Komentarze po referendum - Polacy źle oceniają klasę polityczną, nie dają się zwodzić

2015-09-07, 19:01  Polska Agencja Prasowa

Referendum nie jest wiążące, bo frekwencja wyniosła jedynie 7,80 proc. To podsumowanie rządów PO - uważa PiS. Referenda nie powinny odbywać się kampanii wyborczej - ocenia PO. Zdaniem komentatorów frekwencja dowodzi, że Polacy źle oceniają klasę polityczną i nie dają zwodzić się politykom.

W niedzielnym referendum, zarządzonym za zgodą Senatu przez poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego, frekwencja wyniosła 7,80 proc., co oznacza, że nie jest ono wiążące. Aby wyniki referendum były wiążące, do urn musiałaby pójść więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.

Na pytanie dotyczące jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu "tak" odpowiedziało 78,75 proc. głosujących; na pytanie dotyczące sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa 82,63 proc. udzieliło odpowiedzi negatywnej; z kolei na pytanie dotyczące rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika odpowiedziało 94,51 proc. uczestniczących w referendum.

Po podaniu w poniedziałek po południu oficjalnych wyników referendum zastępca przewodniczącego PKW Wiesław Kozielewicz stwierdził, że było ono jednym z najdroższych sondaży w Europie. "Ustanowiliśmy niechlubny rekord. Tak niskiej frekwencji w głosowaniu ogólnokrajowym w Polsce nigdy nie było" - powiedział.

Zdaniem b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Polacy - którzy w większości nie poszli na referendum - okazali zdrowy rozsądek i pokazali, że nie dają się zwodzić politykom, że świetnie rozróżniają, co jest ważne, a co jest tylko grą polityczną związaną z wyborami. Jego zdaniem wynik referendum może być "pewną wskazówką" dla rządzących, choć tak przeprowadzone głosowanie jest jego zdaniem "całkowicie niereprezentatywne".

"Poszli - wiadomo - ci, którzy chcą mieć JOW-y; nie poszli ci, którzy są im przeciwni. Więc ja myślę, że wyciąganie wniosków z tego katastrofalnego referendum może być, ale musi być bardzo ostrożne, bo to mogą być znowu manowce" - stwierdził Kwaśniewski.

Dla polityków PO wyniki niedzielnego głosowania wskazują, że potrzebne są zmiany w prawie dotyczącym referendum. Postulują oni m.in. aby referenda nie odbywały się w trakcie kampanii wyborczych. Ponadto opowiadają się za przedłużeniem okresu od ogłoszenia referendum do głosowania, do przynajmniej pół roku. "Uważam, że dostaliśmy nauczkę i powinniśmy z niej wyciągać odpowiednie wnioski. Wydaje się, że w tym czasie zarządzenie tego referendum przez prezydenta, jak i Senat były błędem. Ustawa o referendach wymaga zmiany" - stwierdził senator PO Łukasz Abgarowicz.

Z kolei zdaniem rzeczniczki sztabu wyborczego PO Joanny Muchy, małe zainteresowanie Polaków udziałem w niedzielnym referendum wskazuje na to, że "Polacy jednak uważają, że tego typu decyzje powinni podejmować politycy". Według niej, prezydent Komorowski, "kiedy ogłaszał referendum, wychodził naprzeciw swojemu politycznemu przeciwnikowi Pawłowi Kukizowi i zadał pytania, które były głównym wątkiem jego kampanii wyborczej".

"Platforma Obywatelska, jeśli chodzi o te trzy pytania, zrobiła to, co mogła zrobić przez ostatnie osiem lat; zmniejszyliśmy finansowanie partii politycznych o 50 proc., wprowadziliśmy jednomandatowe okręgi wyborcze do samorządu, do Senatu i przeprowadziliśmy przez Sejm ustawę, która mówi o rozstrzyganiu wątpliwości na rzecz podatnika" - stwierdziła posłanka PO.

Natomiast zdaniem polityków PiS, niska frekwencja w referendum to czerwona kartka dla PO, która podsumowuje też pięcioletnie rządy Bronisława Komorowskiego i Platformy. "To referendum nie zostało zwołane z myślą o obywatelach i ich prawie do zabrania głosu w ważnych sprawach, a zostało zwołane tylko i wyłącznie ze względu na to, że politycy Platformy uznali, że to jest dobry element w kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego" - oceniła kandydatka PiS na premiera Beata Szydło.

Według Szydło PO potraktowała "ważny element życia demokratycznego, jakim jest referendum, jako element walki". "Jeżeli politycy PO uważają, że mogą oszukiwać Polaków, oszukiwać obywateli i dla swoich koniunkturalnych interesów politycznych wykorzystywać na przykład referendum, to wczoraj Polacy dali jasną odpowiedź, że się na to nie zgadzają" - powiedziała Szydło.

Według szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, prezydent Komorowski tuż po przegranych wyborach mógł się wycofać z referendum lub poszerzyć liczbę pytań (co postulowało PiS). "W sposób dla siebie właściwy, arogancki, prezydent Komorowski odpowiedział, że tego nie zrobi i mamy taki rezultat, jakiego mogliśmy się spodziewać" - powiedział Błaszczak.

