Opozycja nie spotkała się z Kopacz ws. uchodźców, informacja rządu na sejmowej komisji
Liderzy partii opozycyjnych nie przyszli na spotkanie z premier Ewą Kopacz ws. uchodźców. Według PiS Kopacz próbuje podzielić się z opozycją odpowiedzialnością ws. kryzysu imigracyjnego. SLD chce informacji ws. uchodźców w Sejmie. Rząd przedstawi ją w piątek sejmowym komisjom.
Spotkanie, na które premier zaprosiła liderów partyjnych, odbyło się w KPRM w dniu, w którym szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował do państw UE o przejęcie 160 tys. uchodźców od Grecji, Włoch i Węgier. Wiadomo już, że KE chce, by uchodźców rozdzielono na podstawie ustalonych z góry kwot, przypisanych do poszczególnych państw unijnych. Na Polskę miałoby przypaść ok. 12 tys. uchodźców.
W spotkaniu z szefową rządu nie wzięli udziału m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński i szef SLD Leszek Miller. Obecny był m.in. lider PSL, wicepremier Janusz Piechociński oraz szefowie MSZ, MON i MSW.
Premier powiedziała na spotkaniu, że chciałaby, aby w sprawie uchodźców było możliwe wypracowanie wspólnego polskiego stanowiska. "Szkoda, że patrzę na puste krzesła. Nie ma Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego. Szkoda, że nie znaleźli czasu i dobrej woli, by rozmawiać o poważnych sprawach dla Polski. Mówimy przecież o dwóch byłych premierach" - dodała.
Miller, informując wcześniej, że nie weźmie udziału w spotkaniu, stwierdził, że "miejscem poważnej debaty politycznej nie są zaułki kancelarii premiera, tylko Sejm". Przypomniał, że SLD złożył wniosek o uzupełnienie porządku dziennego trwającego obecnie posiedzenia Sejmu o informację rządu ws. polityki dot. uchodźców. "Pani premier Kopacz wczoraj oświadczyła, że kwestia uchodźców to problem narodowy, nie kwestia tego rządu czy jednej partii politycznej; ja podzielam ten pogląd i dlatego SLD domaga się, by rząd zainicjował w Sejmie poważną debatę w tej sprawie" - oświadczył.
Również szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślił, że konstytucja stanowi, że rząd odpowiada przed Sejmem. "To nie liderzy partii opozycyjnych w gabinecie premiera podejmują decyzje, tylko rząd koalicji PO-PSL. Dlaczego koalicja nie zgodziła się na przedstawienie informacji w sprawie emigrantów? Chodzi im o ustawkę, o to, żeby obciążyć opozycję odpowiedzialnością za porażkę" - stwierdził.
W odpowiedzi na słowa polityków opozycji domagających się przedstawienia przez rząd w Sejmie informacji ws. uchodźców rzecznik rządu Cezary Tomczyk zapowiedział, że informacja taka zostanie przedstawiona na wspólnym posiedzeniu sejmowych komisji - ds. UE oraz spraw wewnętrznych. Jak dodał, "pewnie w przyszłości będzie musiała odbyć się debata również w Sejmie, wtedy, kiedy będziemy bezpośrednio przed albo bezpośrednio po Radzie Europejskiej". Szefowie obu komisji doprecyzowali później, że posiedzenie, na którym ma być przedstawiona informacja odbędzie się w piątek po głosowaniach, które według obecnego planu zakończyć mają się ok. godz. 12.
Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiedziała, że Sejm ws. uchodźców przygotuje "własne stanowisko, własne rozwiązanie". Pytana, czy dojdzie do debaty także na forum parlamentu, odparła, że obecnie rozpoczyna się debata w komisji. "To członkowie komisji podejmą decyzję, bo może będzie tak, że zasugerują, by to odbyło się na sali plenarnej; to jest dopiero początek" - dodała.
Odnosząc się do propozycji KE, premier Kopacz stwierdziła, że są w niej elementy kompleksowego podejścia do kwestii uchodźców, jakiego oczekuje Polska, ale są też takie, na które trudno byłoby nam się zgodzić. Powtórzyła, że bardzo ważną rzeczą jest odróżnienie uchodźców od emigrantów ekonomicznych, a także dopełnienie wszelkich procedur związanych z ich przyjęciem, w tym przede wszystkim procedur bezpieczeństwa.
Premier podkreśliła, że w początkowej fazie kryzysu Polska zadeklarowała przyjęcie 2 tys. osób, ale w obliczu "prawdziwej katastrofy humanitarnej" bardzo poważnie rozważa zwiększenie zaangażowania. Oświadczyła, że wezwanie Polski do solidarności ws. uchodźców to nie szantaż i że nie jest żadną taktyka odwracanie się plecami do naszych partnerów europejskich. Jak mówiła, jeśli kwestia obecnego kryzysu nie zostanie rozwiązana, będzie to miało poważne, negatywne konsekwencje również dla Polski. "Polityk, który twierdzi inaczej, jest albo ignorantem, albo jest skrajnie nieodpowiedzialny" - powiedziała.
Politycy PiS, odnosząc się do propozycji KE, wskazywali, że to rząd ponosi odpowiedzialność za decyzje w tej sprawie. Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło powiedziała, że obecnie premier Kopacz bierze odpowiedzialność za to, co dzieje się w Polsce, również za sprawy uchodźców. "To, co słyszymy dziś w ust polityków niemieckich, również pana przewodniczącego Junckera, jest w pewnym sensie wywieraniem na nas presji" - stwierdziła Szydło i wyraziła przekonanie, że polski rząd nie powinien owej presji ulegać.
Mariusz Błaszczak mówił o tym, żeby rozróżniać emigrantów od uchodźców i stwierdził, że Polski nie stać na to, żeby przyjmować emigrantów ekonomicznych. "Premier Ewa Kopacz mówiła o 2200 emigrantach, których przyjmie Polska, potem słyszeliśmy, że będzie ich więcej. (...) Teraz okazuje się, że w skandalicznym wystąpieniu Juncker zapowiedział, że mamy przyjąć ponad 11 tysięcy" - powiedział. Dodał, że należy wspierać tych, którym grozi utrata życia i niebezpieczeństwo. Zapytany o unijną solidarność ws. imigrantów, zaznaczył, że nie ma jej np. w sprawie Ukrainy.
Przeciwko temu, aby rząd zgodził się na obligatoryjne kwoty przydziału uchodźców oraz na zwiększenie liczby osób, które mogłyby przyjechać do Polski opowiedziała się Solidarna Polska. Lider SP Zbigniew Ziobro przestrzegał, że polskie służby nie są w stanie wykryć potencjalnych terrorystów.
Wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski powiedział, że propozycja KE ws. rozdziału uchodźców jest dla Polski istotnym punktem odniesienia, jednak decydujący będzie wynik dalszych negocjacji w gronie państw UE. Dodał, że Polska nadal chce, aby sposób zaangażowania danego kraju był pod jego kontrolą. "Mamy dokładną analizę tego, jakie mamy możliwości, ale odnoszenie się w tej chwili do konkretnych kwot byłoby niepoważne, bo teraz będą trwały negocjacje, jaki ma być sposób zaangażowania państw członkowskich" - zaznaczył. (PAP)