Polska nie odpuszcza walki ws. rezerwy CO2, Kopacz pisze do Junckera

2015-02-26, 11:07  Polska Agencja Prasowa/Krzysztof Strzępka

Polska zbudowała koalicję przeciwko przyspieszeniu utworzenia rezerwy dla unijnego rynku pozwoleń na emisję CO2. Premier Ewa Kopacz w imieniu Polski i siedmiu innych krajów UE wysłała list w tej sprawie do szefa KE Jean-Claude'a Junckera - dowiedziała się PAP.

We wtorek komisja PE ds. środowiska opowiedziała się za przyspieszeniem utworzenia rezerwy dla unijnego rynku pozwoleń na emisję CO2 (ETS). Eurodeputowani chcą, by powstała ona do 31 grudnia 2018 r., a nie w 2021 r., jak proponowała KE. Dla Polski to niekorzystna decyzja, ponieważ oznacza wyższe koszty dla naszej gospodarki.

W liście, do którego dotarła PAP, Kopacz pisze do Junckera, że Polska, Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Węgry, Czechy, Litwa i Rumunia są zaniepokojone możliwością wcześniejszego wejścia w życie mechanizmu rezerwy stabilizującej rynek.

"Mamy mniejszość blokującą" - powiedział PAP jeden z polskich dyplomatów w Brukseli. To Polska wyszła z inicjatywą listu i zbudowała wokół niego poparcie. Dyskusje w tej sprawie - jak podkreśla polska premier - wchodzą w decydującą fazę.

Szefowa rządu przypomina Junckerowi o ustaleniach jesiennego szczytu klimatycznego, na którym nasz kraj zgodził się pod wieloma warunkami na ambitny unijny cel redukcji emisji CO2. We wnioskach ze szczytu zapisano m.in., że głównym narzędziem redukcji emisji ma być "sprawnie funkcjonujący system ETS z mechanizmem zapewniającym stabilność, zaproponowanym przez KE". Komisja proponowała, by rezerwa stabilizacyjna powstała dopiero w 2021 r., przyspieszenie jej wprowadzenia - jak chce PE - jest zatem złamaniem tych postanowień.

Kopacz przypomina o kosztach związanych z wcześniejszym wprowadzeniem rezerwy na rynku pozwoleń. "Sterowanie podażą uprawnień pochodzących z puli aukcyjnej wpływa na cenę uprawnień do emisji, co może mieć znaczące skutki gospodarcze, społeczne, a także finansowe dla państw członkowskich" - podkreśliła premier.

Wcześniejsze niż planowano wycofanie części pozwoleń może spowodować wzrost ich cen, przekładając się na wyższe koszty dla przemysłu.

Kopacz pisze o wpływie na ceny energii elektrycznej, co może prowadzić do zintensyfikowania "zjawiska ucieczki emisji", czyli przenoszenia się firm poza Europę, a także ubóstwa energetycznego.

Wcześniejsze wprowadzenie rezerwy może też wpłynąć na dochody budżetowe pochodzące ze sprzedaży uprawnień, szczególnie dla państw przydzielających je bezpłatnie sektorowi energetycznemu. Takim krajem jest właśnie Polska.

"Warto także podkreślić, że dla zachowania konkurencyjności przemysłu energochłonnego opartego na węglu musimy dać mu wystarczający czas na modernizację produkcji, wykorzystując zarówno unijne, jak i inne instrumenty finansowe" - zaznaczyła premier.

Kopacz napisała Junckerowi, że oczekuje, iż KE potwierdzi swoje dotychczasowe stanowisko i będzie się trzymała w dalszych dyskusjach zaproponowanego przez siebie projektu decyzji w tej sprawie.

Rzeczniczka KE ds. energii i klimatu Anna-Kaisa Itkonen powiedziała na czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli, że Komisja nie będzie przeciwna wcześniejszemu utworzeniu rezerwy, jeśli zgodzą się na to państwa członkowskie i PE. "Jak tylko będziemy mieli porozumienie pomiędzy Radą i PE przedstawimy propozycję reformy systemu ETS po 2020 r." - zapowiedziała.

Dyskusje będą toczyły się teraz w Radzie UE, czyli pomiędzy ministrami państw unijnych. Ostateczna wersja nowych przepisów powstanie w drodze negocjacji między Radą a europarlamentem. Sprawa nie będzie prosta, bo po drugiej stronie barykady są potęgi europejskie. Za przyspieszeniem wejścia w życie rezerwy opowiadają się Niemcy, Wielka Brytania, Holandia, Szwecja, Dania i cztery inne państwa. W poniedziałek (czyli jeszcze przed głosowaniem komisji w tej sprawie) ministrowie środowiska z tych krajów wystosowali wspólne oświadczenie, w którym domagali się, by rezerwa działała już w 2017 roku.

Zaproponowana przez Komisję Europejską rezerwa stabilizacyjna (market stability reserve – MSR) ma poprzez podniesienie cen pozwoleń na emisję CO2 zmobilizować przemysł do realizacji założeń unijnej polityki klimatyczno-energetycznej i inwestycji w zielone technologie.

Polska była w ogóle przeciwna jej utworzeniu, bo może ona obciążać dodatkowymi kosztami nasz przemysł, ale Warszawie nie udało się zablokować jej powstania. Teraz polski rząd stara się o to, by weszła w życie jak najpóźniej.

UE w ramach pakietu klimatyczno-energetycznego na lata 2013-2020 zobowiązała się do 20-procentowej redukcji gazów cieplarnianych w stosunku do 1990 roku. W ramach ustaleń październikowego szczytu Unii Europejskiej postanowiono, że w latach 2020-2030 redukcje CO2 wyniosą 40 proc. (PAP)

Kraj i świat

Biden i Jaceniuk rozmawiali o kryzysie na wschodzie Ukrainy

2015-03-06, 09:18

Senat za ratyfikacją konwencji o przemocy

2015-03-05, 20:41

PKW zarejestrowała już 17 komitetów kandydatów na prezydenta

2015-03-05, 20:13

Na Ukrainie kilku Polaków walczy po stronie separatystów, ok. 10 po stronie rządowej

2015-03-05, 18:26

Putin: na Ukrainie nie ma już walk ani ofiar, choć sytuacja złożona

2015-03-05, 18:23

Schetyna: MSZ nie będzie wpływać na współpracę samorządów Polski i Rosji

2015-03-05, 18:21

Gen. Gocuł: Litwa i Polska są przygotowane do wojny hybrydowej

2015-03-05, 18:09

Sąd: wydawca "Faktu" ma przeprosić Sikorskiego

2015-03-05, 17:59

Nieoficjalnie: SLD przeznaczy na razie milion zł na kampanię M. Ogórek

2015-03-05, 15:13
Koziej: w interesie Polski i Europy jest wzmacnianie Ukrainy

Koziej: w interesie Polski i Europy jest wzmacnianie Ukrainy

2015-03-05, 15:10
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę