Po wybuchu w kamienicy w Warszawie mieszkańcy nadal nie mogą do niej wrócić
Późno w nocy strażacy zakończyli prace przy zabezpieczaniu kamienicy w Warszawie, gdzie w jednym z mieszkań doszło w poniedziałek do wybuchu, prawdopodobnie gazu - poinformowała stołeczna straż pożarna. Do budynku nadal nie mogą wrócić mieszkańcy.
Kpt. Michał Konopka z zespołu prasowego warszawskiej PSP powiedział PAP, że działania strażaków zakończyły się ok. godz. 3 w nocy. "W tej chwili na miejscu nie pracuje żaden zastęp" - poinformował.
Konopka dodał, że po wybuchu działania straży polegały na zabezpieczaniu tego budynku. "Strażacy przy użyciu stempli, belek i desek zabezpieczali strop przed dalszym zawaleniem" - mówił. W akcji brało udział blisko 120 funkcjonariuszy PSP.
Zespół prasowy poinformował ponadto, że na razie budynek jest zamknięty, odcięte są też woda prąd i gaz. Kamienica ma zostać sprawdzona przez nadzór budowlany, który oceni stan budynku. Na razie do swoich mieszkań nie mogą wrócić mieszkańcy.
Po wybuchu, do którego doszło w poniedziałek w sześciopiętrowej kamienicy na rogu ulic Noakowskiego i Koszykowej pięć osób zostało rannych, a 15 ewakuowanych. Do wybuchu, najprawdopodobniej gazu, doszło przed godz. 13 w mieszkaniu na pierwszym piętrze. W rejonie eksplozji zawalił się strop. Z nieoficjalnych informacji PAP, wynika, że jednemu z mieszkańców kamienicy odcięto w ostatnim czasie dopływ gazu, za nieuregulowanie rachunków. "Prawdopodobnie w tym mieszkaniu była butla gazowa i być może to właśnie ona była przyczyną wybuchu" - zaznaczył informator PAP.
Specjalna grupa ratownicza PSP z dwoma psami przeszukała budynek. Pod gruzami nie znaleziono żadnej osoby.
W wyniku wybuchu uszkodzony został także autobus, który przejeżdżał ulicą. Oprócz poszkodowanych mieszkańców budynku, obrażenia odniosła także jedna osoba jadąca autobusem.
Na miejscu wypadku była m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zapewniła o pomocy dla osób poszkodowanych.
Sprawę wybuchu bada policja oraz inspektorzy nadzoru budowlanego. (PAP)