Kopacz: Polacy i Ukraińcy zapłacili straszliwą cenę za totalitaryzm
Polacy i Ukraińcy zapłacili straszliwą cenę za totalitaryzm - powiedziała w czwartek w Bykowni koło Kijowa premier Ewa Kopacz. W cywilizowanym świecie nie ma miejsca na imperializm - mówił premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk.
Szefowie rządów Polski i Ukrainy wzięli udział na Polskim Cmentarzu Wojennym w uroczystościach w 76. rocznicę napaści Związku Sowieckiego na Polskę.
"17 września 1939 roku Związek Sowiecki dopełnił sojuszu z Hitlerem i zaatakował Rzeczpospolitą, bohatersko broniącą się wtedy przed Niemcami" - przypomniała Kopacz. W wyniku tej napaści "ogromna rzesza polskich obywateli znalazła się pod sowieckim panowaniem, co było realizacją paktu Ribbentrop-Mołotow" - podkreśliła.
Jak zaznaczyła premier "celem sowieckiego terroru było zlikwidowanie polskich elit". "Dokonywano tego w Katyniu, Charkowie i Twerze" - dodała szefowa polskiego rządu. "O tych zbrodniach pamiętano przez cały okres zniewolenia Polski. Jednak dopiero wolność, która przyszła do Polski, a później do Ukrainy, umożliwiła odkrycie kolejnej, strasznej karty w naszej historii" - mówiła Kopacz.
Zwróciła uwagę, że dopiero w maju 1994 roku "władze wolnej Ukrainy przekazały władzom wolnej Polski wykaz akt obywateli RP, zamordowanych przez NKWD na terenach dzisiejszej Ukrainy". "Bardzo wielu z nich leży tutaj, w miejscu, gdzie dziś oddajemy im hołd. Byli zabici zdradziecko i okrutnie strzałem w tył głowy - 3435 ofiar" - powiedziała premier.
"Na podstawie żmudnych badań archiwalnych ustalono, że na liście zamordowanych ofiar byli oficerowie Wojska Polskiego, w tym generałowie, pułkownicy i podpułkownicy oraz policjanci i funkcjonariusze straży więziennej" - podkreśliła Kopacz. "Wśród zgładzonych osób cywilnych byli prawnicy, w tym sędziowie Sądu Najwyższego, urzędnicy, w tym prezydenci i burmistrzowie miast" - dodała.
Premier przypomniała, że "w sowieckich katowniach stracono również senatorów i posłów różnych partii". "Na liście figuruje kilkuset obywateli RP, różnych narodowości. Oprócz Polaków, głównie Żydów i Ukraińców" - zwróciła uwagę.
Kopacz podkreśliła, że w Bykowni wraz z szefem ukraińskiego rządu oddaje także hołd "ofiarom komunistycznego terroru, pochowanym tutaj w latach 30. "To przede wszystkim Ukraińcy, ale także Polacy, Rosjanie i Żydzi. Czcimy dziś ich pamięć, wiedząc, że nasze narody zapłaciły straszliwą cenę za totalitaryzm" - dodała.
Ukraiński premier podkreślił, że powinniśmy z historii wyciągać wnioski. "Naziści, bolszewicy, komuniści dzielili nasze kraje. Znęcali się nad naszymi narodami. To w Brześciu naziści i Sowieci przeprowadzali paradę wojskową. To za naszymi plecami został podpisany pakt Ribbentrop-Mołotow, co stało się podstawą wybuchu drugiej wojny światowej" - powiedział Jaceniuk.
Szef rządu ukraińskiego oświadczył też, że "w tym świętym miejscu powinniśmy sobie przysiąc, że będziemy kontynuować walkę o niezależność, wolność demokratycznego świata". "W cywilizowanym świecie nie ma miejsca na imperializm, totalitaryzm. Ci, którzy idą tą drogą, powinni kończyć w trybunale w Hadze" - powiedział.
Premier Ukrainy podkreślił, że jedność Warszawy i Kijowa jest osią "naszej wspólnej europejskiej przyszłości". "Byliśmy razem, jesteśmy i będziemy razem we wspólnej walce o europejską przyszłość, o wolność każdego obywatela Ukrainy i Polski" - powiedział. "Niech żyje Ukraina! Niech żyje Polska" - zakończył przemówienie Jaceniuk.
Szefowa polskiego rządu mówiła, że Polska mówi dziś bardzo mocnym głosem, że naród ukraiński ma prawo do wolności, bezpieczeństwa, życia w stabilnych granicach oraz do bycia częścią wspólnoty europejskiej. "Te okrutne zbrodnie popełniane tu były możliwe, bo odrzucono tradycyjną moralność, poszanowanie praw człowieka i praw narodów, ale też odrzucono poszanowanie godności. To powinno być dla nas wszystkich wielką lekcją. Dziś, gdy patrzymy w przyszłość, jesteśmy optymistami, bo wierzymy, że budujemy wspólnotę europejską opartą o te właśnie wartości, które odrzucał totalitaryzm" - mówiła szefowa polskiego rządu.
Jak powiedziała, w Europie byliśmy świadkami pojednania zwaśnionych często przedtem narodów - pojednania francusko-niemieckiego, polsko-niemieckiego i polsko-ukraińskiego.
"Dziś Polska mówi bardzo mocnym głosem, mówi: naród ukraiński ma prawo do wolności, do bezpieczeństwa, do życia w stabilnych granicach. Naród ukraiński wreszcie ma prawo do bycia częścią wspólnoty europejskiej" - oświadczyła Kopacz.
Premier mówiła również o tym, że "każdy, kto dziś w Europie i na świecie, choćby w najmniejszym stopniu, kwestionuje prawa człowieka, uważa, że są narody lepsze i gorsze, kto uważa, że konflikty powinno się rozwiązywać siłą, nie wyciągnął wniosków z przeszłości".
"My Polacy i Ukraińcy te wnioski wyciągnęliśmy. Pamiętamy, czym kończą się zbrodnicze ideologie. Chylę dzisiaj czoło nad grobami niewinnych, ale podnoszę dumnie czoło, by powiedzieć: dwa bratnie narody Polacy i Ukraińcy mają przed sobą dobrą przyszłość" - zakończyła.
Wcześniej premier Kopacz i szef ukraińskiego rządu złożyli wieńce na Polskim Cmentarzu Wojennym w Bykowni. W imieniu rodzin katyńskich wieńce złożyła także Anna Łuczak-Szczurek oraz sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert.
Odegrano utwór "Śpij kolego", zabrzmiał też dzwon pamięci. Zebrani uczcili minutą ciszy pamięć ofiar stalinowskiego terroru, odmówiona została także modlitwa ekumeniczna.
Następnie premierzy Polski i Ukrainy złożyli wieńce w części ukraińskiej cmentarza w Bykowni, gdzie znajduje się kurhan będący zbiorową mogiłą ofiar stalinowskiego terroru z lat 1937-1939.
Polski Cmentarz Wojenny w Bykowni upamiętniający 3435 polskich więźniów aresztowanych i zamordowanych przez NKWD w 1940 roku na Ukrainie w ramach zbrodni katyńskiej, otwarto w 2012 roku. Nekropolia w Bykowni, znajdująca się obecnie w granicach administracyjnych Kijowa - to czwarty cmentarz polskich ofiar NKWD po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Charkowie i Miednoje.
Na lotnisku, tuż przed odlotem do Polski, premier Kopacz - jak podał CIR - rozmawiała jeszcze z Arsenijem Jaceniukiem. Spotkanie trwało około pół godziny. (PAP)