Erler: spotkanie w Berlinie bez Putina na życzenie Poroszenki
Koordynator rządu Niemiec ds. kontaktów z Rosją Gernot Erler powiedział, że spotkanie Petra Poroszenki w poniedziałek w Berlinie z Angelą Merkel i Francois Hollande'em odbędzie się na wyraźne życzenie prezydenta Ukrainy bez udziału przedstawiciela Rosji.
"Nie rezygnujemy z formatu normandzkiego (Niemcy-Francja-Rosja-Ukraina)" - zapewnił Erler w wywiadzie udzielonym w poniedziałek rozgłośni radiowej Deutschlandfunk. Jak zaznaczył, do kontaktu telefonicznego w gronie czterech przywódców doszło ostatnio 23 lipca i planowane są kolejne rozmowy w tym składzie. Poniedziałkowe spotkanie w Berlinie to "przejściowy format trójstronny w ważnej sytuacji na wyraźne życzenie władz w Kijowie" - wyjaśnił polityk SPD.
Erler nie zgodził się z oceną Deutschlandfunk, że podpisane w lutym porozumienie z Mińska "nic nie dało". "Na niektórych odcinkach linii demarkacyjnej, choć nie na wszystkich, panuje rozejm. W gorących miejscach nadal toczą się walki; jest wielu zabitych. Obserwujemy też wdrażanie procesu politycznego" - wyjaśnił.
Jak dodał, Poroszenko przyjeżdża do Berlina w chwili, gdy "decydują się zmiany w konstytucji, a tym samym autonomia dla obszarów opanowanych przez separatystów". "Porozumienie z Mińska to wszystko, czym dysponujemy" - zaznaczył Erler. Na Ukrainie toczy się obecnie "wojna pozycyjna". Wizyta Poroszenki jest szansą na rozmowę o tym, "jak podtrzymać proces reform politycznych i nie dopuścić do eskalacji walk" - dodał koordynator rządu.
Zdaniem Erlera Rosja nie zrezygnuje ze wspierania separatystów na wschodniej Ukrainie. Rosyjski aparat propagandowy wmawia Rosjanom, że trzeba bronić ludności mówiącej po rosyjsku przed ukraińskimi "nacjonalistami" i "faszystami" - dodał. Koordynator zwrócił uwagę, że Rosja zaakceptowała porozumienie z Mińska. "Potrzebna jest konstruktywna postawa Rosji, co nie zawsze niestety ma miejsce" - zauważył niemiecki socjaldemokrata.
Erler powiedział, że podczas rozmowy w Berlinie Merkel będzie przestrzegać Poroszenkę przed pokusą militarnego rozwiązania konfliktu.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)