Młodzi polscy innowatorzy podsumowują amerykańskie doświadczenia
Porażka to nie klęska, tylko jeden z etapów na drodze do sukcesu - twierdzą absolwenci programu TOP 500 Innovators, którzy od poniedziałku w Ożarowie Maz. dzielą się doświadczeniami z pobytu w amerykańskich ośrodkach naukowych. Ich pierwszy zlot zgromadził ponad 140 osób.
"Z naukowych ośrodków w Stanach Zjednoczonych wracają inne osoby, bardziej w siebie wierzące" - zauważyła minister nauki Barbara Kudrycka podczas inauguracji zlotu. Dziewięć tygodni pobytu na Uniwersytecie Stanforda i University of California w Berkeley w USA w Dolinie Krzemowej obejmowało m.in. zajęcia prowadzone przez wybitnych praktyków, wizyty studyjne i staże w innowacyjnych przedsiębiorstwach.
Uczestnicy programu uczą się tam, jak skutecznie komercjalizować wyniki badań naukowych. Ważną częścią kursu jest doskonalenie umiejętności pracy w grupie i multidyscyplinarnym zespole badawczym, kreatywnego myślenia, efektywnego podejmowania decyzji, rozwiązywania konfliktów. Polacy obserwują także pracę zagranicznych firm, w których istotną rolę odgrywa komercjalizacja wyników badań, spotykają się z przedsiębiorcami i przedstawicielami venture capital.
Po powrocie "macie wystarczająco wiele energii, by - przełamując fale - tworzyć spółki typu spin off czy start-up, pracować nad własnymi projektami naukowymi i wnioskami patentowymi" - mówiła Kudrycka. - Dzięki doświadczeniu ze Stanów wiecie, że porażka podczas realizacji pomysłu jest czymś naturalnym; drogą do sukcesu, który i tak sie pojawi, jeśli z porażki jesteśmy się w stanie czegoś nauczyć".
Amerykański sposób traktowania niepowodzeń to jedno z głównych doświadczeń absolwentów TOP 500 Innovators. "W Dolinie Krzemowej jest to rzecz pozytywna, a wręcz pożądana przez pracodawców. Jeśli się coś nie udaje, wyciągamy wnioski i zaczynamy od nowa" - podkreślił w rozmowie z PAP Rafał Plewa z Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
"Po stypendium coraz częściej odnoszę wrażenie, że istnienie żmudnych procedur traktujemy w Polsce jako wymówkę dla zawodowej bezczynności. Nie mamy siły, odwagi albo samozaparcia, by realizować swoje plany mimo przeszkód. To nie jest model podejścia do pracy, który by dominował w Stanach" - dodała fizyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Anna Szkulmowska. Jak przyznała, pobyt w Stanford umocnił ją w przekonaniu, że "jak ktoś chce coś zrobić - znajdzie na to sposób. A jak nie chce - zawsze znajdzie wymówkę".
Umiejętność współpracy u amerykańskich studentów docenił z kolei Marek Długosz z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. "Tam już na etapie studiów ważne jest to, że ludzie uczą się pracować w grupie i nie boją się dzielić pomysłami" - powiedział. - Ważny jest też duch przedsiębiorczości. Jeśli ktoś ma pomysł, nawet trochę szalony, idzie z nim do promotora. Jeśli go nie zrealizuje, być może pomysł da zaczątek innemu, o wiele lepszemu. Na początku kariery nawet twórca Google nie od razu znalazł zrozumienie".
"Wybraliście wspomniane uczelnie nie tylko ze względu na oferowaną tam, bardzo wysoką jakość kształcenia, ale też z powodu ich wkładu w tworzenie Doliny Krzemowej, amerykańskiego modelu mariażu biznesu i instytucji naukowych, będącego jednocześnie silnikiem gospodarczego wzrostu" - podkreślił na inauguracji zlotu Douglas C. Greene z Ambasady Stanów Zjednoczonych. Jak dodał, istniejące w takich ośrodkach mechanizmy z jednej strony pozwalają naukowcom doskonalić umiejętności i nawiązywać kontakty z biznesem, z drugiej - dają możliwość komercjalizacji wyników.
Greene zwrócił uwagę, że już dziś część absolwentów programu tworzy spółki typu start-up, spin off i spin out. Jak choćby dr Marcin Binkowski, którego spółka n-lab wsparła pierwszy w Polsce przeszczep twarzy, przygotowując trójwymiarowe wydruki modeli czaszki ofiary wypadku i zdrowego człowieka.
Top 500 Innovators jest największym rządowym programem wspierania innowacyjności w nauce, jego budżet sięga 30 mln zł. Do końca 2015 roku na staże i szkolenia zagraniczne do ośrodków naukowych i badawczych z czołówki rankingu szanghajskiego (Academic Ranking of World Universities) ma wyjechać w sumie 500 polskich naukowców i pracowników centrów transferu technologii. (PAP)