KE ma plan ratowania strefy Schengen i szacuje koszt jej upadku
Do końca roku mają zniknąć tymczasowe kontrole na granicach w strefie Schengen - zakłada plan przyjęty w piątek przez Brukselę. Komisja Europejska szacuje, że upadek Schengen kosztowałby unijną gospodarkę od 5 do 18 mld euro rocznie.
Według szacunków Komisji duże koszty przywrócenia kontroli granicznych poniosłaby też polska gospodarka; mogłyby one wynieść pół miliarda euro.
W czwartek KE opublikowała "mapę drogową", która ma na celu przywrócenie normalnego działania strefy Schengen. Tymczasowe kontrole na wewnętrznych granicach, przywrócone przez niektóre państwa w obliczu fali migracyjnej, mają zniknąć do końca 2016 roku - zakłada Komisja.
Wskazuje, że tymczasowe kontrole graniczne, wprowadzone m.in. przez Niemcy, Szwecję i Danię, nie tylko utrudniają swobodny przepływ osób, ale także wiążą się z poważnymi kosztami gospodarczymi. "Komisja oszacowała, że pełne przywrócenie kontroli granicznych w strefie Schengen spowodowałoby natychmiastowe koszty bezpośrednie, sięgające od 5 do 18 mld euro rocznie (0,05-0,13 proc. PKB). Te koszty koncentrowałyby się na określonych podmiotach i regionach, ale wpłynęłyby na całą gospodarkę UE" - ocenia KE.
"Kraje członkowskie, takie jak Polska, Holandia i Niemcy, poniosłyby dodatkowe koszty związane z transportem drogowym towarów, wynoszące ponad 500 mln euro" - szacuje Komisja.
Ocenia, że przedsiębiorcy z Czech czy Hiszpanii ponieśliby dodatkowe koszty sięgające 200 mln euro. Dla 1,7 mln pracowników transgranicznych kontrole na granicach oznaczałyby stratę czasu, która - zdaniem KE - kosztowałaby od 2,5 mld do 4,5 mld euro. Z kolei koszty administracyjne związane ze zwiększeniem personelu straży granicznej mogłyby wynieść co najmniej 1,1 mld euro.
Aby tych kosztów uniknąć, KE zaapelowała w piątek do krajów unijnych o przestrzeganie zasad Schengen, w tym systemu dublińskiego, zgodnie z którym za rozpatrzenie wniosku o azyl odpowiada państwo, gdzie uchodźca przekroczył granicę UE. Unijny komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos podkreślił, że trzeba skończyć z przepuszczaniem imigrantów i uchodźców do kolejnych państw UE. "Kraje członkowskie muszą przyjmować osoby starające się o azyl, ale odmawiać wstępu tym, których celem jest tylko tranzyt" - powiedział komisarz.
Jak dodał, UE musi wzmocnić ochronę swych zewnętrznych granic. W tym celu do września tego roku musi powstać wspólna straż graniczna i przybrzeżna. Powołanie wspólnej straży KE zaproponowała w grudniu ub. roku, a Holandia, która obecnie przewodniczy pracom UE, zapowiedziała, że postara się doprowadzić do podjęcia decyzji najpóźniej w czerwcu br. Propozycja zakłada, że straż mogłaby interweniować na problematycznym odcinku granicy UE nawet bez zgody państwa przyjmującego.
Komisja zaapelowała w piątek do państw unijnych, by już zaczęły przygotowania do powołania wspólnej straży granicznej i przybrzeżnej oraz zastanowiły się, jakich zasobów personalnych i materialnych będzie ona potrzebować.
Najpilniejszą sprawą jest sytuacja w Grecji, która jest krajem tranzytu dla uchodźców i imigrantów przedostających się na greckie wyspy z Turcji oraz zmierzających na zachód i północ Europy. Według Awramopulosa po uszczelnieniu granic przez Macedonię oraz inne kraje Bałkanów Zachodnich na północy Grecji utknęło ponad 10 tysięcy imigrantów i uchodźców. Jednocześnie setki osób codziennie docierają do Grecji z Turcji.
W najbliższych tygodniach kraje UE mają zacząć "masową relokację" uchodźców z Grecji - zapowiedział Awramopulos. We wrześniu ub. roku UE uzgodniła przejęcie od Grecji i Włoch w sumie 160 tysięcy uchodźców z Syrii i Erytrei, ale jak dotąd relokacja przebiega bardzo opornie. Udało się rozmieścić zaledwie 660 osób.
Do 12 maja Grecja musi zacząć skutecznie chronić swoją granicę z Turcją oraz rejestrować wszystkich imigrantów. Jeżeli nie spełni tych oczekiwań, UE może przywrócić kontrole na wewnętrznych granicach z Grecją nawet na dwa lata.
KE liczy też na to, że na zaplanowanym na najbliższy poniedziałek szczycie UE-Turcja zapadną decyzje, które pozwolą na zahamowanie napływu migrantów z Turcji. UE chce, by władze tureckie skuteczniej walczyły z przemytnikami ludzi, a także przyjmowały z powrotem nielegalnych imigrantów, którym nie przysługuje azyl w Unii. W zamian UE udzieli pomocy finansowej w wysokości 3 mld euro dla uchodźców przebywających w Turcji; w piątek KE ogłosiła, że pierwsze 95 mln euro trafi na edukację syryjskich dzieci w Turcji oraz na pomoc humanitarną w ramach Światowego Programu Żywnościowego.
Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)