Wypadek autokaru na południu Włoch
Co najmniej 39 osób zginęło, a ok. 10 zostało rannych, gdy autokar w niedzielę wieczorem przebił barierkę na autostradzie i spadł ze skarpy w pobliżu Avellino w Kampanii, na południu Włoch - poinformował w poniedziałek włoski minister transportu Maurizio Lupi.
Poprzedni bilans mówił o co najmniej 37 ofiarach śmiertelnych. Do wypadku doszło na wiadukcie autostrady A16 łączącej Neapol z Bari, około 50 km na wschód od Neapolu.
Autokar, którym podróżowało 48 osób pochodzących z okolic Neapolu, w tym wiele dzieci, wiózł pielgrzymów wracających z miejsc związanych ze świętym Ojcem Pio, m.in. z miejsca jego urodzenia - miejscowości Pietrelcina.
Podczas wypadku wielu pasażerów zostało wyrzuconych z pojazdu. Autokar spadł z około 30-metrowej skarpy. Wśród zabitych jest kierowca autobusu; zostaną przeprowadzone badania na obecność alkoholu i narkotyków w jego krwi.
Prokuratura w Avellino wszczęła śledztwo w sprawie "nieumyślnego spowodowania śmierci". Jak podaje włoska agencja ANSA, dochodzenie będzie dotyczyło nie tylko ewentualnej odpowiedzialności kierowcy za wypadek, ale również stanu technicznego autokaru i bariery energochłonnej, którą przebił autokar.
Fotoreporter agencji ANSA relacjonował, że sytuacja na miejscu wypadku była dramatyczna. Co jakiś czas ratownicy przecinający karoserię, aby dostać się do wnętrza wraku, przerywali pracę, by móc usłyszeć, czy nikt nie wzywa pomocy. Przez całą noc trwała akcja ratunkowa w trudno dostępnym miejscu.
W poniedziałek przed południem na miejscu wypadku jeszcze były służby, które przy pomocy ciężkiego sprzętu wydostawały wrak.
Przed przebiciem barierki autokar uderzył w kilka samochodów, które zwolniły z powodu tworzącego się na autostradzie korka. Nie wiadomo, czy kierowcy lub pasażerowie samochodów zostali poszkodowani.
Według świadków w autokarze mogły wystąpić problemy z hamulcami. Lokalne media nie wykluczają również innych hipotez: zaśnięcia kierowcy czy pęknięcia opony. Na odcinku tym dochodziło w przeszłości do poważnych wypadków. Niektórzy świadkowie mówili, że pojazd jechał z normalną prędkością, po czym nagle gwałtownie skręcił i uderzył w samochody.
Niedzielny wypadek jest jednym z najtragiczniejszych z udziałem autokaru, do których doszło w minionych latach w Europie; w marcu 2012 roku w Szwajcarii w wypadku belgijskiego autokaru zginęło 28 osób, w tym 22 dzieci. (PAP)