Pilot Germanwings leczył się, ale nie na depresję
Rzeczniczka szpitala w Duesseldorfie potwierdziła w piątek, że niemiecki pilot podejrzany o rozmyślne rozbicie samolotu linii lotniczych Germanwings był pacjentem kliniki, zaprzeczyła jednak, jakoby leczony był na depresję.
"Doniesienia sugerujące, że Andreas L. był leczony w naszej placówce na depresję, nie odpowiadają prawdzie" - oświadczyła rzeczniczka szpitala. Placówka nie podała bliższych szczegółów o rodzaju ewentualnej choroby mężczyzny ani o oddziale, na którym był leczony.
27-letni mężczyzna zgłosił się po raz pierwszy do kliniki w Duesseldorfie w lutym 2015 roku, a ostatni raz odwiedził placówkę 10 marca. "Chodziło o diagnostyczne wyjaśnienia" - poinformowały władze szpitala. Jak zaznaczono, szczegóły leczenia objęte są tajemnicą lekarską. Dyrektor kliniki uniwersyteckiej Klaus Hoeffken zapewnił, że jego placówka będzie "bezwarunkowo" pomagać w śledztwie.
Podczas rewizji w mieszkaniu podejrzanego śledczy znaleźli porwane zwolnienie lekarskie dotyczące m.in. dnia, w którym doszło do katastrofy. Według prokuratury jest to dowód na to, że Andreas Lubitz ukrywał chorobę przed pracodawcą oraz przed kolegami z pracy. Zabezpieczone dokumenty o treści medycznej sugerują trwające dolegliwości i związane z nimi leczenie - czytamy w komunikacie wydanym przez prokuraturę.
Lubitz jako drugi pilot podczas lotu z Barcelony do Duesseldorfu we wtorek - w czasie, gdy był sam w kokpicie - obniżył samowolnie lot samolotu; maszyna rozbiła się we francuskich Alpach. Zginęło 150 osób - 144 pasażerów i sześciu członków załogi. (PAP)