Muzeum Auschwitz - miejsce pamięci, które edukuje
Edukacja w miejscu pamięci, jakim jest były obóz Auschwitz, ma wyjątkowy wymiar. Zdaniem wicedyrektora Muzeum Auschwitz Andrzeja Kacorzyka odkrywanie prawdy w jego autentycznej przestrzeni pozwala lepiej unaocznić wartości, które należy chronić.
„Często w odniesieniu do Auschwitz używamy pewnego rodzaju kolorystyki. Wejście w to miejsce i odkrycie tego, co tutaj się dokonało jest próbą ciemności. To bardzo trudne doznanie. Dotknięcie ciemności i strachu odczuwa tu wiele osób. Odkrycie prawdy o Auschwitz właśnie tutaj unaocznia, jakie wartości należy chronić. Tam, gdzie panowała nienawiść i brak szacunku do drugiego człowieka, mówimy jak się temu przeciwstawić” – uważa Kacorzyk.
Jak podkreślił przestrzeń dawnego obozu jest niezbędna w edukacji. Za każdym miejscem, obiektem, czy wręcz najdrobniejszym przedmiotem stoi indywidualna historia. „To mogą być klucze do drzwi, które ktoś zabrał ze sobą z myślą, że kiedyś wróci do domu, dziecięcy bucik, zdjęcia, listy, pamiątki po więźniach. Dzięki nim nie tylko poznajemy historię, ale także przeżywamy ją i współczujemy” – ocenił.
Dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr M.A. Cywiński uważa, że edukacja w miejscu pamięci ma wiele twarzy. „Jest nią czterogodzinne zwiedzanie, ale i współpraca z nauczycielami, którzy przygotowują grupy młodzieży. To wyjście z propozycjami do części świata, które mają małe szanse, by tu dojechać choćby z racji odległości. Edukacją jest pójście do zakładów karnych i mówienie tam o najbardziej jaskrawym świadectwie zła” – powiedział.
Od 10 lat upowszechnianiem wiedzy o historii Auschwitz zajmuje się muzealne Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście. Andrzej Kacorzyk stoi na jego czele.
Jedną z podstawowych form działalności jest współpraca z młodzieżą i nauczycielami, polskimi i zagranicznymi instytucjami, placówkami badawczymi oraz grupami studyjnymi. Centrum organizuje prelekcje i odczyty, lekcje muzealne, konferencje, sympozja i przeglądy filmowe, konkursy rysunkowe, konkursy na najlepsze wypracowania o tematyce obozowej. We współpracy z uczelniami prowadzi także studium podyplomowe dla nauczycieli poświęcone tematyce Holokaustu.
„Projekty kierujemy głównie do uczniów ostatnich klas gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, do studentów i osób odpowiedzialnych za edukację. Dla uczniów przyjazd tu jest swoistym egzaminem z dorosłości; uwrażliwiają się na prawa człowieka i ich przestrzeganie. To bardzo ważne” – powiedział Kacorzyk.
Centrum otwiera się na inne środowiska. Współpracuje z wychowawcami w zakładach karnych. Rzecznik Muzeum Auschwitz Bartosz Bartyzel uważa, że seminaria i wizyty studyjne w Auschwitz osadzonych i funkcjonariuszy Służby Więziennej umożliwiają poznanie historii obozu, zagłady narodu żydowskiego i osób, które z narażeniem życia ich ratowały. Pozwala to też uświadomić konsekwencje pogardy i nienawiści do drugiego człowieka.
Instytucja od niedawna realizuje również projekt skierowany do kadry dowódczej policji, by wesprzeć ich w zwalczaniu przestępczości wynikającej z nienawiści.
