Zdaniem Beaty Szydło, trzeba ponownie zastanowić się nad rozwiązaniami ws. uchodźców
Sytuacja po zamachach w Paryżu się zmieniła, nie jesteśmy przygotowani na to, by przyjmować zaproponowane kwoty uchodźców - oceniła premier Beata Szydło. Dlatego - zapowiedziała - Polska będzie przekonywać partnerów w UE, by "usiąść do stołu" i ponownie się nad nimi zastanowić.
Premier była pytana na poniedziałkowej konferencji prasowej w Warszawie o to, jakie jest polskie stanowisko ws. przyjmowania uchodźców i czy są plany, by je zrewidować.
"Jeśli chodzi o bezpieczeństwo i sprawę imigrantów, to stanowisko polskiego rządu - jest to stanowisko rządu polskiego, które teraz reprezentujemy - jest niezmienne. Bo myśmy przez cały czas podkreślali, mówili, powtarzali i będziemy powtarzać: +bezpieczeństwo Polaków ponad wszystko+" - powiedziała Szydło.
"Sytuacja po Paryżu w mojej ocenie uległa zmianie, również jeżeli chodzi o stanowiska innych przywódców państw europejskich i taka refleksja - czy takie rozwiązania, które zostały podjęte, były dobrymi - zaczyna się pojawiać" - dodała, wskazując m.in. na niedawne spotkanie szefów ministerstw spraw wewnętrznych UE.
Podkreśliła, że przedstawiciele polskich władz będą też "uczestniczyć w innych spotkaniach, ale już sygnały, m.in. z Danii płynące pokazują, że taka refleksja zaczyna się pojawiać". Nawiązała do tego, że w sobotę duński premier Lars Lokke Rasmussen powiedział, że zobowiązanie podjęte we wrześniu przez Danię wobec UE do przyjęcia 1000 uchodźców z innych krajów jest już nieaktualne.
"My będziemy przekonywać, by usiąść do stołu i zastanowić się nad tym, czy rozwiązania, które zostały zaproponowane, są dobrymi. W naszej ocenie nie jesteśmy przygotowani na to, żeby te kwoty uchodźców przyjmować" - oceniła Szydło.
"Oczywiście jesteśmy członkiem UE, szanujemy decyzje, które są podejmowane, co nie znaczy, że nie będziemy przekonywali do tego, żeby w tej chwili to stanowisko zostało zmienione" - dodała.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zaznaczył, że podczas rozmowy w kuluarach piątkowego spotkania ministrów w Brukseli z szefem słowackiego ministerstwa spraw wewnętrznych Robertem Kalinakiem, ten mówił mu o zaskoczeniu Słowacji postawą poprzedniego rządu PO-PSL przy głosowaniu we wrześniu nad relokacją uchodźców.
Jak mówił Błaszczak, poprzedni rząd zgodził się na ten program wbrew stanowisku wcześniej wypracowanemu w ramach Grupy Wyszehradzkiej. "Decyzja Polski była na +tak+, jeżeli chodzi o przyjęcie w rzeczywistości emigrantów, bo uchodźcy to ludzie, którzy ze swojego kraju wyjeżdżają na skutek wojny i są w obozach w kraju sąsiednim. Możemy mówić o uchodźcach w Turcji, w Libanie, W Jordanii, ale trudno nazwać uchodźcami tych, którzy szturmowali granicę serbsko-węgierską" - powiedział.
Według Błaszczaka Słowacja niebawem złoży skargę do Trybunału w Strasburgu na tę decyzję Rady Europejskiej. "Słowacja podejmuje pewne przedsięwzięcia natury prawnej (...). Zobaczymy, jak Trybunał Sprawiedliwości potraktuje skargę słowacką" - dodał.
Zaznaczył, że sytuacja Polski i Danii, która zapowiedziała odstąpienie od przyjęcia zadeklarowanej liczby uchodźców, jest odmienna. Dania, podobnie jak Wielka Brytania, wchodząc do Unii, wynegocjowała wyłączenie z m.in. z polityki imigracyjnej UE, a Polska takich włączeń nie ma.
Do Polski ma trafić około 6,5 - 6,8 tys. uchodźców, pochodzących głównie z Syrii i Erytrei. Pierwsi mają przyjechać w 2016 r. (PAP)