Premier Kopacz jedzie w czwartek na szczyt UE
Premier Ewa Kopacz jedzie w czwartek do Brukseli na nieformalny szczyt UE, którego głównym tematem będzie konflikt na Ukrainie. W spotkaniu przywódców Unii weźmie udział także prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który zrelacjonuje najnowsze wydarzenia na wschodzie kraju.
Ukraińskiego prezydenta na szczyt UE zaprosił przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. W liście do unijnych przywódców Tusk napisał, że Poroszenko zrelacjonuje wydarzenia we wschodnich regionach swego kraju. Następnie w trakcie roboczego obiadu szefowie państw i rządów państw UE już we własnym gronie przedyskutują sytuację na wschodzie Ukrainy oraz relacje z Rosją.
"Przeanalizujemy sytuację i rozważymy wszelkie właściwe działania" - napisał Tusk w liście do przywódców UE.
W środę w stolicy Białorusi, Mińsku, oczekiwany jest z kolei szczyt w sprawie rozwiązania konfliktu na Ukrainie z udziałem: kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydentów Ukrainy, Francji i Rosji: Petra Poroszenki, Francois Hollande'a i Władimira Putina.
Przywódcy tzw. czwórki normandzkiej spotkają się, aby podjąć kolejną próbę uregulowania konfliktu na Ukrainie i doprowadzić do podpisania planu pokojowego. Agencja Interfax-Ukraina podała, powołując na własne źródła, że spotkanie rozpocznie się około godz. 17 czasu lokalnego (ok. godz. 16 w Polsce).
"Nie jesteśmy w stanie mówić o kształcie tego ewentualnego porozumienia, bo ani Angela Merkel ani Francois Hollande nie wiedzą, jakie ono będzie, ba, nie wiedzą nawet, czy w ogóle dojdzie do tego porozumienia. W tej chwili szanse rozkładają się mniej więcej po połowie" - ocenił w środę w rozmowie z dziennikarzami minister ds. UE Rafał Trzaskowski.
"Nikt nie wie, nie wiedzą tego także Niemcy i Francuzi, czy prezydent Putin jest rzeczywiście gotów na takie porozumienie, czy też poprzez te negocjacje kupuje tylko czas dla siebie. Miejmy nadzieję, że dzisiaj wieczorem to się rzeczywiście okaże" - powiedział Trzaskowski.
Wysoki rangą unijny urzędnik ocenił w środę, że w przypadku fiaska starań o uregulowanie konfliktu na wschodzie Ukrainy, UE powróci do tematu zaostrzenia sankcji gospodarczych wobec Rosji. "Jeśli proces pokojowy zakończy się widocznym fiaskiem, to nie mam wątpliwości, że temat dalszych restrykcji powróci na stół rozmów" - powiedział urzędnik.
Dodał, że do dyskusji na ten temat może dojść na nieformalnym szczycie UE w czwartek, w przypadku niepowodzenia negocjacji w Mińsku w tzw. formacie normandzkim. "Przywódcy UE mogą wówczas zlecić prace nad dalszymi restrykcjami" - powiedział.
W przypadku powodzenia rozmów w Mińsku i zawarcia porozumienia, które pozwoli na wstrzymanie walk, UE nie będzie jednak spieszyć się ze złagodzeniem już wprowadzonych sankcji. "Przywódcy z pewnością z zadowoleniem przyjmą porozumienie, ale mamy już doświadczenie z poprzednim porozumieniem z Mińska z września ubiegłego roku (...) Zapewne będą ostrożni i poczekają, czy ewentualne nowe porozumienie będzie wypełniane, czy walki ustaną i nie będą ginąć ludzie" - dodał przedstawiciel jednej z instytucji UE.
UE nałożyła na Rosję sankcje gospodarcze w postaci ograniczeń w dostępie do kapitału dla rosyjskich banków państwowych i firm naftowych, ograniczenia sprzedaży zaawansowanych technologii dla przemysłu naftowego, sprzętu podwójnego zastosowania oraz embarga na broń.
W poniedziałek, w związku z nasilenia walk na wschodniej Ukrainie i ostrzelania przez prorosyjskich separatystów miasta Mariupol, ministrowie spraw zagranicznych państw UE zatwierdzili decyzję o rozszerzeniu listy podmiotów i osób objętych sankcjami wizowymi i finansowymi, jednak odłożyli jej wejście w życie. Unijna czarna lista ma zostać rozszerzona o 19 osób, w tym pięciu rosyjskich polityków, oraz dziewięć firm i organizacji.
"Mamy wprowadzenie nowych nazwisk i nowych podmiotów (na listę sankcyjną). Ta decyzja zapadła, ale wejdzie w życie dopiero w poniedziałek. Oczywiście można sobie wyobrazić, że w poniedziałek zostanie ona zmieniona, ale przypominam, że tutaj konieczna jest jednomyślność, a poza tym decyzja o tych nowych sankcjach została podjęta w związku z eskalacją konfliktu, która miała miejsce w zeszłym tygodniu i dalej trwa” - powiedział Trzaskowski.
Jak zaznaczył, w czwartek unijni przywódcy będą analizować możliwość wprowadzenia kolejnych sankcji "po to, by na szczycie w marcu móc podjąć decyzję adekwatnie do sytuacji na Ukrainie". Pytany w tym kontekście o możliwość wykluczenia Rosji z systemu SWIFT, który pośredniczy w transakcjach między bankami i instytucjami finansowymi z całego świata, Trzaskowski zaznaczył, że "analizowane są wszelkie opcje".
"Trzeba się jednak zastanowić przede wszystkim nad tym, które z tych ewentualnych dodatkowych sankcji byłyby efektywne, dotkliwe dla Rosji, jak również, jaki będzie ich wpływ na nas i porządek geopolityczny; trzeba wybrać te instrumenty, które są naprawdę dotkliwe a nie te, które wydają się w zasięgu ręki" - podkreślił minister.
Pytany o kwestię dostaw broni dla Ukraińców odparł: "Amerykanie powiedzieli, że rozważają dostawy broni, wywierając tym presję na Rosję. My w tej chwili w UE próbujemy doprowadzić do rozwiązania tego konfliktu drogą dyplomatyczną; na tym się w tej chwili skupiamy i dzisiaj, podkreślam: dzisiaj, nie ma o tym mowy, bo chcemy dać szansę dyplomacji, to jest całkowicie naturalne".
Prezydent USA Barack Obama zastrzegł w poniedziałek, że jeśli dyplomacja zawiedzie, rozważy dostawy broni dla Kijowa. Kanclerz Merkel powtórzyła jednak swą negatywną opinię na temat dostaw broni dla Ukrainy, choć zapewniła, że sojusz USA-UE będzie trwał, nawet jeśli obie strony nie zawsze się zgadzają.
O dostawy broni apelował Poroszenko, argumentując, że naruszone zostało memorandum budapeszteńskie z 1994 roku, gwarantujące integralność terytorialną Ukrainy w zamian za zrzeczenie się przez ten kraj strategicznej broni nuklearnej odziedziczonej po ZSRR.
Poza sytuacją na Ukrainie przywódcy UE będą w czwartek dyskutować także o walce z terroryzmem w związku z zamachami w Paryżu. Spodziewana jest także dyskusja o tym, jak zacieśnić koordynację gospodarczą i usprawnić funkcjonowanie unii gospodarczej i walutowej. Trzaskowski przyznał w środę, że chociaż kwestia Grecji nie jest jednym z tematów czwartkowego szczytu, to zapewne wszyscy będą rozmawiali z nowym szefem rządu w Atenach Aleksisem Ciprasem w kuluarach.
"Będą to rozmowy, które mają ewentualnie przygotować grunt pod porozumienia. Chcemy też przekonać się, na ile wszystkie postulaty, które padały w kampanii wyborczej, zostaną podtrzymane" - powiedział Trzaskowski. Jak dodał, rozmowy te powinny pokazać, na ile Grecy mają realistyczne podejście do tego, co się dzieje w UE, zarówno w kwestiach gospodarczych, jak i w kwestii polityki zagranicznej.
Lewicowa SYRIZA pod wodzą Ciprasa wygrała styczniowe wybory parlamentarne w trapionej kryzysem Grecji, obiecując odejście od narzuconej przez wierzycieli polityki zaciskania pasa, wynegocjowanie restrukturyzacji długu zagranicznego i wstrzymanie prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych.
Odwiedzając na początku lutego Brukselę i kilka innych europejskich stolic, Cipras rozpoczął rozmowy na temat spłaty greckiego długu. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał, że negocjacje te nie będą łatwe.
Cipras był ponadto w przeszłości krytyczny w sprawie unijnych sankcji wobec Rosji, a jego partia SYRIZA głosowała w europarlamencie przeciwko ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina. (PAP)