Ok. 20 kąpielisk, głównie w Trójmieście, zamkniętych przez sinice
Około 20 kąpielisk, głównie w Trójmieście, ale też na Półwyspie Helskim zostało zamkniętych z powodu zakwitu sinic. Od strony Zatok Gdańskiej i Puckiej nie można się kąpać od Rewy po Gdańsk Sobieszewo oraz w Juracie, Jastarni i w Kuźnicy na Półwyspie Helskim.
Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (WSSE) w Gdańsku, Anna Obuchowska poinformowała w środę PAP, że "sytuacja jest dość trudna, a kąpieliska zostały zamknięte w całym pasie nad Zatoką Pucką i Zatoką Gdańską, począwszy od Rewy aż do Gdańska Sobieszewa". Podała, że zostały też zamknięte kąpieliska nad otwartym morzem, na Półwyspie Helskim od Kuźnicy aż do Juraty.
Jak podaje WSSE, zamknięte są wszystkie kąpieliska w Gdyni, Sopocie i w Gdańsku.
Poinformowała, że można się kapać w pasie od Władysławowa w stronę Dębek, w Pucku, na Helu oraz na Mierzei Wiślanej, od Mikoszewa do Krynicy Morskiej.
Zwróciła uwagę, że tegoroczny zakwit sinic jest wyjątkowo obfity. "Tak oceniają ratownicy i inspektorzy sanitarni i mówią, że woda przypomina bardzo gęstą zupę" - dodała. Oceniła, że "glony mogą pozostać na kąpieliskach tak długo, jak długo będzie się utrzymywać ładna pogoda i dopóki nie zmieni się ani falowanie ani kierunek wiatru". Niewykluczone, że sinice utrzymają się do najbliższego poniedziałku.
Powiedziała, że pierwsze kąpieliska z powodu zakwitu sinic zaczęto zamykać w miniony poniedziałek po południu i do tej pory liczba zamykanych miejsc się zwiększa. "W środę doszły kąpieliska nad otwartym morzem i w Gdańsku Sobieszewie" - dodała.
Kąpiel w wodzie z sinicami nie tylko nie jest przyjemna, ale może być też niebezpieczna dla zdrowia. Obuchowska przypomina, że zalecany jest absolutny zakaz wchodzenia do takiej wody, bo obfity zakwit sinic może spowodować niekorzystne reakcje organizmu. "Na skórze może się pojawić wysypka, zaczerwienienie spojówek" - tłumaczy. W przypadku połknięcia takiej wody mogą wystąpić dolegliwości ze strony układu pokarmowego, jak biegunka, wymioty i bóle brzucha.
Jak podaje w swoim komunikacie organizacja ekologiczna WWF Polska, zakwit sinic jest zjawiskiem naturalnym, jednak skala tego zjawiska w wodach Bałtyku z roku na rok jest coraz większa. Ich zakwit zależy od stężenia składników organicznych (biogenów) - związków azotu i fosforu - w wodzie. Kiedy zdarza się za często i sinic jest bardzo dużo, może prowadzić do zamierania życia w morzu. Natomiast rozkład obumarłych sinic pochłania dużo tlenu. To najczęściej z jego braku giną ryby i inne morskie organizmy. Zakwit sinic jest przejawem procesu eutrofizacji wody (wzbogacania wody w substancje pokarmowe, głównie w związki azotu i fosforu). Komisja Helsińska uznaje eutrofizację za główne zagrożenie dla Morza Bałtyckiego, w którym już obecnie można znaleźć wymarłe obszary nazywane "pustyniami tlenowymi".
Jak tłumaczy Anna Sosnowska z WWF Polska, "w zlewisku Bałtyku żyje coraz więcej ludzi, nastąpił rozwój rolnictwa i przemysłu". Szacuje się, że aż 80 procent azotanów i fosforanów spływa do Bałtyku z lądu i w większości pochodzi dziś z rolnictwa, stosującego duże ilości nawozów. Pozostałe 20 procent trafia do wody z powietrza, gdzie pojawia się w rezultacie spalania paliw kopalnych. Polska zobowiązała się do ograniczenia swojego wpływu na eutrofizację Bałtyku. Niestety proces upowszechnienia dobrych praktyk w rolnictwie jest jeszcze niewystarczający, a działania inwestycyjne silnie ograniczają naturalny charakter rzecznych dolin.(PAP)