Papież powrócił do Rzymu z Ameryki Południowej
Papież Franciszek wrócił w poniedziałek do Rzymu z tygodniowej podróży po Ameryce Południowej. Wizyta w Ekwadorze, Boliwii i Paragwaju pokazała wyraziście priorytety jego pontyfikatu: troskę o ubogich i naturę, sprzeciw wobec globalnego modelu gospodarki.
Watykaniści zauważają, że jasny komunikat zawierała już sama trasa tej najdłuższej z dotychczasowych pielgrzymek i wybór krajów; nie najważniejszych na kontynencie, ale tych położonych na jego peryferiach, zmagających się z trudnościami ekonomicznymi i społecznymi, po latach ubóstwa, dyktatur czy wojny domowej.
Program wizyty, spotkania, homilie i wystąpienia papieża nawiązywały niemal na każdym kroku do jego poprzedniej posługi arcybiskupa Buenos Aires. Papież z Argentyny podczas podróży po swoim macierzystym kontynencie robił to, do czego przyzwyczaił wiernych podczas swej pracy duszpasterskiej w swoim mieście; odwiedzał biednych, chorych i zepchniętych na margines, spotykał się z tymi, którzy walczą z wykluczeniem. Grzmiał na politykę, podporządkowaną, jak podkreślał, bezwzględnym i twardym regułom rynku i zysku, nie liczącym się z ludźmi, zwłaszcza tymi najsłabszymi.
Podróż ta obfitowała także w nawiązania do niedawno ogłoszonej ekologicznej encykliki Franciszka "Laudato si". To właśnie w Ameryce Południowej po raz pierwszy od opublikowania dokumentu papież obszernie go cytował, przypominał swe postulaty ochrony środowiska i ratowania zdewastowanej, ograbionej z zasobów Ziemi przed samym człowiekiem. W rejonie Amazonii apelował o jej ocalenie przed zgubym dla świata złupieniem.
Pierwszym krajem na trasie pielgrzymki był Ekwador, zajmujący szczególne miejsce na finansowej mapie świata. Kraj ten w 2008 roku ogłosił bankructwo i od tego czasu praktycznie żyje cały czas na kredyt. To tam Franciszek wystosował apele o dialog społeczny, o walkę z wykluczaniem najuboższych. Mówił, że całe pokolenia na świecie dorastały myśląc, że są "właścicielami i rządcami" ziemi, uprawnionymi do jej ograbienia. W rezultacie, dodał, jest ona całkowicie zaniedbana i zdewastowana.
Zauważył, że kiedy koło Watykanu starsza osoba umrze z zimna, wiadomość o tym nie trafia do mediów, bo - jak dodał - "to nie jest informacja". "Ale kiedy giełda zanotuje spadek o 2 punkty, wtedy jest to ogólnoświatowy skandal".
Zdecydowanie najmocniejszy przekaz popłynął z Boliwii, rządzonej przez Evo Moralesa, uważanego wręcz za trybuna ludowego. W mieście Santa Cruz de la Sierra doszło do najciekawszego wydarzenia całej podróży; czwartkowego spotkania z przedstawicielami ruchów ludowych. Do nich Franciszek wygłosił najdłuższe przemówienie od początku swego pontyfikatu; czytał je 55 minut. Papież, zauważono, został postawiony zresztą w bardzo trudnej sytuacji. Przemawiał po ostrym wystąpieniu Moralesa, obfitującym w hasła wymierzone przeciwko imperializmowi i kapitalizmowi.
Franciszek nie dał się sprowokować, tylko wiernie, niemal co do słowa odczytał przygotowany wcześniej tekst, najciekawszy z całej podróży.
Potrzebujemy i chcemy zmian" - powiedział i podkreślił, że obecny globalny system gospodarczy "już się nie sprawdza". Mówił, że "globalizacja nadziei" musi zastąpić "globalizację wykluczenia i obojętności".
Wśród braw papież przeprosił za zbrodnie popełnione na Indianach podczas hiszpańskiego podboju Ameryki.
Zapewniał też: "Pragnę przyłączyć mój głos do waszego wołania; ziemi, domu i pracy dla wszystkich naszych braci i sióstr". Ocenił, że to "święte prawa" człowieka.
Wyraził opinię, że kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje wyborami ludzi, a zachłanność kontroluje cały system społeczno-ekonomiczny, wtedy "niszczy społeczeństwo, skazuje człowieka i czyni go niewolnikiem".
"To jest subtelna dyktatura"- ostrzegł.
Szczególnie mocno zabrzmiały słowa: Mówimy +nie+ gospodarce wykluczenia i nierówności, w której pieniądz rządzi zamiast służyć. Taka ekonomia zabija, wyklucza, niszczy Matkę Ziemię".
Zdumienie i poruszenie w światowych mediach wywołał prezent, jaki Evo Morales wręczył papieżowi: krzyż z sierpem i młotem. Znany włoski publicysta Vittorio Zucconi podarunek ten skomentował odnosząc się do sprzeciwu Watykanu Jana Pawła II wobec teologii wyzwolenia: "Wojtyła zdjął sierp i młot z krzyża, za Franciszka ponownie został on nałożony".
Wyjaśniono jednak potem, że wykonany on został według projektu hiszpańskiego jezuity, kapelana strajkujących boliwijskich górników, zamordowanego przez bojówkę dyktatury w 1980 roku. Papież modlił się w miejscu przy drodze koło La Paz, gdzie znaleziono jego zmasakrowane zwłoki.
Ważnym społecznym wydarzeniem była wizyta papieża w ogromnym więzieniu w Santa Cruz de la Sierra; uważanym za najgroźniejsze w całej Ameryce Południowej z powodu buntów, stałego dostępu do broni i narkotyków. Franciszek z wielką pokorą przedstawił się tam skazanym mówiąc: "Stoi przed wami człowiek, któremu przebaczono".
W Paragwaju Franciszek przypominał: Biedni i potrzebujący powinni zajmować pierwszoplanowe miejsce". Prosił też: "Niech nie ustają wysiłki wszystkich podmiotów życia społecznego po to, by nie było już dzieci bez dostępu do oświaty, rodzin bez domów, pracowników bez godnej pracy, rolników bez ziemi do uprawy".
"Niech nie będzie już ofiar przemocy, korupcji i handlu narkotykami. Rozwój gospodarczy, który nie liczy się z najsłabszymi i poszkodowanymi przez los, nie jest prawdziwym rozwojem" - powiedział .
To w Asuncion Franciszek potępił jedno z powszechniejszych zjawisk kontynentu: korupcję i nazwał ją "plagą i rakiem narodu".
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)