Klęska Jednej Rosji w wyborach w Bałtijsku, partia Putina bez mandatów
Partia Jedna Rosja, stanowiąca zaplecze polityczne prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina, poniosła dotkliwą klęskę w obwodzie kaliningradzkim - w niedzielnych wyborach do rady rejonowej Bałtijska nie zdobyła ani jednego mandatu.
Położony u wejścia do Zalewu Wiślanego i liczący 33 tys. mieszkańców Bałtijsk (d. Piława) to najbardziej na zachód wysunięte miasto Rosji. Jest największą bazą Marynarki Wojennej FR na Morzu Bałtyckim.
Najwięcej mandatów w miejscowym parlamencie - 12 z 15 - zdobyli kandydaci niezrzeszeni, którzy skupili się wokół ruchu Nasze Ukochane Miasto (ros. NLG). Ruch ten jest łączony z kaliningradzkim przedsiębiorcą z branży bursztynniczej Wiktorem Bogdanem, zatrzymanym w marcu 2014 roku w Polsce na podstawie nakazu wydanego przez sąd w Rosji, gdzie jest podejrzany o próbę wyłudzenia co najmniej 350 mln rubli (według obecnego kursu - 6,7 mln dolarów) podatku VAT. Decyzja o jego ewentualnej ekstradycji jeszcze nie zapadła.
Pozostałe trzy mandaty przypadły Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF), Sprawiedliwej Rosji i Patriotom Rosji. Frekwencja wyniosła 47,77 proc.
"Putina naród jeszcze lubi, ale jego podwładnych - już nie" - tak wybory w Bałtijsku podsumował politolog Dmitrij Orieszkin, którego wypowiedź przytoczyła niezależna telewizja Dożd. Podkreślił on, że "obwód kaliningradzki jest najbardziej zwesternizowanym, z definicji najbardziej otwartym na Europę regionem FR". Orieszkin przypomniał, że w 2012 roku w wyborach prezydenckich Putin uzyskał tam tylko 47 proc. głosów.
Grigorij Mielkonjanc ze stowarzyszenia Gołos - niezależnej organizacji pozarządowej, która obserwowała wybory w Bałtijsku - ocenił, że Nasze Ukochane Miasto zawdzięcza sukces m.in. zaangażowaniu się w różne przedsięwzięcia, które dotąd były domeną Jednej Rosji, w tym pielęgnowanie pamięci o poległych w II wojnie światowej i opiekę nad żołnierskimi grobami.
Mielkonjanc odnotował, że obie strony - Jedna Rosja i NLG - wykorzystały pełny zestaw technik marketingu politycznego; były też przypadki przekupywania wyborców.
"Wynik jest nietypowy - niezwykle wysoka frekwencja i całkowita klęska Jednej Rosji, która okazała się niegotowa do udziału w prawdziwie konkurencyjnych wyborach" - oświadczył przedstawiciel Gołosu, cytowany przez dziennik "Wiedomosti".
Mielkonjanc oznajmił również, że obecnie w Jednej Rosji trwa "skanowanie" wszystkiego, co działo się w czasie wyborów w Bałtijsku, w poszukiwaniu podstaw do unieważnienia głosowania, co - jak podkreślił - pozwoliłoby władzom regionalnym zachować twarz.
Natomiast lider Patriotów Rosji w obwodzie kaliningradzkim Michaił Czesalin ocenił, że "głosowanie w Bałtijsku ujawniło rzeczywisty stosunek społeczeństwa do Jednej Rosji". "Jeśli Administracja Prezydenta FR choć trochę przygląda się temu, co dzieje się w regionie, to powinna zrozumieć, że nie był to przypadek - gdy kampania prowadzona jest na równych prawach, partia władzy przegrywa" - oznajmił Czesalin.
"Wiedomosti" zauważyły, że kampanii wyborczej w Bałtijsku od początku towarzyszyły skandale - w procesie rejestracji kandydatów regionalna komisja wyborcza zdyskwalifikowała 78 ze 142 pretendentów, w tym reprezentujących partie obecne w Dumie Państwowej, niższej izbie rosyjskiego parlamentu. Sytuację na miejscu badał nawet wiceprzewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Rosji Leonid Iwlew, który określił wydarzenia związane z rejestracją kandydatów jako "bałtycki fenomen".
We wrześniu 2015 roku w obwodzie kaliningradzkim odbędą się wybory gubernatorskie. Eksperci prognozują, że dla Jednej Rosji i gubernatora Nikołaja Cukanowa - jeśli Kreml zdecyduje się postawić na niego - sytuacja będzie trudna.
46-letni Bogdan, z którym utożsamiane jest Nasze Ukochane Miasto, prowadził w obwodzie kaliningradzkim firmę Amber Plus, która pośredniczyła w handlu bursztynem. Współpracował głównie z działającym w miejscowości Jantarnoje kombinatem wydobywającym bursztyn, jednym z największych na świecie w tej branży.
Zdaniem jego obrońców jest on ofiarą prześladowań politycznych. "Cała sprawa zaczęła się w momencie, gdy w obwodzie kaliningradzkim pojawiły się nowe władze i zażądały od Bogdana profitów od jego biznesu. Gdy mój klient odmówił, usłyszał, że +go załatwią+" - oświadczył w rozmowie z PAP jeden z nich, Jacek Potulski.
W opinii adwokata - obok odmowy dzielenia się zyskami - drugim powodem działań władz przeciw Bogdanowi była jego działalność polityczna. "Poparł on lokalną opozycję wobec +Jednej Rosji+" - powiedział.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)