31 marca ruszy proces oskarżonych ws. związanej z katastrofą smoleńską

2016-01-27, 18:48  Polska Agencja Prasowa

31 marca ruszy proces pięciu osób, m.in. b. szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, oskarżonych w trybie prywatnym przez rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.

Taki termin wyznaczył w środę podczas posiedzenia organizacyjnego Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd ten odmówił umorzenia procesu - o co wnosiła obrona, wskazując na brak znamion przestępstwa, oraz Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która w 2014 r. umorzyła śledztwo w tej sprawie. Obecny w sądzie prokurator podkreślał, że organizacją lotu L. Kaczyńskiego zajmowała się przede wszystkim kancelaria prezydenta, a nie premiera.

Przeciwni umorzeniu byli oskarżyciele prywatni (jest ich w sumie 11). To bliscy m.in. Anny Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. W sądzie stawiło się kilkoro oskarżycieli prywatnych, m.in. Ewa Kochanowska, Dorota Skrzypek i Piotr Walentynowicz.

Oskarżeni to: Tomasz Arabski (b. szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i odwołany niedawno ambasador w Hiszpanii), dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Mirosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Nikt z oskarżonych nie stawił się na posiedzeniu sądu (nie mieli takiego obowiązku). Podstawą aktu oskarżenia jest art. 231 par. 1 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego.

Uzasadniając odmowę umorzenia sprawy, sąd wskazał, że merytoryczna ocena dowodów możliwa jest tylko podczas procesu. "Na posiedzeniu, podczas wstępnej kontroli aktu oskarżenia, sąd nie może oceniać dowodów pod względem merytorycznym, to znaczy uznać, że przesądzają one o zasadności oskarżenia lub uznać, iż są one niewiarygodne i odrzucić je jako podstawę rozstrzygnięcia" - mówił sędzia Hubert Gąsior.

Dodał, że umorzenie przed rozpoczęciem procesu byłoby możliwe, gdyby brak było jakichkolwiek dowodów w sprawie, ale nie może być wynikiem oceny tych dowodów. Wskazał, że nie wszystkie zeznania świadków złożone w śledztwie są zgodne, a sąd nie może przed rozprawą uznać jednych z tych zeznań za wiarygodne, a innych za niewiarygodne.

Oskarżenie podkreśla, że Arabski nie złożył odpowiedniego zamówienia na lot prezydenta, zgodnie z tzw. instrukcją HEAD, która regulowała loty VIP-ów. Obrona replikuje, że pisma kancelarii prezydenta do kancelarii premiera ws. lotu 10 kwietnia nie spełniały warunków instrukcji HEAD, bo nie wskazano w nich konkretnego lotniska w Smoleńsku ani nie podano liczby osób, które mają lecieć. Dlatego - według obrony - nie było obowiązku nadania temu pismu formalnego trybu. Uznano też, że nie trzeba wydawać odrębnego zamówienia na lot, skoro takie samo pismo kancelaria prezydenta wysłała także do Dowództwa Sił Powietrznych, 36. pułku lotniczego i BOR. Ponadto Arabski nie zajmował się koordynacją organizacji lotu na podstawie instrukcji HEAD, gdyż znacznie wcześniej scedował te kompetencje na Monikę B.

Sędzia Gąsior wskazał, że udzielenie przez Arabskiego Monice B. pełnomocnictwa do dysponowania specjalnym transportem lotniczym "miało przede wszystkim ten skutek, że dawało B. kompetencje do działania w tym zakresie". "Sam fakt udzielenia pełnomocnictwa nie odbiera Arabskiemu kompetencji, ani nie zwalnia go z obowiązków koordynatora przewidzianych w instrukcji HEAD" - dodał sędzia. Wskazał, że obecnie "przedwczesne byłoby ustalenie, że Arabski nie podejmował czynności, które mogłyby mieć wpływ na organizację wizyty 10 kwietnia 2010 r.".

Odnosząc się do wskazywanej przez obrońców kwestii braku zamiaru popełnienia przestępstwa po stronie oskarżonych, sędzia Gąsior wskazał, że "ustaleń dotyczących zamiaru sąd może dokonywać tylko na podstawie całokształtu udowodnionych okoliczności".

Sędzia sformułował także główne zadanie, jakie będzie musiał rozstrzygnąć w toku procesu - czy niewydanie formalnego zamówienia na lot 10 kwietnia przez KPRM miało wpływ na działania instytucji państwa w zakresie przygotowania wizyty prezydenta, w tym także w aspekcie bezpieczeństwa pasażerów. Sędzia podkreślił, że na rozprawie trzeba także wyjaśnić wątpliwości, jakie budzi przebieg zdarzeń, który doprowadził do rezygnacji z obecności w Tu-154 rosyjskiego nawigatora. Przedmiotem rozpraw będzie również sprawa nieaktualnych tzw. kart podejścia do lądowania w Smoleńsku, które według sądu "nie zapewniały bezpiecznego lądowania".

Sprawę będzie prowadzić trzech sędziów, gdyż dotyczy ona precedensowej katastrofy lotniczej i jest zawiła. Sąd umieści w prasie ogłoszenie o terminie rozpoczęcia procesu - mogą bowiem przystąpić do niego - jeśli wyrażą taką chęć - kolejni pokrzywdzeni.

Na 31 marca sąd wezwał oskarżonych (którzy będą mieli prawo złożenia wyjaśnień). Na kolejne dwa terminy - 27 kwietnia i 13 maja - wezwano pierwszych świadków (nie ma wśród nich powszechnie znanych osób, to głównie urzędnicy kancelarii premiera i prezydenta czy MSZ).

Na wniosek pełnomocników oskarżycieli prywatnych sąd zwróci się do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie o nadesłanie pełnej opinii zespołu biegłych, sporządzonej na potrzeby śledztwa ws. katastrofy.

Satysfakcję z decyzji sądu wyrazili oskarżyciele prywatni. "Wiążę z tą decyzją duże nadzieje, jestem zadowolona" - powiedziała Kochanowska. Mec. Mazur poinformowała, że jednym ze świadków zawnioskowanych do przesłuchania w sądzie jest Donald Tusk, który zeznawał w śledztwie. Dodała, że ma nadzieję, iż prokuratura przyłączy się do procesu.

Prok. Michał Machniak, który wziął udział w posiedzeniu, powiedział PAP, że decyzja o prowadzeniu procesu nie jest sprzeczna z decyzją prokuratury o umorzeniu śledztwa. "To niczego nie przesądza, to decyzja formalna, że będzie się toczył proces" - dodał. Nie chciał przesądzać, czy prokuratura przyłączy się do tego postępowania. "Wszystko jest możliwe; to będzie zależało od dowodów, które będą przeprowadzone na rozprawie; od tego czy ten materiał dowodowy będzie ulegał zmianie; od zeznań świadków; od wyjaśnień oskarżonych" - oświadczył.

Środowe posiedzenie trwało blisko sześć godzin. Zdominowały je spory adwokatów stron co do odpowiedzialności kancelarii prezydenta i premiera ws. organizacji tego lotu. Według obrońców, o miejscu lądowania decydowały "osoby uprawnione do transportu specjalnego", a do obowiązków szefa KRPM nie należało ustalanie stanu lotniska w Smoleńsku ani dostarczanie aktualnych kart podejścia. Inni obrońcy podnosili, że oskarżyciele prywatni nie wykazali wpływu oskarżonych i na organizację, i na bezpieczeństwo lotu z 10 kwietnia. Mec. Jacek Dubois podkreślał, że akt oskarżenia nie mówi ani o żadnym skutku, ani o konkretnym niebezpieczeństwie, które miałoby powstać wskutek działań oskarżonych. Co najwyżej można mówić o niedbalstwie - dodał.

"Skutkiem nie jest katastrofa, lecz obniżenie rangi lotu" - replikowała mec. Małgorzata Wypych, pełnomocnik oskarżycieli. "Oskarżeni co najmniej godzili się na obniżenie bezpieczeństwa lotu" - dodała inna ich adwokatka mec. Anna Mazur. Przypomniała, że NIK wskazał na poważne nieprawidłowości przy organizacji tej m.in. wizyty. Powołała się też na tzw. sygnalizację praskiej prokuratury do premiera Donalda Tuska z 2012 r., dotyczącą uchybień przy organizacji przez szefa KPRM wizyt prezydenta i premiera w 2010 r. "Uchybienia miały wpływ na bezpieczeństwo lotu" - oceniła Mazur.

