Zdaniem eksperta, lobbing wokół dyrektywy antytytoniowej szkodzi zdrowiu Polaków

2015-06-17, 08:25  Polska Agencja Prasowa

Intensywny i jak dotąd udany lobbing branży tytoniowej wokół unijnej dyrektywy antytytoniowej każe obawiać się, czy jej przepisy nie zostaną u nas okrojone do minimum; to miałoby fatalne skutki dla zdrowia Polaków - mówi PAP b. szef Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł.

"Zapala mi się czerwona lampka, gdy słyszę, że przemysł tytoniowy apeluje do rządu o jak najszybszą implementację przepisów, które dążą do ograniczenia palenia" - powiedział Radziwiłł.

Dyrektywa tytoniowa, która została przyjęta przez Parlament Europejski w lutym 2014 r., dąży do ograniczenia liczby palaczy. Przewiduje ona m.in. eliminację papierosów z dodatkami smakowymi czy zwiększenie ostrzeżeń przed skutkami nałogu na paczkach. Choć jej przepisy powinny wejść w życie w 2016 r., to ciągle nie została wdrożona do polskiego prawa. W ostatnich tygodniach o jak najszybsze przygotowanie nowych przepisów apelowali do rządu przedstawiciele przemysłu tytoniowego, argumentując, że branża potrzebuje czasu, by przystosować się do nowych unijnych regulacji i przestawić produkcję.

W niedawnej depeszy PAP także posłowie z różnych klubów wyrażali obawy, że brak projektu ustawy tytoniowej stanowi zagrożenie dla branży.

"Głos przemysłu jest głosem, na który spoglądam z dużą ostrożnością. Podczas uchwalania dyrektywy branża papierosowa była bardzo aktywna i niestety w istotny sposób wpływała na stanowisko polskiego rządu" - ocenił Radziwiłł.

Jak powiedział, w trakcie prac na forum unijnym polski rząd zdecydowanie oponował przeciw tej dyrektywie, powtarzając argument używany wcześniej przez lobby tytoniowe o tym, jakoby w Polsce z produkcji i handlu papierosami utrzymywało się pół miliona osób.

"Padały argumenty, że przyjęcie nowelizacji dyrektywy oznacza dla nas katastrofę gospodarczą. Nie podobała się zwłaszcza idea komisarza unijnego ds. zdrowia, że +papierosy powinny być brzydkie, grube i śmierdzące+, ponieważ dzisiaj produkuje się papierosy atrakcyjne, pachnące i cieniutkie, zachęcające do wchodzenia w nałóg, zwłaszcza np. młode dziewczęta. Polska chciała np. utrzymać papierosy mentolowe, bo domagał się tego przemysł" - opisywał Radziwiłł.

Tymczasem - jego zdaniem - nawet jeśli nie bierze się pod uwagę zdrowia publicznego, a tylko pieniądze "papierosy i tak się budżetowi państwa nie opłacają".

"Mamy wiele obliczeń, które wskazują, że różnego rodzaju dochody, które czerpie budżet państwa z papierosów: zatrudnienie, podatki, akcyza, etc., nie równoważą kosztów leczenia tych chorób, kosztów absencji chorobowej. To jest zawsze na minusie" - wskazał Konstanty Radziwiłł.

Ekspert zwrócił też uwagę, że pierwotna wersja raportu na temat dyrektywy przygotowana przez polskie Ministerstwo Zdrowia entuzjastycznie przyjmowała unijne propozycje. "Po czym, pod wpływem - nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości - nacisków ze strony branży tytoniowej, rząd zmienił stanowisko. Raport przerobiono w kuriozalny sposób, bo większa część opracowania z zadowoleniem przyjmowała propozycje unijne, a wniosek był taki, że należy je odrzucić" - powiedział.

Tymczasem, jak podkreślił, Polska jest sygnatariuszem opracowanej przez Światową Organizację Zdrowia Ramowej Konwencji o Ograniczaniu Używania Tytoniu, a jednym z kluczowych elementów tej konwencji jest zobowiązanie państwa do trzymania przemysłu tytoniowego z dala od legislacji dotyczącej tytoniu.

"To jest bardzo ważne zobowiązanie, które mówi, że przepisy dotyczące tytoniu mają na celu zdrowie publiczne, a nie interes gospodarczy. Tymczasem sytuacja wygląda tak, że we wszystkich możliwych spotkaniach komisji zdrowia Sejmu i Senatu oraz w resorcie zdrowia, gdzie dyskutuje się na temat przepisów antytytoniowych, aktywnie reprezentowany jest szeroko rozumiany przemysł tytoniowy i rolnicy, którzy hodują tytoń, a nawet stowarzyszenia barmanów lobbujące za ograniczaniem restrykcji wobec tytoniu" - zauważył.

Jak podkreślił, to jakie konkretne rozwiązania przyjmie ostatecznie polski rząd, będzie kluczowe dla realizacji zapisów dyrektywy, bo w gestii ustawodawcy krajowego pozostaje wiele ważnych aspektów przepisów.

"Nie wiadomo, czym to wszystko się skończy. Oczywiście nie możemy wprowadzić przepisów sprzecznych z dyrektywą, natomiast jest w tej chwili bardzo duże ryzyko, że w sytuacji, w której przemysł tytoniowy w Polsce trzyma się mocno, ma dobry dostęp do rządu, to dyrektywa zostanie wprowadzona w sposób kadłubowy, okrojony, wprowadzimy karykaturę tych przepisów" - wyraził obawę Radziwiłł.

Jego zdaniem dokładnie taka sytuacja miała miejsce np. przy wdrażaniu dyrektywy w sprawie opieki transgranicznej.

"Polska na etapie prac nad tą dyrektywą robiła, co mogła, żeby ta dyrektywa nie weszła w życie. Nie mogliśmy wprowadzić przepisów sprzecznych z literą dyrektywy, ale z całą pewnością sposób implementacji dyrektywy jest sprzeczny z jej duchem. Bo cel przyświecający jej autorom jest taki, żeby ułatwić ludziom, którzy podróżują po Europie, korzystanie z opieki zdrowotnej. Tymczasem w Polsce wykorzystano wszystkie możliwe haczyki, żeby literalnie się to zgadzało, a w praktyce nie działało. To bardzo zły przykład, jak Polska dostosowuje się do postanowień, które mają obowiązywać w całej UE" - ocenił.

Jak powiedział, kłopot z dyrektywą antytytoniową polega na tym, że nie ma konkretnej siły, która mogłaby się przeciwstawić dobrze zorganizowanej i bogatej branży tytoniowej.

"Po drugiej stronie jesteśmy my wszyscy, słabi i rozproszeni. Nie stanowimy jednej grupy lobbystycznej. Nie ma ludzi, którzy nas reprezentują. Oczywiście przeciw jest np. środowisko lekarskie, ale ono nie jest środowiskiem sensu stricto lobbystycznym" - dodał.

Tymczasem uleganie branży tytoniowej może mieć - według Radziwiłła - bardzo złe skutki dla zdrowia Polaków.

“Papierosy są prawdopodobnie na czele, jeśli chodzi o czynniki ryzyka wielu chorób: nie tylko raka płuc, ale także np. niedokrwiennej choroby serca, udarów, obturacyjnej choroby płuc, astmy oskrzelowej, niskiej masy urodzeniowej noworodków. Z punktu widzenia zdrowia publicznego jest bardzo niewiele takich pojedynczych czynników, na które państwo może wpływać. Nasza ustawa antytytoniowa w chwili powstawania była całkiem niezła, ale potem skrzydła nam opadły. Aż dziwne, że Ministerstwo Zdrowia tym się nie zajmuje" - podkreślił ekspert.

W maju wiceminister zdrowia Sławomir Neumann informował podczas posiedzenia komisji rolnictwa i rozwoju wsi, że ustawa dot. dyrektywy tytoniowej może zostać przyjęta w kolejnej kadencji parlamentu.

Wg szacunków Światowej Organizacji Zdrowia wydatki opieki zdrowotnej związane z chorobami odtytoniowymi stanowią 6-15 proc. wszystkich wydatków zdrowotnych w krajach wysoko rozwiniętych.

Papierosy pali ok. 9 milionów dorosłych obywateli Polski. Jak podaje resort zdrowia, dostępne analizy Światowej Organizacji Zdrowia wykazują, że przy obecnym stanie rozpowszechnienia palenia tytoniu w naszym kraju w ciągu najbliższych 20 lat tylko sześć najbardziej rozpowszechnionych chorób odtytoniowych w proporcji przypadków wynikających z palenia tytoniu spowoduje wydatki na opiekę zdrowotną w wysokości 198 mld zł.

Ta kwota nie obejmuje strat z tytułu zmniejszonej produktywności i utraconych lat życia wynikających z przedwczesnych zgonów (14,73 proc. aktualnych palaczy tytoniu). Dostępne są również dane szacunkowe dotyczące ekonomicznych kosztów przedwczesnych zgonów związanych z narażeniem na bierne palenie (zarówno w przypadku osób palących, jak i niepalących). Na ich podstawie ustalono, że w 2008 r. koszt przedwczesnego zgonu wynikający z narażenia na bierne palenie wyniósł 621 000 zł. Szacuje się, że zagrożenie przeciętnego Polaka na narażenie na dym papierosowy wynosi 20 lat, w związku z czym koszty te mogą być równe nawet 135 mld zł.

Jak szacuje KE, dzięki zmianom w dyrektywie konsumpcja tytoniu może spaść o 2 proc. w ciągu pięciu lat. Liczba palaczy w Unii zmniejszyłaby się o 2,4 mln. Szacuje się, że co roku palenie tytoniu zabija 6 mln osób na świecie, w tym 700 tys. w Europie. (PAP)

Kraj i świat

Szef BBN: 13 listopada nastąpi oficjalne otwarcie bazy antyrakietowej w Redzikowie

Szef BBN: 13 listopada nastąpi oficjalne otwarcie bazy antyrakietowej w Redzikowie

2024-11-11, 15:20
Profesorowie Ryszard Legutko i Henryk Skarżyński odznaczeni Orderem Orła Białego

Profesorowie Ryszard Legutko i Henryk Skarżyński odznaczeni Orderem Orła Białego

2024-11-11, 10:28
Po brutalnej napaści na plebanii w Szczytnie: 72-letni ksiądz zmarł w szpitalu

Po brutalnej napaści na plebanii w Szczytnie: 72-letni ksiądz zmarł w szpitalu

2024-11-09, 19:21
Mężczyzna wtargnął na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Jest w rękach policji [aktualizacja]

Mężczyzna wtargnął na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Jest w rękach policji [aktualizacja]

2024-11-09, 17:08
Rafał Trzaskowski albo Radosław Sikorski. Prawybory wyłonią kandydata KO na prezydenta

Rafał Trzaskowski albo Radosław Sikorski. Prawybory wyłonią kandydata KO na prezydenta

2024-11-09, 11:30
Nie do kosza, a do komisji. Posłowie o projekcie ustawy o częściowej dekryminalizacji aborcji

Nie do kosza, a do komisji. Posłowie o projekcie ustawy o częściowej dekryminalizacji aborcji

2024-11-08, 19:01
Nietrzeźwa kobieta prawie wjechała autem do domu Łódzka policja pokazała mocny film [wideo]

Nietrzeźwa kobieta prawie wjechała autem do domu! Łódzka policja pokazała mocny film [wideo]

2024-11-08, 17:38
Piotr Serafin unijnym komisarzem ds. budżetu. Komisje poparły jego kandydaturę

Piotr Serafin unijnym komisarzem ds. budżetu. Komisje poparły jego kandydaturę

2024-11-07, 20:13
Agenci CBA weszli do siedziby Polsatu. Śledczy badają, czy TVP nie straciła na umowach ze stacją

Agenci CBA weszli do siedziby Polsatu. Śledczy badają, czy TVP nie straciła na umowach ze stacją

2024-11-07, 15:39
Po śmiertelnym wypadku uciekł za granicę. Niemiecki sąd wyda Polsce Łukasza Ż.

Po śmiertelnym wypadku uciekł za granicę. Niemiecki sąd wyda Polsce Łukasza Ż.

2024-11-07, 11:32
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę