząd premier Beaty Szydło pracuje sprawnie, a więc jestem przekonany, że szybko ten proces legislacyjny zostanie przeprowadzony" - powiedział Błaszczak.
Dopytywany, czy oznacza to, że zmiana wejdzie w życie od przyszłego roku odpowiedział: "Myślę, że jest to bardzo realne". "Zapowiadaliśmy taką ustawę, o tym wspominano w programie PiS, jesteśmy konsekwentni" - dodał.
Uchwalona w 2009 r. z inicjatywy PO tzw. ustawa dezubekizacyjna obniżyła emerytury ok. 25 tys. osób z cywilnych służb specjalnych PRL i dziewięciu członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (w tym gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu). Od początku 2010 r. oficerowie służb PRL dostają niższe świadczenia - obliczane według wskaźnika w wysokości nie 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990 - jak wcześniej, lecz 0,7 proc. (przelicznik zwykłej emerytury to 1,3).
W 2010 r. podawano, że ich średnia emerytura wyniosła po tym ok. 2,5 tys. zł i wciąż była wyższa niż zwykłego emeryta - 1,6 tys. zł. Obniżka dotyczyła także tych pozytywnie zweryfikowanych w 1990 r., których przyjęto wtedy do UOP. Ok. 6 tys. przypadków z 25 tys. dotyczyło wdów i bliskich osób już nieżyjących.
Ustawa z 2009 r. nie objęła rent inwalidzkich, na które przeszła uprawniona do tego część b. oficerów, "uciekając" w ten sposób od obniżki świadczeń. Ponadto ustawa nie dotyczyła ok. 2 tys. esbeków, których akta są w tajnym tzw. zastrzeżonym zbiorze IPN.
PiS podkreślało wtedy, że wadą ustawy jest m.in. fakt, iż nie objęła ona służb specjalnych wojska PRL. Według PO zasady sprawiedliwości społecznej naruszało, że funkcjonariusze PRL dostawali wyższe świadczenia niż zwykli emeryci, którzy często byli ich ofiarami. Politycy PO zapowiadali, że część oszczędności szacowanych na 600 mln zł rocznie trafi do pokrzywdzonych przez PRL - w tym kontekście mówili o możliwości ubiegania się o odszkodowania za represje w stanie wojennym.
W lutym 2010 r. Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie, przy pięciu zdaniach odrębnych, oddalił skargę na tę ustawę złożoną przez ówczesny klub Lewicy (dawniej - SLD). "Wnioskodawcy nie przedstawili merytorycznych argumentów na dowód, że cała ustawa dezubekizacyjna jest sprzeczna z konstytucją" - uzasadniał wyrok sędzia Andrzej Rzepliński. Podkreślił, że odebrano przywileje podtrzymującym reżym państwa komunistycznego. Dodał, że nie ma znaku równości między pozytywną weryfikacją b. funkcjonariuszy w 1990 r., a sądowym wyrokiem uniewinniającym za przestępstwo.
Zarazem TK uznał wtedy, że członkom WRON emerytury można było obniżyć tylko za służbę po 13 grudnia 1981 r. (obniżono za służbę od 8 maja 1945 r.). Oznaczało to przywrócenie części świadczeń członkom WRON.
Po wyroku szef UOP i MSW z lat 90. Andrzej Milczanowski mówił, że do TK "wkroczyła polityka i populizm"; dodawał, że żałuje, iż tak się stało, a nie żałuje tego, że współpracował z byłymi funkcjonariuszami SB, którzy przeszli weryfikację. B. szef UOP i b. oficer służb PRL gen. Gromosław Czempiński zapowiedział odwołanie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Podkreślał, że w latach 90. ustawowo potwierdzono prawa emerytalne pozytywnie zweryfikowanych. "Życzę powodzenia skarżącym" - replikował wtedy Rzepliński, pytany o skargę do ETPC.
Skargi na Polskę do Strasburga złożyło ostatecznie 1,6 tys. dawnych esbeków. Twierdzili m.in., że zostali poddani dyskryminacji ze względu na ich dawną pracę w służbie bezpieczeństwa. W 2013 r. ETPC nie dopuścił tych skarg do rozpatrzenia. Uznał, że nie doszło do "nadmiernych obciążeń dla skarżących, którzy nie doznali utraty środków do życia albo całkowitego pozbawienia świadczeń, a system ten był i tak bardziej korzystny niż inne systemy emerytalne".
Wcześniej do warszawskiego sądu wpłynęło w sumie 13,8 tys. skarg na decyzje o obniżeniu świadczeń. Sąd uwzględniał skargi głównie wdów po funkcjonariuszach.
Patrycja Rojek-Socha, Grzegorz Dyjak
Wojciech Tumidalski (PAP)