Premier spotka się w środę z Arłukowiczem ws. pakietu
Premier Ewa Kopacz spotka się w środę po południu z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem, by omówić funkcjonowanie pakietu onkologicznego. Zapowiada, że rząd nie planuje podniesienia składki zdrowotnej.
„Chciałabym, by wiarygodną ocenę temu rozwiązaniu wystawili przede wszystkim pacjenci, bo pakiet onkologiczny miał służyć jednej słusznej idei, aby skrócić kolejki, aby szybciej rozpoznawać choroby nowotworowe, które jak wiemy dopadają nieomal każdą rodzinę w Polsce. To pacjenci mają przede wszystkim czerpać z pakietu korzyści" – powiedziała szefowa rządu w radiu TOK FM.
Zapewniła, że oceni wdrażanie pakietu bardzo obiektywnie i jeśli będzie taka potrzeba, będzie sugerować ewentualne zmiany. Premier podała, że spotka się w środę po południu z ministrem zdrowia, ma także rozmawiać z prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia. Wówczas, jak mówi, będzie miała wiarygodną ocenę funkcjonowania pakietu.
„Odpowiem wiarygodnie, kiedy dzisiaj do mnie przyjdzie minister zdrowia, rozłoży swoje papiery i sprawozda, jak to wygląda w każdym województwie i wtedy będę do państwa dyspozycji i uczciwie przedstawię sytuację i powiem, gdzie trzeba poprawić, gdzie trzeba dołożyć pieniędzy, gdzie trzeba zmienić wycenę punktową, lub ewentualnie co wykluczyć, a co dołożyć do pakietu, żeby on chodził tak, by osiągnąć efekt” – powiedziała premier.
Ewa Kopacz pytana, czy planuje podniesienie składki zdrowotnej oświadczyła, że nie przewiduje takich działań. „Ci, którzy nie chcą podejmować się trudnych zadań mówią - najlepiej dosypać pieniędzy. (…) I tak co roku odnotowujemy w Narodowym Funduszu Zdrowia wzrost pieniędzy na leczenie Polaków” – wskazała. Jak podkreślała, w służbie zdrowia istotne jest wyznaczanie priorytetów i kontrola wydawanych środków.
Odnosząc się do stwierdzenia, że pacjenci czekają w kolejkach na zabiegi i badania miesiącami czy wręcz latami, premier powiedziała, że „wszystkie działania, które podejmuje minister zdrowia, mają służyć skróceniu kolejek m.in. do specjalistów, szczególnie w chorobach takich jak choroby nowotworowe, gdzie czas jest szczególnie ważny”.
Pakiet onkologiczny został wprowadzony z początkiem tego roku, by skrócić diagnozowanie i leczenie nowotworów.
Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mają poszerzony katalog badań diagnostycznych, które mogą zlecić w celu szybszego wykrycia choroby nowotworowej. Lekarze POZ mają wykazywać się większą "czujnością onkologiczną" i zakładać pacjentom z podejrzeniem nowotworu karty DiLO (diagnostyki i leczenia onkologicznego), uprawniające ich do szybkiej ścieżki diagnostyki i terapii onkologicznej bez limitów.
Pakiet krytykują m.in. onkologiczne towarzystwa naukowe. Przekonują, że wprowadzone rozwiązania zwiększyły biurokratyzację, nie wpłynęły zaś na jakość diagnostyki i leczenia chorych. Postulują szybką zmianę zapisów regulujących funkcjonowanie systemu opieki onkologicznej.
Szefowa rządu była pytana w TOK FM także o to, że w aptekach brakuje niektórych leków, w związku z ich niekontrolowanym wywozem z Polski. Premier podkreśliła, że Sejm zajął się tym problemem w ubiegłym tygodniu, uchwalając nowelę prawa farmaceutycznego.
Jak wskazała, wprowadzi ona m.in. obowiązek zgłoszenia inspekcji farmaceutycznej zamiaru wywozu leku za granicę. W przypadku zagrożenia brakiem dostępności produktu leczniczego Główny Inspektor Farmaceutyczny ma mieć obowiązek zgłoszenia sprzeciwu w terminie 7 dni roboczych od dnia otrzymania zgłoszenia. Hurtownik mógłby dokonać wywozu tylko w przypadku braku sprzeciwu GIF.
Premier przypomniała, że wywóz leków bez uprzedniego zgłoszenia albo wbrew sprzeciwowi inspekcji farmaceutycznej będzie karany. Kara będzie mogła wynosić do 5 proc. wartości rocznego obrotu netto. Kopacz wskazała także, że zgodnie z nowelą apteki będą zamawiać leki w hurtowni na piśmie, a nie - jak często ma to miejsce dziś - telefonicznie. Także hurtownia będzie musiała na piśmie uzasadnić odmowę sprzedaży leku aptece. Ma to pozwolić na udowodnienie tych przypadków, w których hurtownie dysponują lekiem, ale odmawiają jego sprzedaży.
Szefowa rządu była także pytana, czy nie ma zastrzeżeń do Arłukowicza w związku z tym, że tolerował w swoim resorcie mobbing i czy rozważa jego dymisję.
„Nigdy nie rozważam swoich decyzji, dopóki nie mam pełnej wiedzy. Jeśli będę miała pełną wiedzę na temat poczynań dyrektora generalnego w ministerstwie lub też pakietu onkologicznego, na pewno państwa poinformuję” – powiedziała.
„Fakt” napisał, że pracownicy ministerstwa zdrowia obwiniają o mobbing dyrektora generalnego oraz dwóch nominowanych przez niego zastępców. Według gazety, "urzędnicy bali się przychodzić do pracy, nie zgłaszali faktu, że dostali zwolnienia lekarskie, w pracy notorycznie spotykali się z groźbami i obelgami”.(PAP)