B. więźniowie Auschwitz: nasza przeszłość nie może się powtórzyć [wideo]
Auschwitz był otchłanią piekła bez dna, biologiczną walką o przetrwanie, nasza przeszłość nie może się powtórzyć - mówili w 70-lecie wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau jego byli więźniowie, którzy podczas uroczystości na terenie b. obozu wspominali grozę Holokaustu.
Przemówienia byłych więźniów: Haliny Birenbaum, Kazimierza Albina oraz Romana Kenta były kulminacją uroczystości, które odbyły się we wtorek na terenie byłego nazistowskiego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. 70-lecie wyzwolenia obozu oraz pamięć o ofiarach Holokaustu uczciło ok. 300 byłych więźniów i przedstawiciele blisko 50 krajów. Obecni byli prezydenci m.in. Polski, Niemiec, Francji, Ukrainy i Litwy, a także przedstawiciele władz Izraela, Rosji, USA i Wielkiej Brytanii.
"To miejsce stało się dla mnie i dla setek tysięcy Żydów oraz ludzi innych narodowości jedyną rzeczywistością, otchłanią piekła bez dna i bez żadnej możliwości wydostania się z niego. Naelektryzowane druty kolczaste, rzędy ponurych baraków, cuchnące błoto, w którym grzęzną rozpaczliwie jakieś postacie, nie wiadomo, czy to kobiety czy dzieci, starzy czy dzieci, odrażająca, bezbarwna masa ludzka w przemokłych, zawszonych łachmanach z numerami, ogolonymi głowami, wypukłymi oczami, o szarych kościstych twarzach, o cienkich jak patyki nogach wlepionych w wielkie zabłocone drewniaki" - wspominała Birenbaum, która przeżyła koszmar warszawskiego getta i obozów na Majdanku, Auschwitz, Ravensbrueck i Neustadt-Glewe, gdzie została wyzwolona w 1945 r.
Birenbaum jest poetką i pisarką, przemówienie rozpoczęła od recytacji jednego ze swoich wierszy "Nie daję umrzeć", będącym świadectwem pamięci o Holokauście i wyrazem wiary w podstawowe ludzkie wartości.
"Byłam tam, tak strasznie byłam tam, uwięziona przez dwa lata, obca już samej sobie, w tym nagłym przeobrażeniu piekła. Nielegalna w Auschwitz, żydowskie dziecko, które miało iść do gazu" - mówiła. "Niezliczoną ilość razy umierałam, zamierałam ze strachu, bólu, napięcia, napięcia selekcji, widoku mąk i konania innych więźniarek, moich sąsiadek, towarzyszek losów tej grozy nie od opisania bez końca, gdy każda chwila była wiekiem oraz błagalnym pytaniem, czy jeszcze będzie następna" - mówiła.
Dodała też, że ogrom codziennej grozy, w której tkwiła, wciąż ją przenosi do miejsc Zagłady wraz z bólem i tęsknotą za straconymi tam najbliższymi. "Przyznaję, że wcale nie chciałabym o niczym zapomnieć, nawet, gdyby to było możliwe. Jedynie w tych wspomnieniach mogę być w jakiś sposób z moimi najbliższymi, czuć ich nieistniejącą obecność" - zaznaczyła Birenbaum.
B. więźniarka przestrzegała też, że "zło Auschwitz nieuświadomione, niezgłębione tli się spokojnie i odradza w narastającym terrorze, antysemityzmie, rasizmie - aż do publicznego, bezkarnego ścinania ludziom głów na oczach całego świata z tego tylko powodu, że są inni".
"Sama sobie odpowiadam, często osłupiała z powodu tego, co się dzieje teraz wokół nas, że jeśli mógł zaistnieć i działać w ciągu lat, legalnie, bezkarnie Auschwitz, to wszystko co najgorsze jest możliwe" - podkreśliła Birenbaum, której słowa przyjęto owacją na stojąco.
Kazimierz Albin, który trafił do Auschwitz w czerwcu 1940 r. podkreślił, że od pierwszego dnia w obozie toczyła się biologiczna walka o przetrwanie, o wydarcie śmierci jak najwięcej istnień, o zachowanie godności ludzkiej. Przypomniał przy tym wykrzyczane do polskich więźniów politycznych słowa Lagerfuehrera SS-Hauptsturmfuehrera Karla Fritzscha: "Jesteście w niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz jako element wrogi III Rzeszy. Żydzi - dwa tygodnie, księża - miesiąc, młodzi i zdrowi - trzy miesiące mają prawo tu żyć, nie dłużej. Wszelkie przejawy buntu lub niesubordynacji będę tłumił w sposób bezwzględny. Za opór władzy, usiłowanie ucieczki - kara śmierci. Wyjście stąd prowadzi tylko przez komin krematoriów".
Albin opowiadał również o swojej ucieczce z obozu w końcu lutego 1943 r. Podkreślił, że ucieczki były skuteczną formą obrony - "więźniowie uciekali, by wynieść dokumenty zbrodni SS, by przekazać światu prawdę o obozie i z bronią w ręku walczyć z okupantem". Dodał jednak, że tylko 10 proc. ucieczek kończyła się pomyślnie. Za swoją ucieczkę - jak mówił - zapłacił wysoką cenę - jego siostrę i matkę deportowano do KL Auschwitz-Birkenau, a następnie do Ravensbrueck. Obie kobiety jednak szczęśliwie przeżyły tę gehennę.
Ostatni z trojga więźniów Roman Kent wygłosił przemówienie, w którym wzruszony podkreślił, że potworny los zgładzonych w obozach śmierci nigdy nie powinien się powtórzyć. "My, ocaleni, nie chcemy, by przyszłość naszych dzieci wyglądała jak nasza przeszłość" - mówił ze łzami w oczach.
