Komorowski na konwencji: 10 maja wybierzmy zgodę i bezpieczeństwo
10 maja wybierzmy zgodę i bezpieczeństwo - apelował ubiegający się o reelekcję prezydent Bronisław Komorowski, podsumowując kampanię i prosząc o poparcie dla siebie.
Przekonywał, że trzeba chronić kraj przed radykalizmem, i że nie można godzić się na negowanie dorobku 25 lat wolności.
Konwencja podsumowująca kampanię Komorowskiego odbyła się w Sopocie. Wzięła w niej udział m.in. premier Ewa Kopacz, która przekonywała do oddania głosu na obecnego prezydenta. Głos zabierali też m.in. działaczka "Solidarności" Henryka Krzywonos i sportowcy: Rafał Sonik i Przemysław Saleta.
Komorowski apelował, aby w niespokojnych czasach wybrać prezydenta odpowiedzialnego. Jego zdaniem, Polska potrzebuje konsekwentnie realizowanych zmian, a nie kolejnej rewolucji. Zachęcając do udziału w wyborach stwierdził, że rozstrzygać się wtedy będzie to, "czy nadal jako kraj, jako społeczeństwo, będziemy iść, tak jak przez minione 25 lat, drogą wolności, modernizacji, drogą uczestnictwa w integracji europejskiej, czy nadal będziemy dążyli prosto w imię zgody i bezpieczeństwa, czy też gdzieś skręcimy w którąś stronę, gdzieś trafimy na manowce, gdzieś trafimy na margines Europy".
Bronił dorobku 25 lat polskiej wolności. Nawiązując do miejsca gdzie odbywała się konwencja, podkreślił że Trójmiasto "to dobre miejsce, by obronić nasz wspólny dorobek przed tymi, którzy twierdzą - wbrew logice, faktom i temu co sami widzą w codziennym życiu - że po 25 latach polskiej wolności nasz kraj trzeba będzie odbudowywać ze zgliszczy, jak po wojnie". Zdaniem Komorowskiego "jest to rzecz nieprawdopodobna, obrażająca wspomnienie i działanie wszystkich ludzi pokolenia Solidarności". "Jak można o wolnej Polsce, jak można o dorobku wszystkich ludzi w ten sposób mówić, jak można śpiewać, prosić o przywrócenie przez Pana Boga naszej wolności?" - pytał Komorowski.
"Tak to już bywa i tak widocznie być musi, że czasami szaleństwo polityczne, szaleństwo wyborcze bywa źródłem politycznej, groźnej ślepoty" - dodał.
Komorowski przekonywał, że Polacy jako naród osiągnęli "naprawdę bardzo wiele"; przestrzegał jednak, że "nie oznacza to, że można spocząć na laurach", a "Polska jest krajem mlekiem i miodem płynącym". Przyznał, że choć nie wszyscy, w równym stopniu, są beneficjentami dobrodziejstw wolności, to jeśli udało się tak wiele osiągnąć, uda się jeszcze więcej. "Musimy konsekwentnie dążyć do tego, by sukces kraju utrwalić tak, by przekładał się na korzyści wszystkich obywateli" - przekonywał Komorowski.
Prezydent zaprosił młodych, zniecierpliwionych i rozczarowanych młodych ludzi "do wspólnego budowania Polski kolejnych 25 lat wolności". Pokolenie urodzone w wolnej Polsce, pokolenie wiedzy - mówił - ma wielkie aspiracje, uzasadnione ambicje i wielki potencjał. "Zniecierpliwienie młodego pokolenia może być albo siłą destrukcyjną, albo wielkim rezerwuarem energii, siły pozytywnej, zdolnej do działania na rzecz nowego etapu polskiej modernizacji" - mówił. Zaapelował do młodych, by nie dali się zwieść "politycznym frustratom i spóźnionym na rewolucję".