Andrzej Kacorzyk zaznaczył, że większość spośród ok. półtora miliona osób, które rocznie odwiedzają dawny obóz, to młodzież. Wśród nich najliczniejszą grupą – choć z roku na rok malejącą – są uczniowie z Polski. Dotychczas ich przyjazd do miejsca pamięci odbywał się w ramach edukacji historycznej. Od stycznia Centrum i katolicka diecezja bielsko-żywiecka rozpoczęły wspólny projekt edukacyjny "Przez wspólną historię - ku przyszłości". Młodzież podczas lekcji religii poznaje historię, tradycję, obyczaje żydowskie, a także wspólne korzenie z chrześcijaństwem. Zwieńczeniem jest wizyta w Auschwitz i w oświęcimskim Centrum Żydowskim.
Każdego roku w projektach edukacyjnych, studiach podyplomowych, czy misjach studyjnych organizowanych przez Centrum uczestniczy ok. 10 tys. osób.
„Wśród nich coraz więcej jest osób z zagranicy. Organizujemy seminaria dla odbiorców z państw zrzeszonych w Radzie Europy i letnie akademie w języku angielskim, na które przyjeżdżają osoby nawet z tak odległych miejsc jak Kanada, Australia, czy Indie. Współorganizujemy z nowojorskim instytutem Auschwitz dla Pokoju i Pojednania seminaria im. Rafała Lemkina dla młodych dyplomatów z krajów zagrożonych konfliktami. Celem jest wskazanie metod rozładowywania sporów na tle etnicznym, czy religijnym” – powiedział Kacorzyk.
Jak podkreślił pobyt w miejscu pamięci ma kluczowe znaczenie dla edukacji. „Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, by wziąć udział w programie edukacyjnym w Auschwitz, chcą przede wszystkim zobaczyć to miejsce. Dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do tego, co nazywamy zwiedzaniem” – mówił. Właściwa praca z odwiedzającym, któremu trzeba pomóc w zrozumieniu Auschwitz, jest dużym wyzwaniem. Ułatwia to wspólny język. „Współpracujemy z 270 edukatorami, którzy codziennie lub doraźnie oprowadzają zwiedzających. W sumie posługują się 19 językami” - dodał.
Edukatorzy z Muzeum Auschwitz muszą zmierzyć się z problemem, jak przekazywać kolejnym pokoleniom testament byłych więźniów w czasie, gdy ich zabraknie. Odpowiedzią mają być projekty Centrum. „Przede wszystkim od dwóch lat włączamy do oprowadzania relacje świadków. Wydaliśmy książkę dla przewodników z wspomnieniami więźniów. Każdy z nich ją ma i jest zobligowany, by wplatać indywidualne wspomnienia w historię ogólną” – powiedział Andrzej Kacorzyk.
Najpóźniej wiosną, w kluczowych miejscach dawnego obozu, zwiedzający otrzymają możliwość wysłuchania relacji byłych więźniów dzięki kodom QR i własnym smartfonom. Muzeum zamierza też wydać 10 tomów ze wspomnieniami byłych więźniów. Każdy z nich poświęcony będzie innej osobie. Bohaterem jednej z nich ma być noblista Elie Wiesel. „To projekt rozłożony na 2015 i 2016 r.” – dodał wicedyrektor muzeum.
Działalność Centrum komplikuje brak odpowiedniej siedziby. Brakuje odpowiedniego miejsca, w którym zwiedzający mogliby się wyciszyć, porozmawiać i zrozumieć. Byłaby to także przestrzeń dla dużych konferencji i spotkań, a także choćby biblioteki.
Siedziba będzie się mieściła w budynku tzw. Theatergebaude, tuż za murami obozu Auschwitz I, w pobliżu Bloku 11. Dotychczas nie udało się przeprowadzić adaptacji ze względu na początkowe problemy formalne, a później finansowe. Teraz otwiera się jednak możliwość finalizacji projektu. Ministerstwo kultury chciałoby sfinansować go z funduszy UE przeznaczonych na program operacyjny Infrastruktura i Środowisko na lata 2014-20. Koszt szacowany jest na około 26 mln zł. (PAP)