Schetyna: nieformalny szczyt UE jest ważny, nie wyobrażam go sobie bez udziału Polski
Minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna podkreślił, że nieformalny szczyt UE ws. uchodźców jest ważny i nie wyobraża go sobie bez udziału Polski. Wyraził nadzieję, że Polskę na szczycie będzie reprezentować prezydent albo premier.
12 listopada odbędzie się na Malcie nieformalny szczyt UE, a zarazem w tym samym dniu decyzją prezydenta Andrzeja Dudy odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu VIII kadencji. Zgodnie z konstytucją w dniu posiedzenia inaugurującego nową kadencję premier dotychczasowego rządu składa dymisję. W zaistniałej sytuacji rozwinęła się polityczna debata, w której przedstawiciele PO podnoszą, że na szczycie UE Polskę powinien reprezentować premier, a w związku z decyzją prezydenta, być może Ewa Kopacz nie będzie miała takiej możliwości.
Schetyna wyraził w piątek nadzieję, że Polskę na szczycie będzie reprezentować "pan prezydent albo pani premier".
"Trzeba to zrobić w taki sposób, by ten bardzo ważny szczyt - bo dotyczący uchodźców - był z udziałem polskiej głowy państwa lub polskiego szefa rządu. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji" - powiedział szef polskiej dyplomacji dziennikarzom we Lwowie, gdzie wziął udział w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod Dom Polski we Lwowie.
Jak powiedział szef MSZ, data szczytu państw UE i państw afrykańskich na Malcie została ustalona jeszcze na początku roku - odbędzie się on w dniach 11-12 listopada - a "ze względu na powagę sytuacji i kwestie uchodźcze" został przedłużony przez szefa Rady Europejskiej.
W ten sposób Schetyna odniósł się do słów prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego, który w piątek w TVP Info powiedział, że "ważne jest przede wszystkim to, że trudno aby polski kalendarz polityczny był dostosowywany do kalendarza nieformalnych posiedzeń instytucji europejskich".
"Równie dobrze można by zapytać, dlaczego pan przewodniczący Tusk zrobił psikus premier Kopacz - gdyby chciała brać udział w tym szczycie głównym z krajami afrykańskimi, musiałaby opuścić swoje ostatnie Święto Niepodległości w roli premiera, bo 11 listopada powinna by być na Malcie. Więc premier Kopacz może mieć żal do przewodniczącego Tuska, że uniemożliwił jej uczestnictwo w Święcie Niepodległości, ostatnim w jej kadencji" - powiedział prezydencki minister. (PAP)