Zapowiedział m.in. wprowadzenie Karty Młodego Przedsiębiorcy. "Zbudujemy system wspierania młodej przedsiębiorczości. Ograniczymy nadużywanie tzw. umów śmieciowych, wdrożymy program budowania mieszkań na wynajem o niższym czynszu" - mówił. Dodał, że z myślą o następnym pokoleniu trzeba budować gospodarkę innowacyjną i odchodzić od wzrostu gospodarczego opartego o niskie koszty pracy.
Zdaniem Komorowskiego, trzeba położyć mocniejszy akcent na to, aby "państwo było dla obywateli, a nie obywatele dla państwa". "W wielu sprawach muszą się zmienić relacje na linii obywatel-państwo, w taki sposób, aby w tej relacji to obywatel był najważniejszy, a państwo pełniło rolę służebną" - powiedział, dodając, że krokiem do tej zmiany ma być zaproponowana przeze niego nowelizacja ordynacji podatkowej, dzięki której wątpliwości podatkowe będą rozstrzygane na korzyść obywatela, a nie urzędnika.
Zapewnił też, że respektuje odmienne wrażliwości światopoglądowe obywateli Polski. Dlatego - jak mówił - w najdelikatniejszych obszarach życia ludzkiego nie wolno "wkraczać w rolę właściciela ludzkich sumień". "Dotyczy to także prezydenta. A trudno nie zauważyć, że przy okazji niełatwych decyzji związanych z ustawą o in vitro ujawniły się różne radykalne pomysły, także w wykonaniu mojego konkurenta, na przykład o karaniu więzieniem za stosowanie tej metody" - powiedział. "Takim radykalnym, fundamentalistycznym dążeniom musimy się razem przeciwstawić, teraz, w czasie tych wyborów" - dodał Komorowski.
Prezydent zaznaczył, że choć umie budować zgodę, to "na to zgody nie będzie". "Nie będzie zgody na barbarzyńskie pomysły karania więzieniem za realizację marzeń o dziecku, o rodzicielskim, rodzinnym szczęściu" - podkreślił. "I wierzę, że 10 maja przy urnach wyborczych powstrzymamy ryzyko prawdziwego powrotu do politycznego średniowiecza, bo to tym pachnie" - mówił Komorowski.
Podkreślał, że zgoda, która jest elementem jego hasła wyborczego, nie oznacza zgody na wszystko. Nie będzie zgody - mówił - na "głupotę, fundamentalizm, nieodpowiedzialne rzucanie obietnic, psucie państwa polskiego, na odbieranie satysfakcji z osiągnięć Polski na 25-letniej drodze naszej wolności". Zaznaczył, że proponuje w dalszym ciągu "zgodę przy rozwiązywaniu najważniejszych zadań z zakresu polityki zagranicznej, bezpieczeństwa energetycznego czy bezpieczeństwa w obronie naszego kraju". "Polska naprawdę potrzebuje prezydenta zgody, który szuka porozumienia, szuka kompromisów politycznych, nie szuka, unika i nie wywołuje - co najważniejsze - niepotrzebnych kłótni" - mówił.
Komorowski odniósł się też do swoich kontrkandydatów w wyborach prezydenckich. Jak mówił, niektórzy z nich to kandydaci "niesamodzielni, nie posiadający wystarczających kwalifikacji i doświadczenia do kierowania nawą państwową". "W wyborach wzięli także udział kandydaci radykalni, którzy budują konsekwentnie swoją popularność po prostu negując nieomal cały dorobek naszego kraju w okresie 25-lecia wolności" - dodał.
Podkreślił, iż wierzy jednak w rozsądek Polek i Polaków. "Jestem przekonany, że w dzisiejszych niespokojnych czasach Polska potrzebuje i doczeka się niezależnego, doświadczonego, ale i odpowiedzialnego prezydenta. Jestem przekonany, że Polska po prostu potrzebuje konsekwentnie realizowanych zmian, a nie kolejnego radykalnego przewrotu po prostu osłabiającego nasze bezpieczeństwo i zmniejszającego nasze szanse na dalszy rozwój" - mówił Komorowski.
Zwrócił się do wyborców niezdecydowanych, którzy wahają się na kogo głosować, albo czy w ogóle iść do wyborów. "Nie idąc do wyborów, po prostu zwiększa się szanse tych, którym właśnie marzy się radykalny zwrot poprzez kryzysy demokracji polskiej, którzy po prostu chcą tego kryzysu demokracji i polskiej państwowości, bo na nim mogą zbudować swoje plany polityczne, a radykalizm ma to do siebie, że najczęściej nic nie buduje, a bardzo wiele burzy i rujnuje" - ocenił Komorowski.
Apelował, by nie pozwolić na to, żeby radykalizm wyznaczał ton debaty publicznej w Polsce, aby dzielił Polaków na lepszych i gorszych, aby niszczył szansę na polityczne kompromisy. "Zwracam się do tych z państwa, którzy szczególnie cenią sobie umiarkowanie, dialog i kompromis w życiu publicznym - jako metodę działania politycznego; którzy nie stoją i nie chcą stać na barykadach radykalizmu, którzy odrzucają dążenie do ideologicznych wojen, którzy szanują różne, często odmienne od własnej, wrażliwości innych współobywateli. Nie pozwólmy, aby radykalizm wyznaczał ton debaty publicznej w Polsce, by dzielił Polaków na lepszych i gorszych, by niszczył szansę na polityczne kompromisy" - powiedział Komorowski.
"Jeżeli myślimy podobnie, jeśli akceptujecie państwo moją dotychczasową prezydenturę, po prostu proszę o państwa głos 10 maja. To będzie głos niesłychanie ważny. 10 maja wybierzmy zgodę i bezpieczeństwo, bądźmy tego dnia razem, bo razem wygramy te wybory" - apelował prezydent.
O tym, że stawka zbliżających się wyborów jest bardzo wysoka mówiła też premier Kopacz. "Dziś, gdy jesteśmy trzy dni przed wyborami, warto sobie zadać pytanie, jakiego prezydenta potrzebuje Polska, jakiego prezydenta chcą Polacy? Po pierwsze potrzebujemy prezydenta wiarygodnego, takim prezydentem jest Bronisław Komorowski" - mówiła. Oceniła przy tym, że oprócz Komorowskiego żaden inny kandydat nie udowodnił, że w trudnych czasach byłby w stanie lepiej "dzierżyć ster Polski".
Przekonywała, że Komorowski "całym swoim życiem dowiódł, że robi to co mówi, a w to co mówi wierzy całym sercem". Przypominała jego zaangażowanie w działania opozycji demokratycznej w okresie PRL oraz to, jak "na początku lat 90. budował nową, polską demokrację" i "od początku zaangażował się w przekształcenie polskich Sił Zbrojnych". Według niej, Komorowski to "nowoczesny patriota". "W jego polityce historycznej, w jego polityce międzynarodowej, w jego trosce o polską rodzinę zawierają się wszystkie składniki nowoczesnego patriotyzmu" - mówiła.
Kopacz dowodziła też, że obecny prezydent jest politykiem samodzielnym. "Nie steruje nim żadna rozgłośnia ani żaden schowany za plecami przywódca" - powiedziała. Skrytykowała jednocześnie kontrkandydatów Komorowskiego. Jak mówiła, nie widać u nich większości cech, które posiada urzędujący prezydent. "Powiem więcej - bardzo często ci kandydaci są przeciwieństwem wiarygodności, rozwagi i umiarkowania. I właśnie dlatego wybór Bronisława Komorowskiego to wybór lepszej Polski" - stwierdziła szefowa rządu.
Zachęcała, by w najbliższą niedzielę pójść na wybory i oddać głos na Komorowskiego. Jej zdaniem "zawodowi siewcy nienawiści schowali się za plecami technicznego kandydata i tylko czekają na to, by znów próbować rządzić życiem Polaków po swojemu". "I dlatego musimy wiedzieć, że każdy głos się liczy, i dlatego w najbliższą niedzielę spotkajmy się przy urnach, i dlatego oddajmy głos na Bronisława Komorowskiego. Oddajmy głos na prezydenta patriotyzmu, umiaru i co najważniejsze - na prezydenta polskiej wolności" - wzywała Kopacz. (PAP)