Z kolei szef SLD, b.premier Leszek Miller stwierdził, że 6 września to była "czarna niedziela polskiej demokracji". Niska frekwencja pokazuje - według niego - skalę "upadku i kompromitacji nie idei referendum, tylko metody, która została zastosowana i prób manipulacji". Szef Sojuszu uważa, iż to, że Polacy odmówili udziału w referendum, to przejaw dojrzałości naszego społeczeństwa, które wyczuło tę manipulację.

Socjolog prof. Jacek Raciborski jest zdania, że niska frekwencja w niedzielnym referendum nie świadczy o odrzuceniu przez Polaków idei demokracji i nie jest dla polskiej demokracji katastrofę, bowiem - stwierdził - "referendum zostało zarządzone z naruszeniem wszelakich reguł". Raciborski nie widzi powodu do utyskiwań na polskie społeczeństwo, a raczej "powód do utyskiwań na elity polityczne, które przeforsowały tak nieodpowiedzialny i kosztowny projekt". Według niego, niska frekwencja jest z pewnością porażką b. prezydenta Bronisława Komorowskiego, który - jego zdaniem - źle zdiagnozował powody poparcia dla Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich, a "zła diagnoza sytuacji przez prezydenta przełożyła się na fatalną decyzję o referendum".

Wynik referendum w przypadku pytania o system finansowania partii politycznych wskazuje na niską ocenę klasy politycznej i chęć ukarania jej; może być też wskazówką, by wprowadzić korekty do obecnego systemu - uważają eksperci dr Jarosław Zbieranek z oraz dr Rafał Chwedoruk.

"Wynik referendum, zgodnie z którym zdecydowana większość uczestników referendum opowiada się za zmianą obecnego systemu finansowania partii - to przede wszystkim wyraz zauważalnej już od lat bardzo niskiej oceny klasy politycznej, ogólnego sprzeciwu wobec stylu jej działań, w tym także skłonności do zbytków jak wydatki na anegdotyczne już cygara, o czym donoszą często media" - uważa Zbieranek. Chwedoruk ocenił, że wynik nie świadczy o tym, że Polacy chcą zlikwidowania finansowania partii z budżetu, tylko korekt w tym systemie, przede wszystkim wiążących się z kontrolą wydatków polityków.

Jak oceniają inni eksperci, mimo że większość głosujących opowiedziała się w referendum za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych, to tak naprawdę ciężko orzec, co Polacy tak naprawdę o tym sądzą - oceniają eksperci. Według nich 50-proc. próg frekwencji zniechęcił przeciwników JOW do głosowania.

Politolog Olgierd Annusewicz podkreślił, że "konstrukcja referendum jest obarczona wadą" - jego wynik jest wiążący wtedy, gdy weźmie w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania. "To powoduje, że obywatel, który sprzeciwia się jakiemuś rozwiązaniu i głosowałby na +nie+ w odpowiedzi na pytanie referendalne, ma większe szanse na osiągnięcie swojego celu nie idąc głosować" - podkreślił.

Z kolei socjolog dr Jarosław Flis oceniał, że przeciwko zaangażowaniu obywateli w referendum działał "cały splot okoliczności", m.in. to, że partie w tym czasie zainteresowane były układaniem list na wybory parlamentarne i "ich kampania referendalna była żadna". "Wyborcy tych partii widząc, że ich siła polityczna nie angażuje się w referendum, sami stwierdzali, że nie warto się tym interesować" - ocenił Flis.

Po 1989 r. było to piąte ogólnokrajowe referendum po: referendach uwłaszczeniowym i prywatyzacyjnym (1996 r. - oba niewiążące ze względu na niską frekwencję), referendum konstytucyjnym (1997 r., w tego rodzaju referendum nie ma wymogu odpowiedniej frekwencji), referendum ws przystąpienia Polski do UE (2003 r. frekwencja wyniosła 58,85 proc.; referendum było wiążące). (PAP)

Kraj i świat

Piloci Lufthansy będą strajkować we wtorek i w środę

2015-09-07, 21:40

W Belgii policja użyła gazu łzawiącego podczas protestu rolników

2015-09-07, 21:30

Sytuacja na Lesbos bliska wybuchu

2015-09-07, 19:43

Rząd pożyczy Ukrainie do 100 mln euro

2015-09-07, 19:42

Wywiad niemiecki ma dowody na użycie gazu musztardowego przez IS

2015-09-07, 19:02

Rząd zajmie się Programem Budowy Dróg Krajowych we wtorek

2015-09-07, 19:00

KE przygotowuje plan rozdzielenia w UE 120 tys. uchodźców

2015-09-07, 18:29

Premier Jaceniuk w środę złoży wizytę w Polsce

2015-09-07, 18:28

Wojsko: poszukiwania "złotego pociągu" wymagają przygotowania terenu

2015-09-07, 18:15
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę