Eksperci: Polska lekceważy cukrzycę, jedną z najgroźniejszych chorób
Wbrew rekomendacjom międzynarodowych organizacji Polska lekceważy epidemię cukrzycy, jednego z głównych zabójców ludzi - alarmują eksperci. Chociaż liczba chorych na cukrzycę stale rośnie, to środki wydawane na opiekę diabetologiczną systematycznie maleją.
Podczas debaty zorganizowanej w poniedziałek w Warszawie przez Koalicję na rzecz Walki z Cukrzycę diabetolodzy, eksperci ochrony zdrowia i pacjenci ocenili, że jest to nie tylko przejaw lekceważenia groźnej epidemii, ale też ograniczania praw osób chorych na cukrzycę.
Dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego podkreślił, że wciąż nie powstał strategiczny dokument, który pokazywałby kierunki zmian w organizacji opieki diabetologicznej w Polsce, jak ma to miejsce np. w onkologii (chodzi o Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych - PAP). "Środowisko diabetologiczne od wielu lat nie może się doprosić nawet dyskusji na ten temat (z decydentami - PAP)" - zaznaczył ekspert.
Prof. Jacek Sieradzki z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomniał, że cukrzyca, jako jedyna niezakaźna choroba została uznana przez Organizację Narodów Zjednoczonych za epidemię XXI w. Według specjalisty zdecydowało o tym m.in. to, że: jest ona jednym z najpoważniejszych zagrożeń zdrowia, cechuje ją znaczny poziom inwalidztwa - z powodu licznych, ciężkich powikłań oraz rosnący trend śmiertelności, zwłaszcza z powodu powikłań sercowo-naczyniowych. Międzynarodowa Federacja Diabetologiczna (IDF) szacuje, że obecnie na świecie żyje już 387 mln ludzi z cukrzycą, a liczba ta ciągle wzrasta i w 2030 r. może wynieść 552 mln.
Epidemia cukrzycy nie omija również Polski, podkreślił prof. Sieradzki. Brak jest wprawdzie dokładnych danych na temat liczby chorych na cukrzycę w naszym kraju, ponieważ nie ma rejestru pacjentów, jednak z ostatnich wyliczeń wynika, iż cierpi na nią 3 mln Polaków, z czego ok. 700 tys. o tym nie wie. Ponad 90 proc. pacjentów stanowią chorzy na cukrzycę typu 2, która rozwija się głownie w średnim bądź starszym wieku i jest w dużym stopniu związana z nadwagą lub otyłością oraz z siedzącym trybem życia.
Diabetolog przypomniał, że cukrzyca prowadzi do poważnych powikłań ze strony wielu narządów, dlatego jest obciążeniem dla pacjentów i ich rodzin, a także dla budżetu państwa. "W ciągu 8 lat aż u 34 proc. pacjentów rozwija się retinopatia cukrzycowa, będąca jedną z głównych przyczyn utraty wzroku, u 20 proc. rozwija się nefropatia, a u ponad 50 proc. neuropatia cukrzycowa, czyli uszkodzenie nerwów obwodowych" - wymieniał prof. Sieradzki.
Podkreślił, że stopa cukrzycowa jest przyczyną ponad 60 proc. amputacji nóg niespowodowanych urazem, ponadto aż 44 proc. dializ jest spowodowanych uszkodzeniem nerek przez cukrzycę. Co więcej, chorzy na cukrzycę są 3-4 razy bardziej narażeni na choroby układu sercowo-naczyniowego, które skracają ich życie o 5-10 lat i stanowią główną przyczynę ich zgonów.
Dr Gryglewicz zaznaczył, że cukrzyca rodzi duże koszty ekonomiczne i społeczne, ponieważ zachorowania na nią rosną w grupie wiekowej 40-65 lat, czyli wśród osób w wieku produkcyjnym. Jak przypomniał, z wydanego w 2014 r. raportu pt. "Cukrzyca - analiza kosztów ekonomicznych i społecznych" wynika, iż wydatki ZUS na świadczenia chorobowe oraz renty z tytułu niezdolności do pracy osób z cukrzycą są zaskakująco wysokie i zostały oszacowane na ponad 800 mln zł. "Te koszty będą rosły, ponieważ z roku na rok wiek produkcyjny będzie ulegał wydłużeniu" - powiedział.
Za bardzo niepokojące Gryglewicz uznał bardzo niskie wydatki Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną dla chorych na cukrzycę, czyli na finansowanie poradni diabetologicznych. Z raportu wynika, że wydajemy na nią jedynie 91 mln, a większość z kwoty 240 mln pochłaniają wydatki na leczenie szpitalne, które jest najdroższe. "Jest to dowód na niewydolność opieki ambulatoryjnej, bo większości przypadków hipoglikemii (niedocukrzeń) wymagających pobytu w szpitalu można by było uniknąć przy dobrym leczeniu ambulatoryjnym" - tłumaczył ekspert.
Prof. Sieradzki przypomniał, że na świecie dąży się do tego, by 90-95 proc. pacjentów z cukrzycą było leczonych ambulatoryjnie, a nie w szpitalu. Jest to wówczas wielokrotnie tańsze" - zaznaczył diabetolog.
Gryglewicz ocenił, że zbyt częste leczenie szpitalne chorych na cukrzycę jest efektem m.in. zbyt późnego wykrywania choroby, w stadium zaawansowanym.
Ekspert podkreślił, że obecnie diagnostyka i monitorowanie cukrzycy w ramach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) może się jeszcze pogorszyć. Od stycznia lekarze POZ nie otrzymują z NFZ tzw. potrójnej stawki kapitacyjnej za każdego chorego z cukrzycą. Według Gryglewicza NFZ zaoszczędził na tym 95 mln złotych, a problemem stanowi to, że nie wdrożył zamiast tego innego mechanizmu, który zwiększyłby gotowość lekarzy do wykrywania cukrzycy (jak np. bonus finansowy za każdy wykryty przypadek choroby). "Możemy się obawiać, że ta kwota 95 mln zł (...) została przesunięta na inne zadania, w tym momencie głównie związane z pakietem onkologicznym" - powiedział specjalista.
Prof. Dorota Karkowska, specjalistka z zakresu prawa medycznego z Uniwersytetu Łódzkiego, zaznaczyła, że nie może być tak, iż pakiet onkologiczny tworzony jest kosztem innych grup pacjentów. "Ekonomia jest bardzo ważna, ale nie może naruszać zasad sprawiedliwości społecznej i równego dostępu do świadczeń zdrowotnych" - powiedziała. Dodała, że zachodzi tu podejrzenie o niekonstytucyjność decyzji ministra zdrowia i musi to zostać zbadane przez prawników.
Eksperci obecni na konferencji zwrócili również uwagę na ograniczenia w dostępie chorych na cukrzycę do rehabilitacji i nowoczesnych leków przeciwcukrzycowych.
Do czasu opublikowania depeszy PAP nie otrzymała z NFZ i z resortu zdrowia komentarza do problemów poruszanych podczas debaty. (PAP)