PA: rozmowy z uczestnikami konkursów dowodami ws. Kwiatkowskiego i Burego
Jednym z dowodów w sprawie dotyczącej prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego i posła PSL Jana Burego są bezpośrednie rozmowy z kandydatami na kierownicze stanowiska NIK o tym, jak wygrać konkurs - powiedział rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski.
Goławski poinformował w piątek, że prezes NIK unieważnił pierwszy egzamin konkursowy na dyrektora łódzkiej delegatury Izby, bo "jego kandydat źle wypadł". "Był najgorszym kandydatem - wbrew temu, co się mówi w mediach - w związku z tym konkurs ten został, niezgodnie z prawem, unieważniony i powtórzony" - powiedział rzecznik PA.
"W międzyczasie przekazane zostały pytania dla tego kandydata, żeby wiedział, jak na nie ma odpowiadać, jak ma się zachowywać przed tą komisją, tak żeby ten konkurs wygrać. Przekazywane również były materiały, z których ma korzystać i przedstawić je jako swoją wizje, mimo że były to materiały pochodzące od szefa NIK" - powiedział Goławski.
Dodał, że podsłuchanych rozmów jest bardzo dużo i wskazują one, na "dużą zażyłość między tymi osobami; pokazują dokładnie, jak ten mechanizm się miał odbywać".
Goławski zacytował fragment jednej z podsłuchanych rozmów: "Mówi pan z NIK do tego swojego znajomego X: zadam takie pytanie, że to prawda, kandyduje pan, każdemu zadam je po kolei, czy ta delegatura... co by pan w niej zmienił, w funkcjonowaniu całego NIK-u, a masz tam moją prezentację, więc sobie wybierzesz, to będzie dobrze wyglądało".
"Cały czas były takie działania podejmowane, więc nie było tam żadnej bezstronności" - podkreślił Goławski.
Na pytanie, czy są to bezpośrednie rozmowy prezesa NIK z tymi kandydatami, odpowiedział: "Tak, to są bezpośrednie rozmowy wskazujące, jak należy ten konkurs wygrać (...), tak żeby zdyskredytować inne osoby, które w tym konkursie będą startowały".
Dodał, że są też rozmowy szefa NIK z posłem Burym i innymi osobami związanymi z konkursami.
Pytany przez PAP o sprawę rzecznik CBA Jacek Dobrzyński powiedział: "Robimy to, co do nas należy", po inne informacje odsyłając do prokuratury. (PAP)