Karnawał w Rio z udziałem 900 tys. turystów przyniesie 690 mln euro
Reklamowany przez organizatorów jako "największa impreza kulturalna świata" pięciodniowy karnawał w Rio de Janeiro rozpoczął się w piątek występami szkół tańca. Z Brazylii i z całego świata przybyło 900 tys. turystów, którzy zostawią tam 690 mln euro.
W karnawałowym współzawodnictwie uczestniczy 456 tzw. bloków tanecznych, które liczą niekiedy nawet po kilka tysięcy uczestników. Składają się z tancerzy z różnych dzielnic i ulic Rio. Najlepsze będą mogły zaprezentować się przed publicznością na sambodromie, szerokiej promenadzie, po obu stronach której znajdują się trybuny mogące pomieścić 70 tys. widzów.
Jak co roku symboliczne rządy nad miastem objął karnawałowy "król Momo". W tym roku jest nim 28-letni Wilson Dias da Costa Neto, któremu burmistrz Rio, Eduardo Paes, wręczył klucze miasta. To właśnie król Momo zainauguruje w niedzielę dwudniowe bajecznie barwne pokazy szkół samby na sambodromie, które wyłonią zwycięzców tegorocznego karnawału.
Przygotowywały się one do współzawodnictwa przez cały rok, a jurorzy będą oceniać nie tylko umiejętności taneczne i układ choreograficzny, lecz także wielobarwne, skąpe stroje, które podkreślają urodę i wdzięki tancerek.
W piątek, pierwszego dnia karnawału, ulicami Rio przedefiluje w rytmie samby trzydzieści bloków tanecznych.
Nad bezpieczeństwem uczestników karnawału czuwa 15 tys. policjantów w mundurach i po cywilnemu, o 6 tys. więcej niż przed rokiem.
Karnawałowe szaleństwo pozwoli Brazylijczykom na kilka dni zapomnieć w rytmie takich wciąż modnych przebojów, jak "Garota de Ipanema", "Samba do Aviao" czy "Menino do Rio", o serii nieszczęść, jakie spotykały ostatnio ich 200-milionowy kraj. Największe z tych klęsk to niespotykana susza w południowo-wschodniej Brazylii i gigantyczna afera korupcyjna ujawniona pod koniec ubiegłego roku.
Wskutek tej afery, która zmniejszyła o połowę wartość państwowego koncernu naftowego Petrobras, największego przedsiębiorstwa publicznego Ameryki Łacińskiej, musiało ustąpić całe kierownictwo Petrobrasu, którego członkowie byli powiązani z rządzącymi.
W przeddzień rozpoczęcia tegorocznego karnawału wielki brazylijski dziennik "O Globo" ujawnił, że jednym z wielkich fanów tanecznego święta w Rio jest dyktator Gwinei Równikowej, trzeciego na kontynencie afrykańskim producenta ropy naftowej, Teodoro Obiang. Od 35 lat rządzi tym 700-tysięcznym krajem, zajmującym pod względem poziomu życia ludności 136. miejsce na ONZ-owskiej skali poziomu życia mieszkańców uwzględniającej 187 krajów.
Obiang, ścigany w kilku krajach za łamanie prawa, od przeszło 10 lat nie opuścił ani jednego karnawału w Rio, ale przybywał tam dotąd incognito. W tym roku podarował oficjalnie ok. 3 mln euro jednej ze szkół samby, Beija-Flor.
Jak napisał "O Globo", ma to służyć "ociepleniu jego wizerunku". (PAP)