Co najmniej 60 ofiar śmiertelnych po zatonięciu promu u wybrzeży Birmy
Co najmniej 60 ciał wyłowiły dotąd ekipy ratunkowe z morza u wybrzeży Birmy, gdzie w piątek wieczorem przy sztormowej pogodzie wywrócił się prom z ponad 200 osobami na pokładzie - poinformowały w niedzielę władze odpowiedzialne za koordynację poszukiwań
Poprzedni bilans mówił o co najmniej 21 ofiarach śmiertelnych i 26 zaginionych.
Do wypadku doszło po tym, jak prom "Aung Tagun-3" wypłynął z portu w miejscowości Taunggok (północny zachód Birmy) w kierunku oddalonego na północ Sittwe. W regionie panowały wówczas ulewne deszcze i porywisty wiatr.
Przyczyna tragedii jest ustalana. Według rzecznika rządu birmańskiego mogły do niej doprowadzić przeładowanie jednostki oraz złe warunki pogodowe.
Według oficjalnych informacji na pokładzie promu "Aung Tagun-3" znajdowało się 214 osób, ale rzeczywista liczba pasażerów może być wyższa, bo wielu najprawdopodobniej dostało się na pokład bez biletu, przez co nie figurowali w oficjalnym rejestrze. Ponadto prom przewoził blisko 130-tonowy ładunek.
Większość pasażerów udało się uratować. Jeden z ocalałych powiedział lokalnym mediom, że gdy doszło do wypadku, kapitan i pozostali członkowie załogi nie zatroszczyli się o pasażerów i pozostawili ich własnemu losowi.
Wypadki tego rodzaju w ubogiej Birmie są częste; każdego roku odnotowuje się tam wiele zatonięć lub kolizji przepełnionych statków.(PAP)