Duda: nie przejmuję się krytyką, że angażuję się w kampanię PiS
Są tacy, którzy niezależnie od tego, co bym zrobił, będą twierdzili, że angażuję się w kampanię wyborczą PiS – tak prezydent Andrzej Duda odniósł się do krytycznych uwag w tej sprawie. "Nie należy się tym przejmować: robię swoje" - dodał.
Duda: nie przejmuję się krytyką, że angażuję się w kampanię PiS
Są tacy, którzy niezależnie od tego, co bym zrobił, będą twierdzili, że angażuję się w kampanię wyborczą PiS – tak prezydent Andrzej Duda odniósł się do krytycznych uwag w tej sprawie. "Nie należy się tym przejmować: robię swoje" - dodał.
Andrzej Duda wraz z żoną Agatą uczestniczył we wtorek w inauguracji roku szkolnego w szkole podstawowej i w gimnazjum w Jastarni.
„Jeżeli pani uważa, że się angażuję, proszę bardzo – moja obecność tutaj również jest angażowaniem się” – podkreślił prezydent w odpowiedzi na pytanie dziennikarki. Jak przypomniał, obiecywał, że jego prezydentura będzie aktywna. "I taka będzie i niech sobie ktoś mówi, co chce” - dodał.
Prezydent poproszony o komentarz w sprawie fali uchodźców w Europie powiedział, że „przyszedł do szkoły w Jastarni dla dzieci, ich rodziców i nauczycieli i chciałby z nimi spędzić trochę czasu”. „Na te tematy będziemy rozmawiali w sytuacji politycznej; teraz jesteśmy w sytuacji pedagogicznej” – podkreślił.
Duda był też pytany o wypowiedź premier Ewy Kopacz podczas porannych uroczystości na Westerplatte z okazji 76. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Premier oceniła m.in., że "historia jest nauczycielką życia i historia musi nas uczyć, że bezpieczeństwo Polski nie ma ceny - nie można w imię wewnętrznych, politycznych rozgrywek obrażać własnego kraju, obniżać jego wiarygodności".
"Polska jest wartością najcenniejszą i nie ma partii politycznej, i nie ma ambicji żadnego polityka, którą warto byłoby postawić ponad to, co najcenniejsze - wolność i niepodległość Rzeczpospolitej" - dodała.
Prezydent powiedział, że był na Westerplatte, "aby uczcić polskich bohaterów, żołnierzy, którzy walczyli w obronie ojczyzny, żeby upamiętnić to, co wtedy się stało”.
Tłumaczył, że „był tam też po to, żebyśmy to zachowali nie tylko w naszej historii, ale przede wszystkim w naszej pamięci, żeby było to też dla nas ostrzeżenie, że potrzebujemy silnej Polski, z dobrą armią, potrzebujemy silnie zabezpieczonych zobowiązań sojuszniczych co do naszych gwarancji bezpieczeństwa". "Po to tam poszedłem” - podkreślił.(PAP)