Kent, który był więźniem Auschwitz, Gross-Rosen i innych obozów wyraził także nadzieję, że obecne pokolenie będzie się opierać na wielkich tradycjach kulturowych ludzkości, pluralizmie, tolerancji, ludzkiej przyzwoitości, prawach człowieka dostępnych dla wszystkich oraz na sprzeciwie wobec nietolerancji i antysemityzmu.
Opisywał też pełną okrucieństwa, obozową codzienność w Auschwitz przed ponad 70 laty. "Często słyszę pytanie: jak długo przebywałeś w Auschwitz? Odpowiedź brzmi: nie wiem. Wiem natomiast, że jedna minuta w Auschwitz była jak cały dzień; dzień jak rok, a miesiąc - jak cała wieczność" - powiedział.
"Przyjemność malująca się na twarzach morderców, ich śmiech, gdy torturowali niewinnych - mężczyzn, kobiety i dzieci - to wszystko jest nie do opisania i nadal tkwi w mej świadomości. Jak mogę wymagać od samego siebie, bym wymazał ten widok ludzkich szkieletów - skóry i kości, wciąż żywych? Jak mogę zapomnieć unoszący się w powietrzu odór palącego się ludzkiego ciała? Wielu z nas przybyło do Auschwitz jako ludzie sobie obcy, ale większość z nas opuściła to miejsce przez komin, zjednoczona w śmierci pod postacią biało-niebieskiego dymu" - wspominał.
Kent zwrócił się także z apelem do "przywódców wszystkich narodów, do całego świata": "Musimy wszyscy pamiętać. Jeśli bowiem wy, przywódcy z całego świata, będziecie pamiętać, jeśli nauczycie innych, aby pamiętali, wtedy dla Holokaustu i potworności Darfuru i Kosowa, podobnie jak dla ataków, jak te w Paryżu, nie będzie już odtąd miejsca na ziemi".
Po przemówieniach, których uczestnicy uroczystości wysłuchali w skupieniu i ciszy, odbył się pokaz filmu dokumentalnego "Auschwitz"; obraz ten w skondensowany sposób przedstawia historię nazistowskiego niemieckiego obozu. Dokument jest wspólnym projektem Muzeum Auschwitz oraz Fundacji Shoah. Powstał specjalnie na 70. rocznicę wyzwolenia. Producentem obrazu był obecny na uroczystości słynny reżyser Steven Spielberg, a głosu użyczyła w nim Meryl Streep. Film zawiera m.in. archiwalne i współczesne zdjęcia obozu.
Po projekcji filmu głos zabrał przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder, jeden z filantropów, którzy zaangażowali się w kampanię Fundacji Auschwitz-Birkenau "18 Filarów Pamięci" (chodzi o zebranie funduszy na konserwację obozu): "Jestem tu jako Żyd i to okropne miejsce nazywane Auschwitz dotyka mej duszy. Zawsze się zastanawiałem, czy gdybym się urodził na Węgrzech, skąd pochodzili moi dziadkowie, w lutym 1944 r. czy bym przeżył ?. Odpowiedź brzmi: nie. Z jakiego powodu ponad milion Żydów zostało tu zamordowanych? Odpowiedź brzmi - bo byli Żydami. Nazistowskie Niemcy wierzyły, że Żydzi nie mieli prawa do życia" - powiedział Lauder. "Auschwitz nie znika. To potworne miejsce stoi i przypomina, że propaganda prowadzi do antysemityzmu, że antysemityzm będzie się rozwijał, jeżeli nikt nie zabierze głosu" - mówił.
Dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr M. A. Cywiński podziękował ocalałym za "trudne słowa ostrzeżenia". "Za wasz lęk i za waszą nadzieję. Za wszystko, co o nas samych nam powiedzieliście. Dzisiaj my musimy stać się dojrzali, dorośli, niosąc to wszystko, co zasiały w naszej pamięci wasze słowa" - mówił. "Auschwitz nie jest źródłem siły; jeśli ktokolwiek tu przyszedł, by poczuć siłę, mądrość, katharsis, ten się myli. Auschwitz jest ciemnością, destrukcją, zniszczeniem" - mówił Cywiński - "dlatego przybiera dla nas postać przestrogi. Strasznej przestrogi. Nadal nie dajemy sobie rady z Auschwitz, gdyż nie możemy zachować ludzkiej twarzy, godząc się jednocześnie z nienawiścią, pogardą, antysemityzmem".
Uroczystość zakończyły modlitwy żydowskie i chrześcijańskie, m.in. Kadisz oraz Wieczny Odpoczynek, po których byli więźniowie oraz szefowie delegacji państwowych zapalili znicze na pomniku ofiar obozu. Ceremonia zgromadziła ok. 3 tys. osób. Odbyła się w ogromnym namiocie, ustawionym tak, by brama główna byłego Auschwitz II-Birkenau, dla wielu symbol całego obozu, stała się jego centralnym elementem. Przez otwarte wrota widoczna była rampa kolejowa, na której bieg kończyły dziesiątki transportów z Żydami skierowanymi do Auschwitz na śmierć.
Obecny na ceremonii naczelny rabin Polski Michael Schudrich przypomniał w rozmowie z PAP, że współcześnie żyjący są ostatnim pokoleniem, które słyszą słowa bezpośrednio z ust ocalonych Żydów, Polaków. "To ostatni moment, ostatnich kilka lat. Mamy obowiązek słuchać i przekazać to wszystko kolejnym pokoleniom; mówić światu: nigdy więcej!" - mówił.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. Obóz wyzwoliła 27 stycznia 1945 r. Armia Czerwona. (PAP)