Gawłowski: do końca kwietnia rząd powinien przyjąć nowe Prawo wodne
Na poziomie rządowym prace nad nowym Prawem wodnym powinny się zakończyć do końca kwietnia - powiedział PAP wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski. Nowe prawo ma zreformować zarządzanie i finansowanie gospodarki wodnej w Polsce. Prace nad projektem trwały ponad 3 lata.
Prace nad projektem nowego Prawa wodnego trwały ponad trzy lata. Jak zwracał uwagę Gawłowski, ustawa budzi i budzić będzie nadal kontrowersje wśród różnych środowisk.
Nowemu prawu ma przyświecać zasada: jedna rzeka - jeden gospodarz. W Polsce mamy do czynienia np. z podziałem kompetencji przy utrzymaniu infrastruktury wodnej. Różne instytucje odpowiadają za różne fragmenty rzeki - nurt czy wały, co jest problematyczne przy prowadzeniu polityki przeciwpowodziowej czy przy przeprowadzaniu inwestycji. Po wejściu w życie ustawy, w zależności od rangi rzeki, zarządzać nimi będą zarządy dorzecza (Odry i Wisły) lub marszałkowie województw.
Inwestycjami i ich utrzymaniem mają się zająć zarządy dorzecza Wisły i zarząd dorzecza Odry, a administracją i planowaniem sześć urzędów gospodarki wodnej. Zlikwidowanych ma zostać obecnych osiem urzędów żeglugi śródlądowej i siedem regionalnych zarządów gospodarki wodnej.
Zarządy dorzeczy mają się utrzymywać z części wpływów z opłat i kar środowiskowych. Pieniądze na inwestycje w gospodarce wodnej będą też płynęły do zarządów z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, jak i z Wojewódzkich Funduszy.
Zdaniem resortu środowiska zarządy, jako osoby prawne, będą mogły elastyczniej dysponować pieniędzmi, które wypracują. Zarządy będą też mogły łatwiej dzierżawić nieruchomości np. pod turystykę.
Nowe Prawo wodne zwiększy też rolę wojewodów, jeśli chodzi o działania przeciwpowodziowe. To z nimi będą musiały być uzgadniane m.in. aktualizacje planów gospodarowania wodami na obszarach dorzeczy czy plany zarządzania ryzykiem powodziowym na tych obszarach.
Urzędy gospodarki wodnej będą odpowiadały za administrowanie wodą, czyli m.in. za wydawanie decyzji wodnoprawnych, realizowanie planów gospodarowania wodami, nadzór nad wykonywaniem decyzji oraz nad realizacją zadań związanych z żeglugą śródlądową (np. utrzymywanie torów wodnych czy rejestracja statków rzecznych).
Ich zadaniem będzie też bilansowanie zasobów wodnych. Występują bowiem problemy np. przy wydawaniu pozwoleń wodno-prawnych przez starostów na zakładanie stawów rybnych. Często nie sprawdzają oni takich zasobów i powoduje to sytuacje, w których hodowca prowadzący działalność w dole rzeki nie ma wody, ponieważ np. stawy rybne w górze rzeki tę wodę już wykorzystały.
Ze względu na zmniejszającą się efektywność działania spółek wodnych założono powierzenie utrzymania melioracji gminom. Zgodnie z obecnym prawem za utrzymanie urządzeń melioracji szczegółowej odpowiadają właściciele, na których terenie znajdują się takie instalacje np. rowy melioracyjne, czy dreny. Problem pojawia się przy finansowaniu np. czyszczenia rowów, bo właściciele nieruchomości czy powołane przez nich spółki wodne nie mają na to odpowiednich środków.
Nowe Prawo wodne ma też wdrożyć do krajowego prawa kontrowersyjny art. 9 unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej, który stanowi, że wszyscy korzystający z wody mają za to płacić. Sposób naliczania takiej opłaty nie znajdzie się w samej ustawie, a w rozporządzeniu do niej. Rozważane jest teraz, jakie gałęzie przemysłu czy rodzaj działalności byłyby objęte takimi opłatami, a które nie.
Z informacji uzyskanych przez PAP w resorcie środowiska wynika, że zwolnieni z opłat będą hodowcy karpi. Stałe roczne opłaty płacić będą za to hodowcy pstrągów. Według wyjaśnień MŚ hodowla pstrągów bezpośrednio wpływa na rzeki, podczas gdy karpie hodowane są w stałych zbiornikach. (PAP)