Zdaniem Tuska, coraz trudniej budować jedność europejską w sprawie sankcji
Coraz trudniej budować jedność europejską wobec relatywnie twardych działań dotyczących utrzymania sankcji wobec Rosji - przyznał w piątek szef Rady Europejskiej Donald Tusk, podsumowując zakończony szczyt UE w Brukseli.
"Z działań i rozmów kuluarowych oraz zapisów w konkluzji (szczytu UE) wynika, że coraz trudniej budować jedność europejską wobec relatywnie twardych działań, za które dzisiaj należy uznać utrzymanie sankcji (wobec Rosji) i związanie problemu sankcji z implementacją porozumienia z Mińska" - powiedział Tusk w piątek na konferencji prasowej dla polskich dziennikarzy.
Jak podkreślił, nie ma wątpliwości, że bez solidarnego wsparcia ze strony prezydenta Francji Francois Hollande'a i kanclerz Niemiec Angeli Merkel przekonanie najbardziej sceptycznych, oddalonych od problemu ukraińskiego polityków do konkluzji szczytu w sprawie utrzymania sankcji byłoby trudne.
"To kosztowało rzeczywiście dużo pracy, mówię o utrzymaniu jedności między głównymi partnerami w tym procesie" - zaznaczył. W jego opinii bez zaangażowania Francji i Niemiec w poszukiwanie rozwiązania kryzysu na Ukrainie, dziś "nie mielibyśmy żadnych sankcji".
"Trudno być w euforii, jeśli chodzi o reakcje niektórych państw europejskich na to, co się dzieje na Ukrainie, i to poczucie zmęczenia problemem ukraińskim" - powiedział Tusk. Przyznał, że pokusa, aby zrezygnować z sankcji, "bo biznes powinien być jak zawsze", często towarzyszy dyskusjom o Ukrainie.
Przywódcy państw UE zasygnalizowali w czwartek, że utrzymają sankcje gospodarcze wobec Rosji do czasu pełnego wdrożenia porozumienia o zawieszeniu broni na wschodzie Ukrainy, uzgodnionego w lutym w Mińsku. Jest to zapowiedź przedłużenia sankcji do końca roku. Taki zapis znalazł się w dokumencie końcowym z czwartkowych obrad szczytu UE. Zarekomendowali go wspólnie pozostałym przywódcom unijnym Tusk, Merkel oraz Hollande.
Zdaniem Tuska dopiero w czerwcu, gdy zapadać będą formalne decyzje o przedłużeniu wygasających sankcji gospodarczych, będzie można faktycznie ocenić, że UE jest gotowa do utrzymania restrykcji. Decyzje szczytu jeszcze nie dają stuprocentowej gwarancji, że tak będzie. "Czerwiec będzie tym momentem granicznym" - dodał.
Przyznał też, że "przechylenie uwagi na wschód związane z dramatyczną sytuacją na Ukrainie raz na jakiś czas doskwierało, dało się to odczuć, państwom południa, które jednak mają swoje poważne problemy związane z nielegalną migracją i terroryzmem". Zakończony w piątek szczyt dotyczył jednak zarówno problemom wschodu jak i południa.
"Rzeczywiście jest tak, że jeśli kraje wschodniej i centralnej Europy chcą pełnego zaangażowania Europy we wsparcie Ukrainy w konflikcie, to równocześnie jest naturalne oczekiwanie ze strony południa, że cała Europa będzie skoncentrowana, jak zapobiec przede wszystkim dramatom migracyjnym, ale także zagrożeniu terrorystycznemu" - dodał.
Zdaniem Tuska wszystkie unijne kraje powinny wspierać się we wzajemnych kłopotach, niezależnie od tego, jak wiele kilometrów od granic danego kraju te kłopoty mają miejsce. Jako jedno ze swoich zadań Tusk uważa utrzymanie polityki UE w równowadze, tak by była równie skuteczna na południu, jak i na wschodzie.
Szczyt UE poparł też projekt utworzenia unii energetycznej. Tusk powiedział, że jest usatysfakcjonowani decyzjami w tej sprawie. "To jest dużo więcej niż ktokolwiek mógł się spodziewać przed rokiem, ale to jest dużo mniej niż mi się marzyło wtedy, gdy go (ten projekt - PAP) przedstawiałem" - przekonywał.
Jak podkreślał, idea wspólnych zakupów gazu, która była w jego pierwotnej propozycji, została zakwestionowana na samym początku przez kilka państw, nie tylko przez Niemcy, bo nie była zgodna z ich interesami. "Uważam, że ta idea kiedyś wróci" - stwierdził były premier. Przekonywał, że wszystkie pozostałe elementy unii energetycznej, na których mu zależało zostały utrzymane.
Szef Rady Europejskiej odniósł się też do pomysłów na walkę z propagandą rosyjską w mediach. Jak podkreślił, wspiera utworzenie zespołu, który będzie monitorował i reagował na kłamstwa propagandy rosyjskiej. Miałby on w ten sposób wspierać stolice europejskie. Konkretne działania w tej sprawie ma przedstawić przed kolejnym szczytem UE szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.
"Nikt w tej chwili nie dyskutuje o tym, żeby za pieniądze europejskie utworzyć media rosyjskojęzyczne w Europie. Chodziło raczej o to, żeby prostować kłamstwa, które pojawiają się w nierosyjskojęzycznych mediach, które są pod wpływem Rosji" - wyjaśniał Tusk. (PAP)