Papież Franciszek z trzydniową wizytą na Sri Lance
W pierwszym dniu wizyty na Sri Lance papież Franciszek spotkał się z władzami kraju i przywódcami czterech wspólnot religijnych. Mówił im, że nigdy nie wolno pozwolić na to, aby przekonania religijne były wykorzystywane dla sprawy przemocy i wojny.
Znacznie dłuższy niż przewidywano przejazd papamobile przez stolicę Sri Lanki, Kolombo, sprawił, że papież nie spotkał się z miejscowymi biskupami.
Przez ponad godzinę Franciszek jechał w słońcu ulicami miasta wśród wiwatujących tłumów. Pokonał w ten sposób 38-kilometrową trasę ze stołecznego lotniska do nuncjatury. Duże opóźnienie sprawiło, że papież nie pojechał na spotkanie z biskupami w siedzibie kurii. Udał się na nie w jego imieniu watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin.
Po odpoczynku w nuncjaturze Franciszek spotkał się z nowym prezydentem Sri Lanki Maithripalą Siriseną, zaprzysiężonym w piątek, dzień po przedterminowych wyborach. Media odnotowały, że już w trakcie powitania na lotnisku nowy szef państwa, który jest buddystą, powiedział do papieża: "Ponieważ zostałem wybrany zaledwie przed kilkoma dniami, wizyta Waszej Świątobliwości jest dla mnie okazją, by otrzymać błogosławieństwo na początku mojej kadencji".
Po wizycie w Pałacu Prezydenckim papież udał się na spotkanie religijne w centrum kongresowym (Bandaranaike Memorial International Conference Hall). Obecni byli przedstawiciele czterech największych wspólnot religijnych kraju: buddyści, hinduiści, muzułmanie i chrześcijanie. Do nich wszystkich Franciszek zwrócił się z następującymi słowami: "Ze swej strony pragnę potwierdzić szczery szacunek Kościoła dla was, waszych tradycji i wierzeń".
W przemówieniu podkreślił też, że przybył na wyspę śladem swych poprzedników: Pawła VI i Jana Pawła II - aby - jak dodał - "ukazać wielką miłość i troskę, jaką Kościół katolicki darzy Sri Lankę".
Papież mówił o znaczeniu dialogu jako podstawy wzajemnego poznania, zrozumienia i szacunku. Apelował o pojednanie wszystkich obywateli po niedawno zakończonej prawie 30-letniej krwawej wojnie domowej.
Wspomniawszy o niej, powiedział: "Przez zbyt wiele lat mężczyźni i kobiety w tym kraju byli ofiarami wojny domowej i przemocy. Obecnie konieczne jest leczenie i jedność, a nie dalszy konflikt i podział".
"Mam nadzieję - dodał - że współpraca międzyreligijna i ekumeniczna ukaże, że mężczyźni i kobiety nie muszą porzucać swojej tożsamości, czy to etnicznej czy to religijnej, aby żyć w zgodzie ze swoimi braćmi i siostrami".
"Dla dobra pokoju nigdy nie wolno pozwolić, aby przekonania religijne były wykorzystywane dla sprawy przemocy i wojny" - oświadczył Franciszek. Przypomniał przywódcom religijnym, że ich obowiązkiem jest potępianie wszelkich aktów przemocy. (PAP)