Sprawa Dochnala wraca do sądu; możliwe umorzenie sprawy

2015-01-26, 19:02  Polska Agencja Prasowa

Sąd Najwyższy zwrócił Sądowi Okręgowemu w Łodzi sprawę lobbysty Marka Dochnala, skazanego prawomocnie przez ten sąd na 3,5 roku więzienia za wręczanie w 2004 r. łapówek ówczesnemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi. Według obrony wyrok SN może oznaczać umorzenie sprawy.

Kodeks karny stanowi, że nie podlega karze ktoś wręczający łapówkę osobie pełniącej funkcję publiczną, jeśli "zawiadomił o tym organ powołany do ścigania przestępstw i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organ ten o nim się dowiedział".

W poniedziałek SN uznał, że taka osoba może skorzystać z klauzuli bezkarności nawet wtedy, gdy ujawniła okoliczności korupcji przesłuchiwana jako podejrzany - a tak było w przypadku Dochnala. Sądy odmówiły mu skorzystania z takiego prawa, uznając jego "nielojalność procesową" i podnosząc, iż ujawniał okoliczności korupcji już jako podejrzany.

W 2012 r. Sąd Rejonowy w Pabianicach uznał, że 53-letni dziś Dochnal wręczył Pęczakowi - ówczesnemu posłowi SLD i baronowi Sojuszu w Łódzkiem oraz szefowi sejmowej komisji kontroli państwowej - w sumie ponad 545 tys. zł korzyści majątkowych i osobistych w zamian za informacje dotyczące sprzedaży akcji Polskich Hut Stali i prywatyzacji Grupy G-8 i Huty Częstochowa (jego asystent Krzysztof Popenda - ponad 242 tys. zł).

W 2013 r. SO Łodzi utrzymał ten wyrok. SO oddalił apelacje obrony, która wnosiła m.in. o umorzenie postępowania, dowodząc, że ujawniając w śledztwie fakt wręczania łapówek, nie powinien on podlegać karze. SO uznał, że SR trafnie ocenił całość postawy procesowej oskarżonych. Według SO dało się w niej dostrzec elementy manipulacji, czy też pewnej gry oskarżonych z organami ścigania; sąd przypomniał, że obaj ostatecznie nie przyznali się do winy. Twierdzili, że nie było ich zamiarem korumpowanie Pęczaka. Mówili, że była forma szantażu ze strony posła, który miał grozić Dochnalowi wyeliminowaniem z działalności jako finansisty.

Jak uznały sądy, oskarżeni przekazali Pęczakowi m.in. 60 tys. dolarów, 10 tys. funtów oraz prawo do korzystania z luksusowego mercedesa i pokrywanie wszystkich kosztów związanych z użytkowaniem auta. Wśród korzyści, jakie miał otrzymać Pęczak, był też luksusowy złoty zegarek wart 22 tys. franków szwajcarskich i suknia dla jego córki.

W kasacji do SN obrońcy wnieśli o uchylenie wyroku skazującego i zwrot sprawy do SO. Uwzględniając kasację, trzech sędziów SN uchyliło prawomocny wyrok skazujący i zwróciło sprawę do SO, który przesądzi, co dalej.

Uzasadniając wyrok, sędzia SN Jarosław Matras powiedział, że błędny był pogląd prawny SO, iż osoba przesłuchana jako podejrzana o wręczenie łapówki nie może skorzystać z klauzuli bezkarności. Ujawnił, że przy stawianiu w 2004 r. Dochnalowi zarzutu wręczania łapówek Pęczakowi, wiedza śledczych pochodziła z podsłuchu, który był materiałem operacyjnym, a nie procesowym. Dodał, że "stosowne organy" nie wystąpiły do sądu o zalegalizowanie tego podsłuchu, tak by można było go wykorzystywać jako materiał procesowy w postępowaniu karnym. "Wyjaśnienia podejrzanego były jedynym materiałem procesowym" - dodał sędzia.

"Teza SO, że taka sytuacja wyklucza stosowanie klauzuli niekaralności, jest niczym niepoparta" - podkreślił sędzia Matras. Zwrócił uwagę, że Dochnal przesłuchany jako podejrzany ujawnił "nowe elementy" przestępstwa. Według SN sprawca nie musi być "lojalny" na wszystkich etapach postępowania, a zapis Kk ma skłaniać takie osoby do pomocy organom ścigania.

Jak dowiedział się nieoficjalnie dziennikarz PAP ze źródeł związanych ze sprawą, pierwotna informacja o korupcji pochodziła z podsłuchu założonego przez służby wobec zupełnie innych osób niż Dochnal czy Pęczak. Służby nie wystąpiły o tzw. zgodę następczą sądu, który wydał zgodę na tamten podsłuch. W 2007 r. SN uznał, że dowody uzyskane z podsłuchu nie mogą się odnosić do osób, wobec których sąd nie wydał zgody na ich podsłuchiwanie, ale zostały one nagrane, bo taką zgodę wydano np. wobec jego rozmówcy - chyba że sąd wydałby właśnie tzw. zgodę następczą.

