Politycy PiS: frekwencja w referendum to czerwona kartka dla PO
Niska frekwencja w referendum to czerwona kartka dla PO - uważają politycy PiS. To podsumowanie pięcioletnich rządów Bronisława Komorowskiego i PO - mówił Mariusz Błaszczak; Platforma potraktowała referendum jak element walki politycznej - oceniła Beata Szydło.
Według cząstkowych danych PKW - ogłoszonych w poniedziałek rano - frekwencja w niedzielnym referendum wyniosła 7,48 proc.
"To referendum nie zostało zwołane z myślą o obywatelach i ich prawie do zabrania głosu w ważnych sprawach, a zostało zwołane tylko i wyłącznie ze względu na to, że politycy Platformy uznali, że to jest dobry element w kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego" - mówiła w Krakowie kandydatka PiS na premiera Beata Szydło.
"Polacy pokazali wczoraj politykom PO czerwoną kartkę - kontynuowała - i sądzę, że kolejny ważny moment nadejdzie 25 października przy urnach wyborczych". Według Szydło PO potraktowała "ważny element życia demokratycznego, jakim jest referendum, jako element walki". "Jeżeli politycy PO uważają, że mogą oszukiwać Polaków, oszukiwać obywateli i dla swoich koniunkturalnych interesów politycznych wykorzystywać na przykład referendum, to wczoraj Polacy dali jasną odpowiedź, że się na to nie zgadzają" - podkreśliła Szydło.
Jak dodała, "referendum było tylko elementem kampanii wyborczej i była na to zgoda polityków PO". Nikt inny tylko senatorowie PO poparli to referendum Bronisława Komorowskiego. Potem odmówili głosu obywatelom w referendum, które zostało zaproponowane przez prezydenta Andrzeja Dudę" - powiedziała polityk PiS.
Szydło oceniła, że gdyby zadano pytania proponowane przez PiS i prezydenta Dudę, a które "przynieśli Polacy", to frekwencja byłaby "bardzo wysoka". PiS chciał uzupełnienia referendum o pytania ws. wieku emerytalnego, Lasów Państwowych i obowiązku szkolnego 6-latków.
Ponadto kandydatka PiS zarzucała politykom Platformy Obywatelskiej "oderwanie od rzeczywistości" i myślenie wyłącznie w kategoriach "utrzymania się u władzy".
Tymczasem - mówiła Szydło - Polacy chcą rozmawiać o ważnych sprawach, Polaków interesuje to, czy będą mieli na utrzymanie rodzin, czy będą mogli decydować o tym, kiedy ich dzieci pójdą do szkoły i wypowiedzieć się w sprawie wieku emerytalnego. "My proponujemy tylko jedno: rozmowę i debatę o ważnych dla nich sprawach. Polityk nie może być oderwany od rzeczywistości, my przychodzimy na służbę" - mówiła kandydatka na premiera.
Wcześniej do wyników referendum odniósł się w Sejmie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. "To podsumowanie pięcioletnich rządów Bronisława Komorowskiego, to ludzie - niską frekwencją - powiedzieli, co sądzą o prezydenturze byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego i o koalicji rządzącej. Bo w końcu Bronisław Komorowski był kandydatem Platformy Obywatelskiej, popieranym również przez PSL" - mówił Błaszczak.
Pytany o to, czy prezydent Andrzej Duda nie powinien odwołać wrześniowego referendum Błaszak ocenił, że gdyby prezydent to zrobił, byłby atakowany.
"Skoro nie odwołał - też jest atakowany, dlatego, że próbują politycy PO zrzucić winę z siebie na kogo innego. Zrzucają ją na obecnego prezydenta, na (Pawła) Kukiza - a to oni są winni temu, co się wydarzyło" - dodał polityk PiS.
Jego zdaniem Komorowski tuż po drugiej turze mógł się wycofać z referendum lub poszerzyć liczbę pytań. "W sposób dla siebie właściwy, arogancki, prezydent Komorowski odpowiedział, że tego nie zrobi i mamy taki rezultat, jakiego mogliśmy się spodziewać" - powiedział Błaszczak.
Pytany, czy jego zdaniem należy zmienić przepisy dotyczące zarządzania referendum, przypomniał, że PiS opowiada się za obligatoryjnym przeprowadzaniem referendum w przypadku, w którym milion obywateli złoży taki wniosek. Jak ocenił, fakt, że PO się temu rozwiązaniu sprzeciwia, "to jest hipokryzja ze strony partii, która obywatelskość ma wyłącznie w nazwie".
W niedzielnym referendum, zarządzonym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego za zgodą Senatu, Polacy odpowiadali na trzy pytania.
Według cząstkowych danych na pytanie czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu "tak" odpowiedziało 79,88 proc głosujących.
Pozytywnej odpowiedzi na pytanie czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa udzieliło 16,44 proc.
"Tak" na pytanie czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika odpowiedziało 94,22 proc. uczestniczących w referendum. (PAP)