Sławomir Neumann szefem klubu PO; 22 głosami wygrał z Kopacz
Lider pomorskiej PO Sławomir Neumann został w czwartek wybrany szefem klubu Platformy; swą kontrkandydatkę, ustępującą premier Ewę Kopacz pokonał stosunkiem głosów 94 do 72.
Klub wskazał też kandydatów na wicemarszałków Sejmu i Senatu - Małgorzatę Kidawę-Błońską i Bogdana Borusewicza."Wygrał mój kontrkandydat, czyli pan minister Neumann, stosunek głosów bodajże 94 do 72 - to jest 22 głosy" - powiedziała Kopacz dziennikarzom po ogłoszeniu wyników wyborów.
Jak podkreśliła, "tak zdecydował klub w demokratycznej partii, jaką jest Platforma Obywatelska". "Przyjmuję ten wynik, pogratulowałam przewodniczącemu klubu, bo to rzeczywiście czas jest wyjątkowo trudny i dzisiaj my będziemy walczyć o to, jakim klubem opozycyjnym tak naprawdę będziemy" - dodała.
Przyznała, że porażka w czwartkowym głosowaniu "trochę boli". "Ale pamiętajmy, że każda porażka też wzmacnia" - podkreśliła. Kopacz przypomniała, że jest w polityce 15 lat i nie zawsze jej się wszystko udawało. "Ale jedno jest pewne - warto startować wtedy, kiedy nawet wie się, że szanse mogą być różne, bo się ma odwagę, żeby wystartować, po to, żeby mieć pretekst do tego, żeby pokazać, jak ma wyglądać klub" - zaznaczyła szefowa PO.
Zapewniła przy tym, że szanuje, iż wygrała koncepcja Neumanna. Pytana, czy martwi się o swoje szanse w głosowaniu na szefa partii Kopacz odpowiedziała: "Będę się martwić wtedy, kiedy będą liczyć głosy, gdy będziemy już po głosowaniu".
Neumann z kolei mówił po zwycięskim dla siebie głosowaniu, że Platforma jest obecnie w momencie, w którym musi się "przedefiniować" z partii rządzącej na partię opozycyjną. "I to jest ten moment debaty, która będzie się teraz toczyła w czasie kampanii wewnętrznej na szefa partii. To jest te kilka tygodni, które Platforma musi wykorzystać na to, by dobrze przygotować się do roli największej partii opozycyjnej" - przekonywał nowy szef klubu PO.
Wskazał, że przed PO stoi wiele wyzwań, m.in. to, aby "dać odpór złym pomysłom rządzących, które mogą się pojawić w głowach". Pytany o to, jak widzi współpracę PO z nowym rządem stwierdził, że zależy to od zgłaszanych projektów. "Jeśli będą to dobre pomysły, to nie będziemy protestować" - zadeklarował. Zaznaczył jednak, że jeśli jednak będą to pomysły, które zagrażają naszym wolnościom i dorobkowi tych 25 lat, to PO będzie dawać im twardy opór.
"Platforma musi być merytoryczną, mocną opozycją. Jeżeli będą złe projekty, to będziemy twardo przeciw temu protestować, niezależnie, kto byłby szefem klubu, czy szefem partii. Partii, która broni wolności, która chroni dorobek tych 25 lat" - zapowiedział. Dodał, że celem jest też budowa "projektu politycznego, który ma szansę wygrać za trzy lata wybory samorządowe, a za cztery parlamentarne". "To jest nasz cel wspólny wszystkich" - podkreślił Neumann.
Jego partyjny stronnik, szef śląskiej Platformy Tomasz Tomczykiewicz ocenił w czwartkowej rozmowie z PAP, że zwycięstwo wiceministra zdrowia to sygnał do zmian w partii. "Myślę, że przegrane wybory są takim momentem, w którym partia musi sobie odpowiedzieć, czy nic się nie stało, czy jednak się stało. Mimo ogromnego wysiłku i pani premier i wielu z nas, jednak wybory są przegrane i wydaje się, że oczekiwania wyborców są takie, by zmienić się i to radykalnie" - podkreślił Tomczykiewicz.
Wyraził przy tym pogląd, że mija właśnie czas "pokolenia pierwszej Platformy", w tym Ewy Kopacz i szefa MSZ Grzegorza Schetyny, którzy kilka tygodni temu zapowiedzieli start w wyborach na szefa PO. "Najwyższy czas ustąpić miejsca 40-latkom" - dodał. Według niego, osobą dobrze przygotowaną do kierowania PO jest ustępujący minister sprawiedliwości Borys Budka. "Daje świeże spojrzenie na politykę, nie jest uwikłany w ten konflikt Schetyna-Tusk, bo niestety konflikt ten tkwi wewnątrz Platformy i jest dla nas zabójczy. Powinno być nowe otwarcie" - uważa Tomczykiewicz.
Z wcześniejszych deklaracji publicznych składanych przez polityków PO wynika, że Neumanna poparli m.in. Schetyna oraz większość szefów partyjnych regionów, w tym Andrzej Halicki (Mazowsze), Rafał Grupiński (Wielkopolska), Stanisław Gawłowski (Zachodniopomorskie) oraz Tomasz Lenz (Kujawsko-Pomorskie). Głosowanie na Kopacz zapowiadali z kolei Małgorzata Kidawa-Błońska, minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski, koordynator ds. specsłużb Marek Biernacki, rzecznik rządu Cezary Tomczyk oraz wiceszef PO Cezary Grabarczyk.
Wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak, który na posiedzeniu klubu zgłosił kandydaturę Kopacz na szefa klubu, podkreślał w rozmowie z PAP, że Platforma jest partią demokratyczną, czego dowodem jest wynik czwartkowego głosowania. "Dzisiaj akurat taki był werdykt większości. Oznacza to tyle, że od tej chwili się już skupiamy na pracy w parlamencie. Sławomir Neumann wziął na siebie odpowiedzialność za kierowanie klubem i naszą rolą, wszystkich posłów i senatorów jest go w tym wspierać" - zaznaczył Siemoniak.
Pytany o przyczyny porażki Kopacz, powiedział, że docierały do niego głosy, iż nie należy łączyć funkcji szefa klubu i szefa partii. "Każdy miał jakąś motywację, ważne, że te wybory mamy za sobą, trzeba ruszać do pracy. Najważniejsze, żeby Platforma była zjednoczona i żeby była w stanie dobrze wypełniać rolę największej partii opozycyjnej" - dodał.
Niektórzy stronnicy Kopacz nieoficjalnie przyznawali, że czwartkowa porażka może znacząco utrudnić jej walkę o przywództwo w Platformie. Wybory przewodniczącego Platformy mają odbyć się na przełomie grudnia i stycznia. W piątek harmonogram w tej sprawie ma przyjąć Rada Krajowa partii. "Być może trzeba będzie poszukać nowego kandydata" - powiedział PAP jeden z członków władz PO. W tym kontekście politycy PO wymieniają nazwiska Siemoniaka i Trzaskowskiego, którzy wcześniej wykluczali możliwość startu.
Klub Platformy zebrał się w czwartek dwukrotnie - przed południem wskazał kandydatów do prezydiów obu izb parlamentu. Zdecydowano, że będą to dotychczasowi marszałkowie Sejmu i Senatu - Małgorzata Kidawa-Błońska i Bogdan Borusewicz.
Na początku spotkania w klubie wywiązała się dyskusja na temat porządku obrad. Kopacz zaproponowała wersję, w której szef klubu wybierany byłby na końcu, jednak większość posłów i senatorów Platformy przychyliła się do wniosku Halickiego, by głosowanie ws. przewodniczącego było punktem drugim. Wychodzący w trakcie posiedzenia klubu posłowie już wtedy przewidywali, że decyzja ta może oznaczać porażkę Kopacz w późniejszych wyborach szefa klubu.
Na posiedzeniu przed południem zgłoszone zostały kandydatury na przewodniczącego klubu (kandydaturę Kopacz zgłosił Siemoniak, a Neumanna - Gawłowski). Ustępująca premier i lider pomorskiej PO mieli też wystąpienia. Posłowie, z którymi rozmawiała PAP, relacjonowali, że nie było między nimi wielkich różnic. "Oboje mówili o potrzebie integracji Platformy, budowie drużyny. Ewa podkreślała przy tym konieczność włączenia młodych i nowych posłów w zarządzanie klubem i partią" - powiedział PAP jeden z rozmówców. Neumann z kolei - według źródeł PAP - przypomniał swą koncepcję kolegialnego zarządzania Platformą.
Sama Kopacz mówiąc dziennikarzom o swym wystąpieniu na forum klubu, podkreślała z kolei, że "+kolegialne zarządzanie+ nie może być pomylone z pojęciem +z kolegami+". "Czyli dzisiaj kolegialne to wtedy, kiedy wszyscy mają rozdzieloną robotę, a ta praca musi być egzekwowana i przydzielana zgodnie z kompetencjami" - dodała ustępująca premier. Zwracała uwagę, że w klubie PO jest 29 nowych posłów.
"To młodzi, zdolni ludzie, którzy trafili do parlamentu i mają swoje dorobki życiowe, powinni je teraz spożytkować na rzecz tego, aby pokazywać PO jako bardzo pracowitą, merytoryczną i dbającą przede wszystkim o Polaków i o Polskę polityków" - mówiła szefowa PO.
O godz. 13 rozpoczęło się pierwsze posiedzenie Sejmu VIII kadencji, podczas którego posłowie złożyli ślubowanie, następnie Kopacz złożyła dymisję swego rządu. W trakcie przerwy w obradach Sejmu klub Platformy zebrał się ponownie, by wybrać przewodniczącego klubu.
Klub parlamentarny PO tworzą jego posłowie i senatorowie, przy czym ci drudzy w Senacie tworzą równolegle własny klub, a jego szef jest jednocześnie jednym z zastępców przewodniczącego klubu parlamentarnego.
W minionej kadencji 253-osobowym klubem parlamentarnym Platformy (196 posłów i 57 senatorów - dane na koniec kadencji) kierował Rafał Grupiński, a klubowi senackiemu przewodził Marek Rocki.
W obecnej kadencji w klubie PO będzie wielu nowych posłów, w tym m.in. Siemoniak, Trzaskowski, ministrowie: zdrowia Marian Zembala oraz sportu Adam Korol, jedna z najbardziej znanych działaczek opozycji demokratycznej w czasów PRL Henryka Krzywonos-Strycharska. W klubie PO znajdą się też bliscy doradcy premier Kopacz: były poseł i europoseł Platformy Sławomir Nitras oraz b. spin doktor PiS Michał Kamiński. (PAP)