Andrzej Duda zaprezentował swój nowy spot wyborczy
Kandydat PiS na prezydenta RP Andrzej Duda zaprezentował w piątek w Krakowie swój nowy spot wyborczy. Można w nim obejrzeć m.in. fragmenty dotychczasowych spotkań Dudy z wyborcami i posłuchać wypowiedzi o kandydacie.
W nagraniu kandydata chwali jego żona Agata Kornhauser-Duda: "To bardzo troskliwy mąż i ojciec". Występuje także rodzina Bajkowskich. "Andrzej Duda pomógł odzyskać nasze dzieci, które sąd umieścił w domu dziecka" - mówi w spocie ich ojciec.
Duda podkreślił, że spot ma nieść jego przesłanie i że są w nim fragmenty jego wystąpień. "To są wystąpienia prawdziwe, a nie nagrywane w jakimś studiu" - zauważył kandydat PiS na prezydenta.
Jak dodał, jego wrażenia ze spotkań z milionami wyborców, są doskonałe. Ale, zaznaczył, nie to, co można usłyszeć na tych spotkaniach, ponieważ wyborcy opowiadają o smutnej, polskiej rzeczywistości. "To jest taka smutna prawda o dzisiejszej Polsce, z której wyjeżdżają młodzi ludzie" - mówił Duda. Zapewnił, że to, co on sam mówi w spocie, jest efektem tego, czego wysłuchał.
Duda podkreślił, że miejsce premiery spotu - kino Mikro - ma charakter symboliczny. "To kino ma dla mnie szczególny wymiar" - zaznaczył polityk PiS. Jak wyjaśnił, do tego kina chodził z przyjaciółmi jako uczeń i tutaj, wczesną wiosną 1989 r., po raz pierwszy po 1981 r. obejrzał z przyjaciółmi "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy. Wcześniej widział ten film, kiedy miał 9 lat i zapamiętał tylko fragmenty. "Pamiętam, że (w 1989 r.) wyszliśmy z kina tutaj na ulicę, już był taki wieczór, że było ciemno i płakaliśmy wszyscy razem" - wspominał kandydat PiS.
Po prezentacji spotu Duda zwiedzał miejsca szczególnie mu bliskie: szkołę podstawową przy ul. Konarskiego, akademik przy ul. Tokarskiego, Wydział Prawa i Administracji UJ, gdzie studiował, a potem pracował.
W czasie zwiedzania bliskich mu miejsc odpowiadał także na pytania dziennikarzy.
Odniósł się m.in. do określenia "nazistowska Polska", które padło w grze edukacyjnej firmy Mattel. Jego zdaniem należy utworzyć instytucję, która broniłaby dobrego imienia Polski. Mogłaby ona działać pod patronatem prezydenta i, np. wspólnie z premierem i ministrem spraw zagranicznych, na bieżąco monitorowałaby tego typu sytuacje, i wytaczałaby procesy tym, którzy używają wobec Polski obraźliwych określeń. "Myślę, że kilka takich procesów wygranych, połączonych z potężnymi odszkodowaniami - w USA, można uzyskać potężne odszkodowania - ostudzi mocno tego typu zapały i spowoduje, że niektórzy zaczną się douczać historii" - powiedział Duda i zauważył, że również i dzisiaj można wytoczyć taki proces. "Polska powinna wreszcie zacząć w zdecydowany sposób interweniować, a nie tylko pisząc jakieś płaczliwe listy" - podkreślił kandydat PiS.
Skomentował też sprawę "Nocnych Wilków". Uważam, że albo Polska jest państwem poważnym, albo jest niepoważnym. Robienie wokół tego takiej afery, że oni w ogóle przyjeżdżają, ja się tylko uśmiecham. Grupka jakichś kilkunastu motocyklistów - tak jakby Polska nie miała służb, które byłby w stanie to opanować i zapobiec ( ) prowokacji. A gdyby do niej (prowokacji - PAP) dochodziło, to wyciągnąć z tego tytułu odpowiednie konsekwencje, tak żeby tym panom (motocyklistom - PAP) w +pięty poszło+" - mówił Duda. (PAP)