28 zabitych i ok. 100 rannych w zamachu dżihadystów w Suruc
W mieście Suruc, przy granicy z Syrią, doszło w poniedziałek do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło co najmniej 28 osób, a około 100 zostało rannych - poinformowały władze tureckie. O dokonanie zamachu podejrzewa się dżihadystów z Państwa Islamskiego.
Władze w Ankarze obawiają się, że liczba ofiar śmiertelnych ataku może jeszcze wzrosnąć. "Apelujemy do wszystkich o jedność i spokój w obliczu ataku terrorystycznego wymierzonego w jedność naszego kraju" - podkreśliło w oświadczeniu MSW Turcji. Zapewniono jednocześnie, że wszystkim poszkodowanym udzielono pomocy medycznej.
Tymczasem anonimowi przedstawiciele władz poinformowali agencję Reutera, że za atakiem w mieście Suruc stoją najprawdopodobniej dżihadyści z Państwa Islamskiego. "Wstępne ustalenia wskazują, że był to zamach samobójczy, przeprowadzony przez IS" - powiedział jeden z informatorów Reutera. Inny rozmówca podkreślił, ten akt terroru był zemstą dżihadystów za działalność antyterrorystyczną Ankary.
Do zamachu doszło w kilka tygodni po tym jak Turcja rozmieściła dodatkowe siły wojskowe i sprzęt bojowy na granicy z Syrią, obawiając się eskalacji walk między dżihadystami z IS a obecnymi po obu stronach granicy Kurdami. Jednocześnie Ankara zapewniła, że nie planuje żadnej akcji militarnej na terytorium Syrii.
Associated Press podaje, powołując się na tureckie źródła, że do poniedziałkowego zamachu doszło w centrum kultury w Suruc, w którym odbywała się konferencja prasowa dotycząca odbudowy syryjskiego miasta Kobane. Właśnie na południu tego miasta, uznawanego za symbol oporu Kurdów przeciwko dżihadystom, doszło tego samego dnia do zamachu bombowego na posterunek kurdyjskich bojowników. Wybuch spowodował pewne zniszczenia, jednak nikt nie zginął - pisze agencja AP.
Miasta Suruc i Kobane leżą blisko siebie po dwóch stronach granicy turecko-syryjskiej. (PAP)