Brytyjskie media: bomba w luku bagażowym przyczyną katastrofy airbusa
Brytyjscy eksperci badający przyczyny katastrofy rosyjskiego samolotu pasażerskiego w Egipcie są przekonani, że przed startem maszyny z popularnego kurortu Szarm el-Szejk ktoś podłożył bombę w luku bagażowym - podały w piątek brytyjskie media.
Eksperci nie wykluczają, że powodem sobotniego wypadku Airbusa A321 na półwyspie Synaj była usterka techniczna, ale uważają, że jest to mało prawdopodobne.
Londyn w środę zawiesił loty z i do Szarm el-Szejk. Brytyjskie władze poinformowały wówczas, że prawdopodobne jest, iż katastrofa samolotu została spowodowana przez bombę.
Według BBC Londyn wierzy w tezę o bombie, gdyż otrzymał informacje wywiadowcze pochodzące z przechwyconych rozmów bojowników na Synaju. Dane te podczas wspólnej operacji przechwycił brytyjski i amerykański wywiad. Wykorzystuje on satelity, by "wykrywać komunikację elektroniczną" między członkami IS - informuje "The Times".
Siły bezpieczeństwa podejrzewają, że ktoś, kto miał dostęp do luku bagażowego, umieścił ładunek wybuchowy w bagażu lub na bagażu tuż przed wylotem.
"Treść tych wiadomości przekonały ekspertów, że bomba została umieszczona na pokładzie przez pasażera lub członka personelu naziemnego lotniska" - dodaje gazeta.
Egipska filia Państwa Islamskiego działająca na Synaju w weekend wzięła na siebie odpowiedzialność za katastrofę, ale nie podała szczegółów. IS wypowiedziało wojnę Rosji i USA za ich interwencje w Syrii.
W piątek rozpoczęła się ewakuacja brytyjskich turystów, którzy przebywają w Szarm el-Szejk i w okolicach. Szacuje się, że chodzi o ok. 20 tys. Brytyjczyków. Przewidziano 29 lotów.
Podróżni na pokład będą mogli wziąć tylko bagaż podręczny. Większy bagaż zostanie przesłany do Wielkiej Brytanii oddzielnie i w ciągu siedmiu dni pocztą dostarczony do właścicieli - twierdzą linie easyJet, które będą brały udział w ewakuacji.
Agencja AP podaje, że egipska policja prowadzi w piątek szczegółowe kontrole wokół lotniska w Szarm el-Szejk. Przed lotniskiem stoi sznur autobusów, ciągnący się na kilometr, a policja sprawdza każdy z nich.
Według agencji EFE brytyjscy eksperci ds. lotnictwa w środę polecą do Egiptu, by ocenić, jakie dodatkowe środki bezpieczeństwa należy wprowadzić w Szarm el-Szejk.
Dziennik "Daily Mail" donosi, powołując się na brytyjskich turystów, że na lotnisku w kurorcie nad Morzem Czerwonym za 15 funtów można ominąć kontrolę bezpieczeństwa i uniknąć sprawdzania bagażu. Wczasowicze opowiadali, że pracownicy lotniska zaczepiali ich i pytali, czy chcą ominąć kolejkę.
W czwartek prezydent USA Barack Obama powiedział, że USA "bardzo poważnie" biorą pod uwagę możliwość, że przyczyną katastrofy była bomba znajdująca się na pokładzie maszyny. Także brytyjski premier David Cameron oświadczył, że ta hipoteza wydaje się coraz bardziej prawdopodobna.
Jednak Kair i Moskwa uznają, że sugestie Londynu i Waszyngtonu są przedwczesne. Egipski minister lotnictwa cywilnego Mohammed Hosam Kamal abu el-Cheir zapewniał, że egipskie porty lotnicze odpowiadają międzynarodowym standardom bezpieczeństwa.
W katastrofie Airbusa A321 rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, do której doszło w sobotę na półwyspie Synaj, zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie, w większości turyści wracający do Petersburga z wakacji w Egipcie.(PAP)