Po wyroku obrońca Dochnala mec. Piotr Kardas podkreślał, że może on oznaczać umorzenie sprawy, choć SN nie przesądził, w jakim zakresie mogłoby to ewentualnie nastąpić. Zwrócił uwagę, że sądy musiałyby przeanalizować postawę Dochnala podczas pierwszych przesłuchań, bo "nie negował on tego, co było w podsłuchach".

W SN obrońcy podkreślali, że katowicka prokuratura nie miała dowodów procesowych, a jedynie operacyjne, by postawić Dochnalowi zarzut korupcji, oparty głównie na podsłuchach. Zdaniem obrony, skoro nie ma podsłuchu jako dowodu, a są tylko wyjaśnienia Dochnala, to oznacza, że zawiadomił on organa ścigania o wręczeniu komuś łapówki - a wtedy należy umorzyć sprawę.

Pierwsze informacje Dochnal ujawnił, gdy już był podejrzany; brak było aktywnej postawy, jaką jest zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie, o którym one wcześniej nie wiedziały - mówił w SN prok. Jerzy Engelking, który wniósł o oddalenie kasacji. Według niego spełnienie łącznie tych przesłanek warunkuje skorzystanie z zapisu o bezkarności - w sprawie Dochnala tych przesłanek nie spełniono, bo organa już wiedziały o korupcji, skoro śledztwo trwało. Dodał, że wobec Dochnala były też i inne dowody niż podsłuchy.

W poczet kar zaliczono okres aresztowania, który niemal pokrył się z orzeczonymi karami. Dochnal wiele razy skarżył się, że był to tzw. areszt wydobywczy. "Mówiono mi, że areszt będzie uchylony, jak będę obciążał innych; odmówiłem" - dodawał. W 2012 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że Polska naruszyła europejską konwencję praw człowieka, stosując wobec Dochnala niemal czteroletni areszt i odmawiając widzeń. Dochnalowi przyznano 8,8 tys. euro odszkodowania - uznano, że może budzić wątpliwości, czy "rzeczywistym celem pozbawienia wolności nie było uzyskanie dalszych zeznań w sprawach wrażliwych politycznie".

Dochnala nie było w SN; ma przebywać poza Polską (teraz mógłby wrócić, skoro jego prawomocny wyrok uchylono - PAP). Jego drugi obrońca mec. Marek Zawadzki mówił PAP, że latem ub.r. Dochnala wezwano do odbycia pozostałych niemal 5 miesięcy z zasądzonego wyroku. Dodał, że wynika to z faktu, iż był on aresztowany do dwóch spraw, a w tej uchylono mu areszt wcześniej niż w drugiej.

Ze względu na stan zdrowia, sprawę Pęczaka pabianicki SR wyłączył do odrębnego postępowania. Według prokuratury miał on żądać korzyści majątkowych i osobistych na łączną kwotę ponad 900 tys. zł, a uzyskać - ponad 820 tys. zł. W styczniu 2014 r. Pęczak został nieprawomocnie skazany na 3 lata więzienia i 120 tys. zł grzywny. Sąd orzekł przepadek korzyści w łącznej kwocie ok. 470 tys. zł. - sąd uznał, że właśnie tyle przyjął. W związku z tą sprawą Pęczak jako pierwszy poseł w III RP trafił w listopadzie 2004 r. do aresztu. Po 25 miesiącach wyszedł za kaucją.

Od 2013 r. przed warszawskim sądem trwa proces Dochnala i szwajcarskiego bankowca Petera V. - zwanego przez media "kasjerem lewicy" - oskarżonych ws. nielegalnego unikania przez lobbystę opodatkowania ponad 20 mln dolarów, uzyskanych za doradztwo przy prywatyzacji Polskich Hut Stali i Huty Częstochowa. Lobbysta zarzuca prokuraturze sfabrykowanie sprawy. Grozi mu do 10 lat więzienia; V. - do 15 lat.(PAP)

Kraj i świat

Obawy kolejnych sektorów o TTIP; w Brukseli protest

2015-02-04, 16:08

Wybory prezydenckie - nie zawsze stawką jest zwycięstwo

2015-02-04, 16:06

Strajk w JSW prowadzi do utraty tysięcy miejsc pracy

2015-02-04, 16:05

W Brukseli o "szpicy" i trwałych zdolnościach NATO

2015-02-04, 16:03

Mniej nowotworów w Polsce dzięki zmianie diety

2015-02-04, 16:02

W czwartek pierwsze decyzje ws. wdrożenia planu podniesienia gotowości NATO

2015-02-04, 16:01

25 lat więzienia zamiast dożywocia dla matki zastępczej z Pucka

2015-02-04, 15:38

PiS i SP chcą wyjaśnień policji i MSW ws. protestu w Jastrzębiu

2015-02-04, 15:26

37 samorządowych propozycji do rządowego programu dla Śląska

2015-02-04, 15:25

Rządowy projekt ustawy o dopłatach bezpośrednich wraca do komisji rolnictwa

2015-02-04, 15:25
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę