Premier Czech będzie prezentował polskie stanowisko podczas szczytu UE
Premier Czech Bohuslav Sobotka będzie prezentował polskie stanowisko podczas nieformalnego szczytu Unii na Malcie. Strona polska wysłała w związku z tym Czechom szczegółowe instrukcje. Jest w naszym stanowisku nasze twarde stanowisko - powiedziała we wtorek premier Ewa Kopacz.
O decyzji ws. szczytu poinformował PAP minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski. "Republika Czeska zgodziła się na polską prośbę" - dodał.
Premier Ewa Kopacz mówiła później w "Faktach po faktach", że premier Czech Bohuslav Sobotka jest obecnie przewodniczącym Grupy Wyszehradzkiej. "Czesi zgodzili się nas reprezentować. Tym bardziej, że w tym stanowisku jest nasza bardzo twarda postawa, którą reprezentowałam na kolejnych szczytach Rady Europejskiej, wtedy, kiedy mówiliśmy o emigrantach, o uchodźcach" - powiedziała.
Trzaskowski mówił też, że strona czeska zna doskonale polskie stanowisko w sprawie uchodźców, jest ono bardzo zbliżone do tego, które prezentują Czesi.
Według Kopacz sprawa reprezentowania Polski na maltańskim szczycie nie jest jednak jeszcze zamknięta. "Dziś rozmawiałam z marszałkiem seniorem (Kornelem Morawieckim - PAP), który był u mnie w kancelarii. (...) Powiedział, że będzie próbował mediować, że wystąpi do pana prezydenta, spróbuje się umówić" - powiedziała. Dodała, że nie wierzy w złą wolę prezydenta, ale może uwierzyć "w brak kompetencji jego otoczenia".
Jak mówiła Ewa Kopacz, Kornel Morawiecki zadeklarował, że będzie próbował skontaktować się z prezydentem. "My próbowaliśmy, przez mojego szefa kancelarii" - powiedziała.
Rozstrzygnięcie tego, kto będzie reprezentował Polskę podczas czwartkowego szczytu unijnego stało się konieczne, gdy okazało się, że pierwsze posiedzenie Sejmu nowej kadencji prezydent Andrzej Duda zwołał na dzień nieformalnego szczyt UE ws. kryzysu migracyjnego. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji, premier dotychczasowego rządu składa dymisję.
W związku z tym w ubiegły piątek premier Kopacz zwróciła się do prezydenta Dudy, by to on reprezentował Polskę na szczycie UE 12 listopada. Minister w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski oświadczył wówczas, że premier może złożyć dymisję wcześniej albo zrobić to w piśmie skierowanym do marszałka seniora Sejmu. W obu tych przypadkach - zapewnił Szczerski - prezydent przyjmie dymisję i - zgodnie z konstytucją - powierzy premier i rządowi dalsze pełnienie obowiązków, co umożliwi Kopacz udział w szczycie UE.
Szczerski podkreślał wówczas również, że pierwsze posiedzenie Sejmu może trwać dłużej niż jeden dzień. PiS zapowiedziało wówczas, że złoży wniosek o przerwę w pierwszym posiedzeniu Sejmu, tak by trwało ono dłużej i Kopacz miała możliwość zarówno udziału w szczycie unijnym, jak i była obecna w Sejmie.
We wtorek rzecznik rządu Ewy Kopacz poinformował, że premier zwróciła się do prezydenta o przesunięcie terminu pierwszego posiedzenia Sejmu z 12 listopada na piątek 13 listopada "lub na inny dogodny dla prezydenta termin"; ma to na celu - jak mówił - umożliwienie premier udziału w szczycie UE.
Szczerski powiedział we wtorek w TVN24, że premier ma złożyć dymisję "na pierwszym posiedzeniu Sejmu, a nie w pierwszym dniu pierwszego posiedzenia Sejmu". "Pierwszego dnia - 12 listopada - jak rozumiem, Sejm się ukonstytuuje, wybierze marszałka, podejmie inne decyzje. 13 listopada pani premier Kopacz, po powrocie (ze szczytu UE), będzie mogła spokojnie, w drugim dniu posiedzenia Sejmu, złożyć dymisję. Chyba, że chce to zrobić wcześniej pisemnie, to nie ma takiego problemu" - powiedział Szczerski.
Jak dodał, "wszystko uczyniono, każdą rzecz, którą można było uczynić ku temu, żeby pani premier Kopacz mogła spokojnie 13 (listopada) złożyć dymisję". "Tak jak sobie tego w ostatnim komunikacie, bo te komunikaty się zmieniały nieustannie, zażyczyła" - dodał prezydencki minister.
Czechy - obok Słowacji, Węgier i Rumunii - były we wrześniu krajem głosującym przeciwko unijnemu systemowi podziału kwot migrantów pomiędzy kraje członkowskie UE zaproponowanemu przez Komisję Europejską. Czeski rząd konsekwentnie powtarzał, że uważa tę decyzję za błąd, który nie sprawdzi się w praktyce. Prezydent Milosz Zeman wielokrotnie mówił, że migranci przybywający z krajów muzułmańskich nie stosowaliby się do czeskiego prawa, lecz szerzyli prawo szariatu i oskarżył ich o wykorzystywanie dzieci w charakterze "żywych tarcz".
Według sondażu Eurobarometru w Czechach i na Słowacji społeczny sprzeciw wobec przyjęcia uchodźców przez państwa UE jest najsilniejszy w Unii. Negatywne nastawienie swoich rodaków do uchodźców skrytykował ostatnio były minister spraw zagranicznych Czech Karel Schwarzenberg twierdząc, że "histeria na tle uchodźców" to nic innego jak wyraz czeskiego "kompleksu niższości". (PAP)