Do Sądu Najwyższego wpłynęło dotąd sześć protestów wyborczych
Sześć protestów przeciwko ważności wyborów do Sejmu i Senatu wpłynęło do piątku do Sądu Najwyższego, w tym cztery złożono za wcześnie i sąd nie będzie ich badał - poinformował PAP zespół prasowy SN. Protesty można składać do środy włącznie.
Protest wyborczy składa się na piśmie (nie można wnosić protestu w postaci elektronicznej) do Sądu Najwyższego osobiście lub za pośrednictwem Poczty Polskiej. W przypadku przesyłki pocztowej decyduje data jej nadania. Osoba, która wnosi protest, powinna sformułować w nim zarzuty oraz przedstawić lub wskazać dowody, na których opiera swoje zarzuty.
Jeden z protestów, który trafił do SN, wniosła grupa wyborców ze Świnic Warckich (woj. łódzkie). "Protestujący podnoszą, że w komisji wyborczej głosowali na określonego kandydata, natomiast na protokole wyborczym podano, że na tego kandydata nie oddano żadnego głosu" - powiedział PAP Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN. "Wyborca przytacza, że zgłosił ten fakt do sekretarza urzędu gminy, wójt gminy przeprosił za zaistniałą sytuację, poinformował, że kandydat otrzymał 13 głosów, które nie zostały mu zapisane" - powiedział Michałowski.
"Cztery protesty wniesiono przed terminem, dlatego sąd nie będzie ich badał" - dodał. Protesty wyborcze dotyczące wyborów do Sejmu i Senatu można składać do SN przez siedem dni od publikacji oficjalnych wyników wyborów w Dzienniku Ustaw - obwieszczenie PKW opublikowano w środę 28 października. Protesty złożone za wcześnie lub za późno SN pozostawia bez dalszego biegu.
Protest przeciwko ważności wyborów w okręgu wyborczym lub przeciwko wyborowi posła lub senatora może wnieść wyborca, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców. Protest może wnieść także przewodniczący właściwej obwodowej lub okręgowej komisji wyborczej, a także pełnomocnik wyborczy.
SN rozpatruje protesty w składzie trzech sędziów, w postępowaniu nieprocesowym, i wydaje opinię w formie postanowienia w sprawie protestu. Na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz opinii wydanych w wyniku rozpoznania protestów SN rozstrzyga o ważności wyborów oraz o ważności wyboru posła, przeciwko któremu wniesiono protest.
Uchwałę ws. ważności wyborów SN musi podjąć nie później niż w 90 dniu po dniu wyborów; czyli najpóźniej 23 stycznia 2016 r.
SN poinformował w komunikacie, że po wyborach parlamentarnych w 2011 r. wpłynęło 157 protestów wyborczych, z czego za zasadne w całości lub części sąd uznał 20 spośród nich. Żadne ze stwierdzonych nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów. W 2007 r. do SN wpłynęło 112 protestów, z czego 13 uznano za zasadne.
Po wyborach do Sejmu i Senatu w 2005 r. sąd rozpoznał 136 protestów; zarzuty okazały się zasadne w przypadku 20 protestów. "Sąd Najwyższy uznał, że w odniesieniu do jednego z zarzutów, który był podnoszony w pięciu protestach, naruszenie miało lub mogło mieć wpływ na wynik wyborów i unieważnił wybory do Senatu przeprowadzone w okręgu częstochowskim" - podano. Naruszenie polegało na tym, że na kartach do głosowania do Senatu nie wydrukowano nazw komitetów wyborczych kandydatów na senatorów. "Sąd nakazał przeprowadzenie powtórnego głosowania, które odbyło się 22 stycznia 2006 r".
Wybory wygrał komitet PiS - otrzymał 37,58 proc. głosów i wprowadził do Sejmu 235 posłów; komitet PO dostał 24,09 proc. głosów (138 posłów); Kukiz'15 - 8,81 proc. (42 posłów); Nowoczesna - 7,60 proc. (28 posłów); PSL - 5,13 proc. (16 posłów); Mniejszość Niemiecka - 1 posła. (PAP)