W marcu 2015 r. prokuratura złożyła sądowi wniosek o umorzenie procesu wobec braku znamion czynu zabronionego i braku faktycznych podstaw oskarżenia. Według Machniaka oskarżeni nie mieli obowiązku zapoznawać się ze statusem lotniska w Smoleńsku czy zapewniać aktualne karty podejścia. "To kancelaria prezydenta wybrała lotnisko" - podkreślił.

Jeden z pełnomocników oskarżycieli prywatnych mec. Stefan Hambura wniósł, by wyłączyć sędziego Gąsiora z prowadzenia sprawy jako nieobiektywnego. Uzasadniał, że sędzia m.in. nie zarządził odroczenia posiedzenia, o co wnosili pełnomocnicy oskarżycieli. Uzasadniali to koniecznością zapoznania się z aktami sprawy, do której przystąpili niedawno, po zmianie głównego pełnomocnika mec. Piotra Pszczółkowskiego, który został sędzią TK. Inni sędziowie SO nie wyłączyli sędziego Gąsiora, uznając że pełnomocnik nie wykazał związku między decyzją o odmowie odroczenia posiedzenia, a swoim przekonaniem o braku bezstronności sędziego.

Prywatny akt oskarżenia złożono pod koniec 2014 r. - po tym, gdy praska prokuratura umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska. Jeśli prokuratura prawomocnie umarza śledztwo ws. przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, osoby pokrzywdzone mogą wnieść do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Taka sprawa toczy się jak każdy normalny proces karny, z tą różnicą, że oskarżycielem jest pokrzywdzony, a nie prokurator - gdyż sprawa toczy się z oskarżenia prywatnego, a nie publicznego.

Według prokuratury, choć były nieprawidłowości przy organizacji lotów, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów. W śledztwie stwierdzono "poważne naruszenie" przepisów, m.in. instrukcji HEAD z 2009 r. przez urzędników KPRM ws. dysponowania wojskowym specjalnym transportem lotniczym. "Nie miały one bezpośredniego związku z przygotowaniem wizyt z 7 i 10 kwietnia 2010 r., natomiast dotyczyły szeregu czynności podejmowanych w okresie poprzedzającym katastrofę" - napisano w ujawnionym uzasadnieniu umorzenia.

Prokuratura oceniła, że nieprawidłowości w urzędach, m.in. w KPRM, nie wywołały skutków co do bezpieczeństwa wizyt prezydenta i premiera; spowodowały zaś jedynie "wzmożone działania innych organów państwa".

10 kwietnia 2010 r. zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka i wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. Polskie śledztwo prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która postawiła zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołała im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom z rozwiązanego po katastrofie 36. pułku lotniczego. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".(PAP)

Kraj i świat

Protesty przeciwko reformie systemu emerytalnego

2016-01-15, 16:45

Anna Maria Anders: mam nadzieję, że mój ojciec się cieszy

2016-01-15, 16:03

Policja szuka syryjskich zbrodniarzy wojennych wśród migrantów

2016-01-15, 16:02

Szydło: nie ma żadnego opóźnienia we wprowadzaniu programu 500+

2016-01-15, 16:01

CBOS: 39 proc. - PiS, 22 proc. Nowoczesna, 13 proc. PO, 9 proc. Kukiz 15

2016-01-15, 16:00

Sejm uchwalił nowelizację zasad inwigilacji przez służby

2016-01-15, 12:50

Bronisław Komorowski zainicjował działalność swego instytutu

2016-01-15, 12:49

Czabański: trudno sobie wyobrazić, by sprawozdanie KRRiT zostało przyjęte

2016-01-15, 08:47

Szydło: w PE powiem, że Polska ma prawo do podejmowania suwerennych decyzji

2016-01-14, 20:54
Starosta z Bawarii wysłał autokar z uchodźcami do siedziby Merkel

Starosta z Bawarii wysłał autokar z uchodźcami do siedziby Merkel

2016-01-14, 19:13
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę