UE chce przełamać impas w rozmowach gazowych między Rosją a Ukrainą
KE próbuje przełamać impas w negocjacjach gazowych między Rosją a Ukrainą. W czwartek w Wiedniu wiceszef KE rozmawiał z ukraińskim ministrem; za dwa tygodnie ma się spotkać ze stroną rosyjską. Jeszcze we wrześniu możliwe są trójstronne, finalne pertraktacje.
Komisja Europejska, która poinformowała o spotkaniu swojego wiceprzewodniczącego ds. unii energetycznej Marosza Szefczovicza z ministrem energetyki Ukrainy Wołodymyrem Demczyszynem i prezesem Naftohazu Andrijem Kobolewem, nie chciała zdradzać szczegółów rozmów.
"Chcielibyśmy poprosić o zrozumienie; teraz nie możemy przekazać więcej informacji, ponieważ negocjacje się toczą" - tłumaczył na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli rzecznik KE Jakub Adamowicz.
KE liczy, że uda się jej odblokować negocjacje, po tym jak z powodu braku woli politycznej czerwcowe spotkanie między przedstawicielami Rosji i Ukrainy zakończyło się fiaskiem. Bruksela zmieniła podejście: najpierw rozmowa KE z Ukraińcami, później z Rosjanami, a dopiero później zaproszenie wszystkich do pertraktacji przy jednym stole.
Na razie nie wiadomo, kiedy mogłyby się odbyć koleje rozmowy w formacie trójstronnym. Źródła w KE powiedziały PAP, że dojdzie do nich dopiero wówczas, gdy będzie wyraźna szansa na porozumienie. Wiadomo za to, że 11 września odbędzie się kolejne spotkanie w Wiedniu, tym razem KE ze stroną rosyjską.
Według relacji KE czwartkowe spotkanie z Ukraińcami przebiegło w konstruktywnej atmosferze. Jednym z tematów była kwestia zapewnienia środków na zakup surowca, który do swoich magazynów musi wpompować Ukraina. Kijów oczekuje pomocy ze strony UE, ale KE powtarza, że nie może dać żadnych gwarancji finansowych.
"Jedno co możemy zrobić to pomóc Ukrainie znaleźć te pieniądze" - podkreślił rozmówca PAP. Bruksela uważa, że Ukraińcy mają dość środków w swoim systemie finansowym od międzynarodowych kredytodawców, w tym od UE i MFW, żeby zapłacić za błękitne paliwo.
Obecny poziom wypełnienia magazynów gazowych na Ukrainie wynosi ok. 14 mld metrów sześciennych. Bez dostaw z Rosji Ukraińcom nie uda się zgromadzić odpowiednich ilości gazu na zimę (ok. 19 mld metrów sześciennych), co może zagrozić dostawom do niektórych krajów UE.
KE przygotowując dwustronne rozmowy wysłała do Kijowa i Moskwy dokumenty wskazujące na problemy, które powinny być uzgodnione pomiędzy stronami. Wśród nich są kwestie formuły cenowej, minimalnych wolumenów zakupów, zniżki dla Ukrainy oraz zabezpieczeń finansowych na płatności za zakupiony surowiec.
Ukraina nie obejdzie się bez gazu z Rosji podczas mrozów, m.in. ze względu na brak możliwości odpowiednio szybkiego przepompowywania surowca z magazynów do sieci. Rozmówca PAP uspokaja jednak, że nawet jeśli w ukraińskich magazynach na początku sezonu grzewczego nie będzie 19 mld metrów sześciennych gazu, nic się nie wydarzy. Krytyczne będą jednak najchłodniejsze miesiące - styczeń i luty; jeśli do tego czasu Ukraińcom nie uda się zgromadzić zapasów może dojść do kryzysu.
Po fiasku wiedeńskich rozmów ukraiński Naftohaz ogłosił, że wstrzymuje zakupy gazu z Rosji. Koncern zapewnił, że będzie przestrzegał umów o tranzycie rosyjskiego gazu do odbiorców w UE. Import z Rosji pokrywa około jednej trzeciej unijnego zapotrzebowania na gaz; około połowy tej ilości trafia tranzytem przez Ukrainę.
Ukraina i uczestnicząca w negocjacjach z Rosją Komisja Europejska chciały, by nowe warunki dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę i jego tranzytu do UE obejmowały okres co najmniej do końca pierwszego kwartału przyszłego roku. Rosjanie chcieli, by porozumienie mówiło tylko o trzecim kwartale bieżącego roku. Proponowali także Ukrainie cenę na trzeci kwartał w wysokości 247,18 USD za 1000 metrów sześciennych.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)