Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa w cieniu Ukrainy
Uczestnicy rozpoczynającej się w piątek 51. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa będą poszukiwać dróg wyjścia z konfliktu na Ukrainie. Do stolicy Bawarii przyjedzie m. in. wiceprezydent USA Joe Biden i kanclerz Niemiec Angela Merkel.
W trzydniowej konferencji weźmie też udział prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oraz szefowie dyplomacji USA i Rosji, John Kerry i Siergiej Ławrow.
"Oczywiście będziemy starali się wykorzystać tę okazję do poszukiwania kompromisu w sprawie Ukrainy" - powiedział organizator monachijskiej konferencji, niemiecki dyplomata Wolfgang Ischinger. Jak zastrzegł, wspólny panel z udziałem przedstawicieli Ukrainy i Rosji na razie nie jest planowany.
W spotkaniu w Monachium będzie uczestniczyło 20 szefów państw i rządów oraz 60 ministrów obrony i spraw zagranicznych ze wszystkich kontynentów.
Jednym z tematów obrad będą z pewnością formy pomocy dla Ukrainy, zmagającej się z prorosyjskimi separatystami, w tym jej ewentualne dozbrojenie. Biden powiedział w wywiadzie dla dziennika "Sueddeutsche Zeitung", że konfliktu na Ukrainie nie da się rozwiązać środkami wojskowymi. "Nie jesteśmy zainteresowani eskalacją militarną" - podkreślił.
Rząd w Berlinie wyklucza przekazanie Ukraińcom broni. Stanowisko Niemiec potwierdziła w przeddzień konferencji minister obrony Ursula von der Leyen. Jej zdaniem dostawy broni mogłyby jedynie spowodować "przyspieszenie pożaru" i dałyby Moskwie pretekst do jawnej interwencji. Część wojskowych i polityków amerykańskich sugerowała wcześniej, że dostawy broni są sprawą godną rozważenia.
Zdaniem Ischingera konflikt na Ukrainie jest największym kryzysem bezpieczeństwa europejskiego od rozpadu ZSRRo na początku lat 90. "Jesteśmy świadkami rozpadu ładu międzynarodowego" - ostrzegł dyplomata, kierujący od 2008 roku obradami Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Kryzys nie jest "krótkotrwałym pogorszeniem pogody, lecz fundamentalną zmianą klimatu w stosunkach między Wschodem a Zachodem" - ocenił Ischinger w artykule opublikowanym w najnowszym wydaniu czasopisma "Internationale Politik".
Ischinger opowiada się za "dwutorową strategią" wobec Kremla: należy wzmocnić NATO i potwierdzić niepodzielność bezpieczeństwa wszystkich członków Sojuszu, a równocześnie potrzebne jest rozpoczęcie pod egidą OBWE rozmów z Moskwą, aby odnowić pomysł "wspólnego europejskiego domu", w którym byłoby miejsce także dla Rosji.
Uczestnicy monachijskiej konferencji zajmą się też walką z terroryzmem oraz programem atomowym Iranu. Organizatorzy zaprosili premiera Iraku Hajdera al-Abadiego oraz przywódcę irackich Kurdów Masuda Barzaniego. Nie wiadomo, czy z zaproszenia skorzysta prezydent Iranu Hasan Rowhani.
Rok temu w Monachium prezydent Niemiec Joachim Gauck oraz szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier zapowiedzieli bardziej aktywną rolę Niemiec na arenie międzynarodowej. Przejawem nowej aktywności Berlina jest objęcie od początku kryzysu ukraińskiego wiodącej roli w kontaktach z Rosją. Po raz pierwszy w historii RFN Niemcy zdecydowały się też na wysłanie broni i doradców w strefę walk - do północnego Iraku. Po początkowych wahaniach Berlin uczestniczy we wzmocnieniu obecności NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Poważną przeszkodą w bardziej aktywnej polityce jest niechętna postawa niemieckiego społeczeństwa. 62 proc. obywateli jest przeciwnych większemu zaangażowaniu politycznemu. Większe międzynarodowe zaangażowanie Bundeswehry odrzuca 82 proc. ankietowanych.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)