Nowe stenogramy z kokpitu Tu-154 ; NPW: w publikacji są nieścisłości
W kokpicie Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem, do końca był dowódca sił powietrznych - wynika ze stenogramu ujawnionego przez RMF FM. W publikacji jest szereg nieścisłości - uważa Naczelna Prokuratura Wojskowa i zapowiada śledztwo ws. wycieku. Komentują to politycy.
We wtorek radio RMF FM poinformowało, że dotarło do najnowszej opinii biegłych, powołanych przez prokuraturę wojskową, którzy na nowo odczytali zapis rejestratora rozmów w kokpicie tupolewa; zawiera ona o ok. 30 proc. więcej odczytanych słów, niż wcześniej odczytali eksperci z Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Sehna, i o ok. 40 proc. więcej niż jest w stenogramach Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Według rozgłośni na podstawie stenogramu obraz tego, co działo się w kabinie pilotów tupolewa, znacząco odbiega od wcześniejszych ustaleń zespołów ekspertów.
Według rozgłośni, ze stenogramu wynika, iż w kabinie pilotów do samego końca przebywała osoba opisana przez biegłych jako dowódca Sił Powietrznych. Osoba ta nie opuszczała kokpitu mimo wezwania stewardessy do zajęcia swoich miejsc, wydawała polecenia członkom załogi, zachęcała do lądowania. Sugestie o konieczności lądowania miały też padać z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany. Pojawiły się też wypowiedzi mogące świadczyć, że na pokładzie samolotu spożywano piwo.
Na publikację zareagowała Naczelna Prokuratura Wojskowa, zapowiadając wniosek o śledztwo ws. wycieku informacji z ich postępowania. "Materiał ten, aczkolwiek zawiera w określonych obszarach stwierdzenia i cytaty wynikające ze stenogramu wykonanego przez biegłych, to jednak obarczony jest również szeregiem nieścisłości zarówno w zakresie treści wypowiadanych fraz, identyfikacji mówców oraz, w pewnych przypadkach, opatrzony jest komentarzem niebędącym interpretacją przebiegu zdarzenia zaprezentowanego przez biegłych" - mówił mjr Marcin Maksjan z NPW. Według niego, dziennikarze przedstawili np. dwie wypowiedzi bezpośrednio po sobie, nadając im określony kontekst, podczas gdy w stenogramie biegłych pomiędzy tymi wypowiedziami znajduje się dodatkowo kilka innych wypowiedzi.
Po briefingu prokuratury RMF FM opublikowało na swoich stronach internetowych liczący 37 stron stenogram rozmów z kokpitu Tu-154M z ostatnich ok. 40 minut lotu. NPW stoi na stanowisku, że obecnie nie ma możliwości opublikowania stenogramu - dopóki drobiazgowo nie przeanalizują go prowadzący śledztwo i nie zdecydują, czy opinia wymaga uzupełnienia. Prokuratura wskazała też, że przeprowadzone przez polskich biegłych ekspertyzy toksykologiczne wykluczyły, że członkowie załogi samolotu, "jak też inne osoby, których dotyczą dzisiejsze doniesienia", znajdowały się w chwili katastrofy pod wpływem alkoholu.
Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek ocenił, że z opublikowanych fragmentów nowych stenogramów nie wynika, by ktoś wywierał bezpośrednią presję na załogę, czyli wydawał jej polecenia. "Moim zdaniem z tego nie wynika, żeby ktoś obcy w kabinie, osoba trzecia w kabinie, wydała załodze wyraźne polecenie +schodź, ląduj+. Raczej cały czas mówimy o presji pośredniej, czyli o braku decyzyjności, że musimy tam być itd." - zaznaczył zarazem. Ocenił, że opublikowane fragmenty wzmacniają obraz chaosu, który panował na pokładzie samolotu przed katastrofą. Według niego nic nie wskazuje na zmianę ustaleń komisji Millera co do przyczyny katastrofy i przypomniał, że komisja na podstawie swoich odsłuchów wyraźnie wskazała, iż kokpit nie był "sterylny", bo wchodziły tam osoby trzecie.
Ekspert zwrócił uwagę, że różnice są także pomiędzy trzema dotychczas opublikowanymi stenogramami rozmów z kokpitu tupolewa: sporządzonymi dla Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), komisji Millera i przez Instytut Ekspertyz Sądowych dla prokuratury. "Co do kluczowych wypowiedzi, które są bardzo istotne dla lotu albo były wyraźnie powiedziane jako komendy, nie ma różnic. Natomiast jeśli chodzi o wypowiedzi, które są zarejestrowane w tzw. tle kabiny, to różnice występują" - powiedział Lasek.
Pytany o sprawę prezydent Bronisław Komorowski powiedział: "od tego są odpowiednie organa, aby się do tego ustosunkowały. Przyjąłem wystąpienie prokuratury wojskowej jako wystąpienie właściwego organu, który tę sprawę bada". "Nie chciałbym w najmniejszym stopniu przyczynić się do uwikłania tematu katastrofy smoleńskiej w bieżącą kampanię polityczną" - zaznaczył.
Kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda ocenił, że "jest ogromnie znamienną rzeczą, dla mnie osobiście smutną, że na dwa dni przed 5. rocznicą tragedii smoleńskiej pojawiają się jakieś przecieki z prokuratury, które w moim przekonaniu mają zburzyć porządek społeczny, mają doprowadzić do negatywnych emocji". Powiedział też, że opublikowane we wtorek informacje uderzają w rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej i "pamięć tych, którzy zginęli". "Jest nieodparte wrażenie, że ktoś usiłuje grać na emocjach związanych z tą tragedią" - ocenił.
Posłowie PiS twierdzą, że opinia biegłych nt. rozmów w kokpicie Tu 154M opublikowana we wtorek w mediach jest "całkowicie niewiarygodna". Ich zdaniem jej ujawnienie ma "podgrzać emocje" przed 5. rocznicą katastrofy smoleńskiej. "Stenogramy są pisane cyrylicą. Są pisane na zlecenie Putina i wpisują się w tę narrację, którą wcześniej zapisała nam pani Anodina (przewodnicząca Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego MAK - PAP)" - powiedział Bartosz Kownacki, poseł PiS, a zarazem pełnomocnik wdowy po gen. Andrzeju Błasiku.
"Boję się, że te kolejne informacje rozpoczną takie swoiste polsko-polskie piekiełko wokół tej sprawy i ta zbliżająca się data 5. rocznicy zamiast zadumy rozpocznie wojnę i wzajemne oskarżanie się. (...) Mam nadzieję, że w żadnym razie nie będzie to element kampanii wyborczej, to byłby chyba najgorszy scenariusz, którego nie życzą sobie rodziny ofiar, one najboleśniej odczuwają takie insynuacje" - powiedział we wtorek Adam Jarubas, kandydat PSL na prezydenta.
"Zawsze twierdziłem, że to mniej więcej tak wyglądało, jak to dziś podał RMF FM" - powiedział Janusz Palikot. "Tak jak większość ludzi w Polsce, ja także mam poczucie (...) jakiegoś rodzaju manipulacji jednak tymi informacjami na temat przebiegu śledztwa smoleńskiego, no bo trudno to inaczej czytać" - dodał, wskazując, że dzieje się to kilka dni przed 5. rocznicą katastrofy. (PAP)