Ostatni uczestnicy Marszu Niepodległości weszli na błonia Stadionu Narodowego
Ostatni uczestnicy Marszu Niepodległości weszli na błonia Stadionu Narodowego, gdzie trwa wiec m.in. z udziałem zagranicznych gości i nowych posłów Ruchu Narodowego. Manifestacja przebiegła spokojnie. List do uczestników Marszu skierował prezydent Andrzej Duda.
W liście do organizatorów i uczestników Marszu Niepodległości prezydent Andrzej Duda napisał, iż liczy na to, "że będzie to piękne święto młodych żarliwych polskich serc".
"Niechaj dzisiejszy Marsz Niepodległości będzie wyrazem przywiązania do najdroższych nam narodowych tradycji, symboli państwowych i biało-czerwonych barw. Niech umacnia w nas pewność, że jesteśmy jednym, silnym, twórczym i mądrym narodem. Niech pogłębia naszą wiarę we własne możliwości i nadzieję na pomyślną przyszłość" - zaznaczył w liście.
"Dziękuję wszystkim, którzy tego dnia godnie czczą pamięć naszych narodowych bohaterów. Dziękuję wszystkim, którzy przyczyniają się do budowania tożsamości i serdecznych więzi łączących całą polską wspólnotę" - dodał prezydent.
Na błoniach Stadionu Narodowego jeszcze trwa wiec - część uczestników trzyma zapalone race. Przemawiają na nim członkowie zaproszeni zagraniczni goście, w tym przedstawiciele węgierskiej partii Jobbik i członkowie Ruchu Narodowego, którzy weszli do Sejmu z list ruchu Kukiz 15.
Wybrany na posła Tomasz Rzymkowski zwrócił uwagę, że reprezentacja narodowa wraca do Sejmu. "Będziemy kontrolować i będziemy wymagać od partii władzy, aby dotrzymała tego, co mówiła, a pierwszym testem będzie kwestia związana z nielegalnymi imigrantami ekonomicznymi z krajów islamskich. My ich tu nie chcemy" - powiedział Rzymkowski.
Z kolei szef Młodzieży Wszechpolskiej, także wybrany w ostatnich wyborach do Sejmu z listy Kukiz 15, Adam Andruszkiewicz podkreślił, że "w nowym Sejmie nie ma lewactwa, które z tego Sejmu chciało wyrzucać krzyż i wstydziło się polskości". "Naszą misją jest odbić Rzeczpospolitą z rąk ludzi, którzy doprowadzili do tego, że musimy żegnać kolejnych kolegów i koleżanki, którzy wyjeżdżają do Londynu, by tam zmywać naczynia, a tutaj kończyli szkoły" - mówił.
"My w tym Sejmie jesteśmy po to, aby tych zbrodniarzy z tego rozliczyć, aby zatrzymać pokolenie młodych w kraju, aby państwem rządzili polscy patrioci" - dodał Andruszkiewicz.
Manifestacja od ronda Dmowskiego na błonia Stadionu przeszła spokojnie. Przechodząc przez most po praskiej stronie manifestanci wywiesili na barierce wielki baner ze stylizowanym białym orłem w koronie na czerwonym tle. Część ludzi się rozchodzi.
Według policji nie było poważniejszych incydentów. Organizatorzy kilka razy apelowali o nieużywanie materiałów pirotechnicznych, przypominając, że jest to niezgodne z prawem. Jedna z rac trafiła w samochód Telewizji Polskiej.
Z relacji dziennikarzy PAP wynika, że od marszu kilka razy próbowała oderwać się grupa agresywnych, zamaskowanych osób. Próbowali doprowadzić do burd, doszło do przepychanek, szarpaniny. Straż Marszu miała problemy z tymi, którzy przechodzili przed kolumnę - ilekroć utworzyć przed nimi kordon, tylekroć grupa przebiegała do przodu, nie dając się wyprzedzić.
Gdy manifestacja schodziła z mostu Poniatowskiego, część osób próbowała odłączyć się od Marszu i zejść inną trasą. Służba porządkowa organizatorów próbował im to uniemożliwić. Część demonstrantów wznosiła też wulgarne, antypolicyjne okrzyki, hasła przeciw uchodźcom.
Według służb porządkowych w manifestacji wzięło udział co najmniej 70 tys. osób, według organizatorów nawet 100 tys. Na błoniach Stadionu Narodowego jest postawiona scena, odbędzie się tam wiec i koncert na zakończenie marszu.
Ulice w centrum miasta są już odblokowane, przywrócono ruch samochodów i komunikacji miejskiej na Marszałkowskiej części Al. Jerozolimskich do ronda de Gaulle a. Trzeba było zablokować ruch na Wisłostradzie - wracający z manifestacji rzucali butelkami i racami.(PAP)