Seremet do posłów: to państwo nie słuchaliście głosu praktyków
Przez wiele lat to państwo jako twórcy prawa nie byliście zainteresowani wysłuchiwaniem głosów praktyków, że dane świadków są powszechnie dostępne stronom w śledztwie - mówił w środę w Sejmie prokurator generalny Andrzej Seremet odpowiadając posłom.
Seremet podkreślał, że prokurator prowadzący śledztwo nie może odmówić stronom postępowania udzielenia nawet informacji opatrzonej najwyższym gryfem tajności.
Jak mówił, aż do kwietnia tego roku - gdy w życie weszła przygotowana z inicjatywy b. ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego ustawa o ochronie i pomocy świadkom i pokrzywdzonym - prokuratorzy musieli "znosić hipokryzję w prawie", które z jednej strony pozwalało utajniać dane świadków incognito, a z drugiej - nakazywało wysyłać sądowi te dane, ale w oddzielnej teczce. "Jaki sens miało takie rozwiązanie?" - pytał.
"Jeśli idzie o ochronę danych adresowych, to w wyniku dyskusji w Trybunale Konstytucyjnym już dwa lata temu wnosiłem o zmianę przepisów, aby zawsze prokurator miał obowiązek chronić dane świadka, jeśli świadek o to się zwróci. Wysłałem to dwa lata temu na ręce ministra sprawiedliwości, ale inicjatywa ta nie spotkała się z aprobatą" - dodał prokurator generalny.
Powtórzył on, że prokurator referent udostępniając akta śledztwa podsłuchowego uczyniła tak, jak się postępuje w prokuraturze. "To nie jest tak, że akta się daje i zapomina, komu się dało. Prokurator nie może cyzelować, ograniczać informacji, które są w aktach - także informacji dotyczących adresów świadka" - powtórzył.
Zarazem Seremet przyznał, że w wyniku ujawnienia akt bez zgody prokuratury "stało się źle, bo społeczeństwo ma prawo czuć zagrożenie związane ze składaniem zeznań". "Ale nie możemy pójść taką drogą, by odmawiać stronom dostępu do akt postępowania, bo to prawo jest fundamentem demokracji. Tak orzeka Trybunał Konstytucyjny, tak orzeka Europejski Trybunał Praw Człowieka i od tego nie uciekniemy" - podkreślił.
Zapewnił też, że "dogłębnie zbada możliwości organizacyjne w prokuraturze", które mogą pozwolić na minimalizację ryzyka podobnych zdarzeń w przyszłości. "To kwestia uczciwości i lojalności uczestników postępowania karnego. Nie możemy nie ufać wszystkim, którym dajemy dostęp do akt" - powiedział. (PAP)