Proces Wiplera - policjantka chce zadośćuczynienia

2015-05-19, 13:23  Polska Agencja Prasowa

W zachowaniu Przemysława Wiplera nie było nic, co wskazywałoby, że jest parlamentarzystą - zeznała we wtorek w sądzie 24-letnia policjantka, która w 2013 r. zatrzymywała go pijanego przed nocnym klubem. Potwierdziła, że Wipler ją kopnął; chce ona zadośćuczynienia.

Poseł Przemysław Wipler (niezrz.), który nie przyznaje się do zarzuconego mu znieważenia i naruszenia nietykalności policjantów, nie stawił się we wtorek w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście, który kontynuował jego proces. Tydzień temu oświadczył, że "został napadnięty przez funkcjonariuszy policji" i że informował policjantów, iż jest parlamentarzystą - a wówczas należało mu zapewnić nietykalność. Zapewniał, że nikomu nie utrudniał prowadzenia legalnych czynności służbowych. "Nikogo nie lżyłem, ani nie znieważałem" - powiedział.

Oskarżenie dotyczy zdarzeń z 30 października 2013 r. przed jednym ze stołecznych klubów, gdy Wipler zachowywał się - według policji - agresywnie, wulgarnie, chciał też wydawać polecenia funkcjonariuszom. W organizmie miał 1,4 prom. alkoholu. Jak twierdzili policjanci, dopiero po wszystkim zorientowali się, iż mieli do czynienia z posłem.

Zaraz po zdarzeniu Wipler wystąpił na konferencji prasowej (miał widoczne obrażenia twarzy); tłumaczył, że świętował kolejną ciążę żony. Po wyjściu z klubu - według jego relacji - włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Zaznaczał, że został pobity przez policjantów. Mówił, że lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia.

We wtorek zeznawała policjantka, 24-letnia starsza posterunkowa Beata J., która tego dnia prowadziła interwencję przed stołecznym nocnym klubem razem z drugim policjantem - sierż. Piotrem J. Potwierdziła ona wersję swego partnera, że wezwano ich do kłótni między dwoma mężczyznami, ale we wszystko wmieszała się trzecia osoba, którą okazał się Wipler - ale o tym, że jest posłem, mieli się dowiedzieć dopiero w komendzie przy ul. Wilczej.

"W jego zachowaniu nie było nic, co by wskazywało, że jest parlamentarzystą" - zeznała Beata J., dodając, że wcześniej nie znała Wiplera, polityką się nie interesuje i potrafiłaby rozpoznać co najwyżej kilka twarzy z pierwszych stron gazet. Zapewniła, że zatrzymany nie informował, że jest posłem, nie powoływał się też na immunitet zapewniający mu nietykalność.

Policjantka zeznała, że to ona znalazła na chodniku portfel Wiplera, który musiał mu wypaść w czasie szamotaniny z funkcjonariuszami. "Był tam dowód osobisty, karta bankomatowa i wizytówki. Nie było legitymacji poselskiej" - zapewniła.

Beata J. potwierdziła, że w czasie interwencji, pomagając swemu partnerowi w obezwładnieniu Wiplera, kilkakrotnie uderzyła go pałką służbową. "Ale tylko w umięśnione części ciała, konkretnie w nogi" - zeznała. Dodała, że Wipler, gdy już leżał na ziemi i szamotał się z policjantami, kopnął ją w brzuch. "Odczuwałam ból, ale nie zgłosiłam tego" - powiedziała.

"A zna się pani na piłce nożnej? Czy pan Wipler wykonał wymach wolejowy, czy z czuba? Zewnętrznym, czy prostym podbiciem?" - dopytywał obrońca Wiplera, mec. Krzysztof Wąsowski. Świadek nie pamiętała, odsyłając do nagrania z monitoringu. "A czy leżąc, można wykonać wykop?" - dopytywał. "Owszem, można, bo zatrzymany właśnie mnie kopnął" - odparła.

Podobnie jak sierż. Piotr J., także i ona wniosła o to, by oskarżony zadośćuczynił jej za doznaną krzywdę. "Naruszono nasze dobre imię. Były komentarze, nawet groźby, krytykowanie za wykonywanie naszej pracy i osądzanie nas, że to była nasza wina. A to pan poseł przeszkadzał nam w interwencji swoim agresywnym zachowaniem" - uzasadniła.

Obrońca Wiplera pytał ją, na ile wycenia swoją krzywdę. "Nie wiem" - odpowiedziała. "Ale oskarżony powinien pani zapłacić?" - dopytywał adwokat. "Są też inne formy" - brzmiała odpowiedź. Kobieta przyznała, że choć ma za sobą już wiele interwencji, to po raz pierwszy występuje o zadośćuczynienie.

W jej ocenie, gdyby Wipler poprzestał na wulgaryzmach wobec policji, mógłby w ogóle nie być zatrzymany, bo same wulgaryzmy w stronę funkcjonariuszy zdarzają się nierzadko. "Ale wtrącił się i przeszkodził w naszej interwencji, i był agresywny" - wyjaśniła.

Mec. Wąsowski i prok. Piotr Skiba w czasie przesłuchania policjantki wyjaśniali, co oznacza zapis w policyjnym protokole, że Wipler bełkotał. "Mówił w taki sposób, że nie byliśmy w stanie zrozumieć, co tak naprawdę od nas chce" - powiedziała.

"Bełkot to pani zdaniem problem ze składnią, czy z formą?" - pytał prokurator. "Głównie ze składnią. I z dykcją. Niewyraźnie mówił całe słowa" - wyjaśniła Beata J. "Ale jeśli dykcja była niewyraźna, to może nie było tam słowa +kur...+, tylko +kuźwa+ albo +kutwa+" - dociekał adwokat wyjaśniając, że karalne jest użycie słowa mającego na celu znieważenie, a nie - inne zwroty emocjonalne. Policjantka zeznała, że z całą pewnością były to wulgaryzmy. (PAP)

Kraj i świat

Większość klubów poparła nowelę dot. poszukiwań ofiar komunizmu

2015-05-13, 13:04

Prezydent podpisał nowelizację ustawy o płatnościach bezpośrednich

2015-05-13, 13:01

Darmowa pomoc prawna to potrzeba chwili [wideo]

2015-05-13, 12:58

Schetyna w Turcji na spotkaniu szefów MSZ państw NATO

2015-05-13, 12:56

Polska jest krajem, w którym żyje się bezpiecznie

2015-05-13, 12:55

Przekroczysz prędkość o więcej niż 50 km/h – stracisz prawo jazdy

2015-05-13, 12:48

Szefowie dyplomacji państw NATO obradują w tureckiej Antalyi

2015-05-13, 12:44

Akcja w kopalni: zakończyły się nasłuchiwania przez odwiert

2015-05-13, 12:43

43 ofiary śmiertelne w wyniku ataku na autobus w Karaczi

2015-05-13, 12:40

Już 66 zabitych we wtorkowym trzęsieniu ziemi

2015-05-13, 08:26
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę