KGP: szajki nadal oszukują na tzw. wnuczka
Mimo kampanii informacyjnych i apeli policji osoby starsze nadal padają ofiarą oszustw na wnuczka. W 2014 r. tego typu przestępstw zgłoszono blisko 1900, to więcej niż w latach wcześniejszych.
"Oszuści nie rezygnują, bo zyski są duże. Od jednej osoby są w stanie wyłudzić od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Widać natomiast, że po naszych kampaniach, apelach zaczynają modyfikować działanie" - mówi w rozmowie z PAP rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.
Coraz więcej osób zgłasza też na policję próby tego typu wyłudzeń. Tylko w Warszawie, i tylko w ciągu ostatnich kilku dni takich przypadków było kilka. "Zwracamy się więc nie tylko do osób starszych, narażonych na tego typu oszustwa ale też do ich dzieci, lub wnuków, by uświadamiali im zagrożenia" - apeluje Sokołowski.
O tzw. metodzie na wnuczka policja mówi od wielu lat. Mimo to właśnie w 2014 r. odnotowano najwyższą od kilku lat liczbę tego typu oszustw. I tak w 2012 r. było ich 1095, a w 2014 - już 1872.
Początkowo oszuści wyłudzali pieniądze od starszych ludzi podając się za ich krewnych. Zazwyczaj dzwonił wnuczek, ale też np. bratanek, który wyjaśniał, że potrzebuje pilnie gotówki. Dodawał, że sam nie może jej odebrać bo np. jest chory, albo miał wypadek i "wysyłał" po pieniądze zaufaną osobę.
"Ten rodzaj oszustwa bazuje na chęci niesienia przez starsze osoby pomocy bliskim. Dla kochanego wnuczka, wnusi mogą zrobić dużo. Oszuści niejednokrotnie wyłudzają w ten sposób wszystkie oszczędności swoich ofiar, a często nakłaniają je także do wyciągnięcia środków z banku" - dodał rzecznik.
Po policyjnych kampaniach szajki zaczęły zmieniać sposób działania. Teraz po wnuczku zazwyczaj dzwoni osoba podającą się za funkcjonariusza policji lub konkretnie CBŚP albo CBA.
"Wmawia starszej osobie, że prowadzone jest śledztwo ws. oszustów i prosi o pomoc, czyli przekazanie pieniędzy przestępcom, pod kontrolą policji. Do niedawno na tym się kończyło. Ponieważ jednak świadomość ludzi jest większa, oszuści proponują by ich ofiara sprawdziła wiarygodność dzwoniącego. Co jest istotne, ma nie rozłączać się i wykręcić numer telefonu na policję. W rzeczywistości skoro się nie rozłącza, nie kończy poprzedniej rozmowy, przejmuje ją więc kolejny oszust, który potwierdza całą historię" - zaznacza Sokołowski.
Jak ustrzec się przed oszustami? Przede wszystkim jak podkreślają policjanci wykazywać się "ograniczonym zaufaniem". "Jeśli cos nas niepokoi, wydaje się nieprawdopodobne sprawdźmy to. Upewnijmy się, że zakończyliśmy rozmowę i zadzwońmy na policję. Opowiedzmy, że doszło do takie zdarzenia. Pamiętajmy też, że policjanci nigdy nie proszą, by ktoś przekazał swoje pieniądze oszustom.
Gdzie szajki szukają swoich ofiar? Jak mówi Sokołowski często korzystają z książek telefonicznych, szukając np. rzadkich obecnie imion, mogących świadczyć o starszym wieku. Obserwuje też np. osiedla, które mogą być zamieszkałe przez starsze osoby. (PAP)