SLD: skończyć z destabilizacją, skrócić kadencję Sejmu
Klub SLD złożył wniosek o skrócenie kadencji Sejmu. Politycy Sojuszu uzasadniają, że trzeba skrócić czas destabilizacji w rządzie, który oznacza destabilizację państwa i zniechęca Polaków do bycia aktywnymi obywatelami.
"Od dawna sytuacja polityczna w kraju jest niepewna, natomiast od wczoraj wszyscy jesteśmy świadkami jawnej już destabilizacji w rządzie, w Platformie Obywatelskiej, co oznacza de facto destabilizację państwa" - powiedziała na konferencji prasowej w Sejmie posłanka SLD Anna Bańkowska.
Jak dodała, żeby "zaoszczędzić Polakom wielomiesięcznych kłótni między rządzącym obozem Platformy Obywatelskiej i Polskim Stronnictwem Ludowym a Prawem i Sprawiedliwością, dla dobra Polski" SLD składa projekt uchwały dotyczący skrócenia kadencji Sejmu.
Poseł SLD Marek Balt "skandalem" nazwał ogłoszone w środę rezygnacje trzech ministrów - Bartosza Arłukowicza, Andrzeja Biernata i Włodzimierza Karpińskiego - oraz marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego, do których, jak mówił, doszło dla dobra PO.
"Ci ludzie nigdy nie powinni pełnić żadnych publicznych funkcji w państwie. Oni przecież pracują dla Polski, oni byli ministrami konstytucyjnymi, odpowiadali tylko przed konstytucją, a tutaj wypowiadali się, że rezygnują dla dobra Platformy Obywatelskiej. (...). My składamy ten projekt uchwały o skróceniu kadencji Sejmu dla dobra Polski, nie dla dobra partii politycznych" - powiedział Balt.
Po południu w czwartek posłowie Sojuszu złożyli do marszałka Radosława Sikorskiego wniosek o skrócenie kadencji Sejmu. Wnioskodawcą jest posłanka Bańkowska.
"W ostatnich dniach nastąpiło w kraju gwałtowne pogorszenie się sytuacji społeczno-politycznej, na skutek destabilizacji obozu rządzącego związanej z całą serią skandali i afer wokół osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie" - ocenili przedstawiciele SLD w uzasadnieniu do wniosku.
Według nich, "skala patologii na najwyższych szczeblach władzy, a także nadużyć jest porażająca". Jak dodali, "dzieje się to przy braku właściwej reakcji prokuratury oraz innych organów odpowiedzialnych za przestrzeganie prawa".
Ponadto - według posłów SLD - przed podjęciem uchwały o skróceniu kadencji Sejmu, powinny zostać uchwalone ustawy istotne dla funkcjonowania państwa i społeczeństwa, których wykaz winien być przedmiotem konsensusu koalicji rządzącej i opozycji.
W środę premier Ewa Kopacz przedstawiła decyzje podjęte w związku z ujawnieniem akt ze śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej i polityczne konsekwencje sprawy prywatnych rozmów ministrów i polityków PO, które zostały podsłuchane i nielegalnie nagrane w warszawskich restauracjach od lipca 2013 r., a upublicznione latem 2014 roku w mediach.
W środę premier Ewa Kopacz poinformowała, że z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostaje szefem KPRM).
Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski.
Kopacz mówiła w środę, że rozmawiała z osobami, które pojawiają się na taśmach. Podkreśliła, że z satysfakcją może powiedzieć, że osoby, które są "ofiarami tych nielegalnych podsłuchów", wykazały się "szczególną odpowiedzialnością za państwo, a nie przywiązaniem do swoich stanowisk". Jak zaznaczyła, w okresie wyborczym Polacy czekają na programy i propozycję partii i PO ma dzisiaj "bardzo konkretną propozycję", a ona sama chce zrealizować zobowiązania z expose, co - jak zapewniła - jest w stanie zrobić.
Kopacz, która kieruje też PO, stwierdziła, że dopóki jest premierem, nie pozwoli "na grę taśmami w tej kampanii". Jednocześnie w imieniu PO przeprosiła wyborców swojej partii.
Poseł Balt powiedział w czwartek, że w obecnej sytuacji SLD chce, aby wyłoniła się nowa większość parlamentarna, która będzie miała mandat społeczny. "Niestety obecna koalicja rządowa utraciła ten mandat społeczny. Trzeba ten cały rząd zdymisjonować" - stwierdził poseł SLD.
Zgodnie z konstytucją Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów, czyli potrzebnych jest do tego 307 głosów. Skrócenie kadencji Sejmu oznacza też skrócenie kadencji Senatu. Po podjęciu takiej decyzji, przyspieszone wybory muszą się odbyć nie później niż w ciągu 45 dni od dnia skrócenia kadencji. (PAP)